Przywódca talibów "żyje, ale jest chory"


Nie jest martwy, ale poważnie chory - tak o przywódcy pakistańskich talibów Baitullahu Mehsudzie mówi BBC jego bliski współpracownik. Spekulacje na temat śmierci Mehsuda trwają od 5 sierpnia, gdy został zbombardowany jego dom na pakistańskim pograniczu.

Oświadczenie Maulan Nur Syed stoi w sprzeczności z doniesieniami jednego z dowódców oddziałów pakistańskich talibów. W piątek Kafayat Ullah przekonywał, że Mehsud nie żyje.

O takim prawdopodobieństwie powiadomili wcześniej przedstawiciele władz pakistańskich, zastrzegając, że nie ma jeszcze na to ostatecznych dowodów.

Wiadomości o śmierci Mehsuda nie potrafili potwierdzić też Amerykanie, którzy wyznaczyli nagrodę w wysokości pięciu milionów dolarów za informację umożliwiającą zatrzymanie lub zlokalizowanie przywódcy pakistańskich talibów.

W niedzielę jednak Jim Jones, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa oświadczył, że śmierć Mehsuda jest "całkiem przekonująca".

Talibowie tylko grają?

BBC zauważa, że oświadczenie Syeda może być częścią taktyki pakistańskich talibów. Powołując się na ekspertów, dziennikarze piszą, że Mehsud faktycznie nie żyje, a talibowie czekają jedynie na odpowiednią chwilę, by to ogłosić.

Nastąpi to prawdopodobnie wtedy, gdy wyłoniony zostanie następca Mehsuda, nominalnego - choć już nie faktycznego - przywódcy wszystkich pakistańskich islamskich bojowników.

Żona zginęła na pewno

Do ataku na dom krewnych Baitullaha Mehsuda doszło 5 sierpnia w Południowym Waziristanie - administrowanej plemiennie części północno-zachodniego Pakistanu. Oficjalnie podano, że w nalocie zginęła jego żona i dwóch bojowników. Przypuszcza się, że atak przeprowadził bezzałogowy amerykański samolot.

Baitullah Mehsud oskarżany był o udział w 2007 roku w zamordowaniu byłej premier Pakistanu Benazir Bhutto.

Źródło: BBC, PAP