Putin: aneksja Krymu to "złudzenie", nigdy nie destabilizowaliśmy sytuacji na Ukrainie

Aktualizacja:

W wywiadzie dla francuskich mediów Władimir Putin oskarżył USA o prowadzenie "najbardziej agresywnej polityki zagranicznej na świecie". W tym samym wywiadzie prezydent Rosji sporo miejsca poświęcił też Ukrainie.

Rozmowa, którą TF1 oraz radio Europe 1 przeprowadziły z Putinem, to pierwszy wywiad od wybuchu kryzysu ukraińskiego, jakiego udzielił on zachodnim mediom. - Polityka zagraniczna USA to najbardziej agresywna, najbardziej bezwzględna polityka na świecie. My od lat nie mamy prawie w ogóle baz wojskowych za granicą. A wszędzie na świecie są bazy i kontyngenty wojskowe Stanów Zjednoczonych, dziesiątki tysięcy kilometrów od granic USA. (Amerykanie) ingerują w politykę wewnętrzną różnych krajów, trudno więc nas oskarżać o jakieś naruszenie (granic) - powiedział Putin w rozmowie z francuskimi dziennikarzami przeprowadzonej w jego rezydencji w Soczi.

W wywiadzie prezydent odpowiadał też na pytania dotyczące kryzysu ukraińskiego, roli jaką odgrywa w nim Rosja, relacji rosyjsko-amerykańskich i zagrożenia nową zimną wojną.

O Ukrainie

Putin dał do zrozumienia, że jest gotowy rozmawiać z prezydentem elektem Ukrainy Petrem Poroszenką przy okazji piątkowych obchodów we Francji 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii (D-Day). Na pytanie o możliwość rozmowy z Poroszenką Putin odparł, że nie zamierza nikogo unikać i "będzie rozmawiał, oczywiście, ze wszystkimi".

Putin wezwał także USA do przedstawienia dowodów rosyjskiego zaangażowania militarnego we wschodniej Ukrainie. - Na południowo-wschodniej Ukrainie nie ma rosyjskich sił zbrojnych, rosyjskich instruktorów. I nigdy nie było - mówił. Pytany, czy zatem Rosja nie chce anektować Ukrainy i nigdy nie próbowała zdestabilizować sytuacji w tym kraju, Putin odpowiedział: - Nigdy tego nie robiliśmy. Ukraiński rząd musi teraz usiąść i porozmawiać z własnymi narodem zamiast używać broni, czołgów, samolotów i śmigłowców. Muszą zacząć negocjacje.

Krymskie "złudzenie"

- To złudzenie, że rosyjskie wojsko zaanektowało Krym. Rosyjskie siły nie zrobiły niczego w tym rodzaju - odpowiedział Putin na pytanie, że kiedykolwiek Moskwa zwróci Kijowowi półwysep. Rosjanin dodał, że żołnierze Moskwy byli na Krymie zgodnie z umowami międzynarodowymi. Co prawda "pomogli w przeprowadzeniu referendum o niepodległości i przyłączeniu do Federacji Rosyjskiej", ale "nikt nie może powstrzymać tych ludzi [mieszkańców Krymu - red.]" przed wykorzystywaniem prawa do samostanowienia.

Putin dodał, że Krym jest teraz częścią Federacji, a Rosja "nie mogła zachować się inaczej", gdyż "nie mogła dopuścić, by historyczna część rosyjskiego terytorium z dominującą ludnością etnicznie rosyjską" była włączona do NATO. Prezydent Rosji argumentował bowiem, że "antykonstytucyjny pucz" w Kijowie, czyli obalenie Wiktora Janukowycza, spowodował, iż Rosja "nie może być pewna", czy Ukraina nie stanie się częścią Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Oko do Francuzów

W rozmowie z dziennikarzami Putin mówił też o stosunkach z Paryżem. - Francja i Rosja były sojuszniczkami podczas drugiej wojny światowej i odegrały w niej rolę kluczową, by nie rzec - decydującą. Nigdy nie zapomnimy francuskich bojowników ruchu oporu (...) Sądzę, że jest to coś, co pozwala nam zarazem wspominać przeszłość, jak i budować wspólną przyszłość - dodał Putin. Dziennik "Le Figaro" zwraca uwagę, że wywiad ten, pierwszy od wybuchu protestów na Ukrainie, to nie tylko przesłanie do Francuzów, ale również przekaz dla światowych mediów. Putin udaje się do Francji, gdzie w piątek weźmie udział w obchodach 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii. W przeddzień uroczystości zostanie też przyjęty na kolacji w Pałacu Elizejskim przez prezydenta Francji Francois Hollande'a.

Autor: mtom / Źródło: PAP