Przeszli granicę, porwali oficera i mówią, że to szpieg. Estonia w szoku

Estoński oficer kontrywywiadu miał zostać porwany tuż przy granicy z Rosją Reuters, targeo.pl

Politycy mówią o niesłychanej prowokacji Rosji, a eksperci - o starannie zaplanowanej operacji służb. Władze w Tallinie przedstawiają dowody obalające twierdzenia FSB i żądają szybkiego uwolnienia porwanego oficera kontrwywiadu.

W piątek ok. godz. 9 rano, w rejonie przejścia granicznego Luhamaa grupa napastników porwała oficera KAPO (Kaitsepolitsei, Policja Bezpieczeństwa) Estona Kohvera. Jak twierdzi KAPO, wypełniał zadanie związane z walką z przestępczością przygraniczną. Dlatego w Tallinie myślano początkowo, że napadu dokonała jakaś grupa kryminalna. Przez prawie cały dzień Rosjanie utrzymywali, że nic nie wiedzą o sprawie. I nagle wieczorem FSB oświadczyła, że w obwodzie pskowskim zatrzymała pracownika KAPO podczas operacji wywiadowczej. Miał mieć przy sobie pistolet Taurus z amunicją, 5 tys. euro i specjalistyczny sprzęt.

Rosyjscy pogranicznicy potwierdzili

Takie tłumaczenia Estonia przyjęła początkowo z niedowierzaniem i szokiem, a potem oburzeniem. Dowody wskazują bowiem jednoznacznie, iż oficer przebywał na terytorium estońskim i to porywacze, a nie on, przekroczyli granicę.

- Sądząc po rozpowszechnianych w rosyjskich mediach informacjach, FSB przejęła sprawę. Nie przyznaje się jednak, że porwała obywatela Estonii na estońskim terytorium. Ale w tej kwestii mamy mocne dowody – powiedział rzecznik KAPO Harris Puusepp. - Mamy protokół wspólnego obejrzenia miejsca zajścia, stworzony przez pograniczników obu stron, gdzie zapisano, że nastąpiło naruszenie granicy od strony Federacji Rosyjskiej, a nie na odwrót.

Już bowiem cztery godziny po zajściu, ok. godz. 13, na punkcie granicznym Luhamaa doszło do spotkania przedstawicieli pograniczników obu krajów. Rosjanie zapewniali, że nic im nie wiadomo, aby tego dnia na tym odcinku cokolwiek się zdarzyło. Potem jedni i drudzy wspólnie obejrzeli miejsce porwania. Były oznaki szarpaniny i ślady biegnące z powrotem na rosyjską stronę. Dlaczego rosyjscy pogranicznicy podpisali się pod protokołem, który jednoznacznie zaprzecza temu, co parę godzin później ogłosiła FSB? Zapewne, nie mieli pojęcia o operacji służb. Choć, z drugiej strony, trzeba pamiętać, że w organizacyjnej strukturze państwowej, pogranicznicy podlegają FSB.

Specoperacja, prowokacja

- To niesłychane, żeby porywano z naszego terytorium naszego funkcjonariusza państwowego. Ale jeszcze bardziej niesłychane, że FSB wzięła za to odpowiedzialność, czego zwykle nie robi – mówi Raivo Aeg, były szef KAPO.

Zdaniem cytowanych przez estońskie media ekspertów, wszystko wskazuje na operację specjalną służb. Przede wszystkim zagłuszenie łączności radiowej i użycie granatów dymnych. Kolejna rzecz to szybkie tempo, w jakim to zrobiono. Porywacze musieli mieć wiedzę, że pracownik KAPO w tym momencie jest w tym miejscu.

Eerik-Niiles Kross, ekspert ds. bezpieczeństwa, podkreśla, że porwanie to bardzo agresywny krok i naruszenie całego szeregu norm międzynarodowych. - W ogóle w coś takiego aż trudno uwierzyć. Ten przypadek można określić jako wychodzący poza wszelkie możliwe ramy – powiedział Kross gazecie „Postimees”. Wiceszef prawicowej partii IRL zastrzegł jednak, że potrzeba więcej szczegółów, by w pełni ocenić to wydarzenie. Ale zaznaczył, że jeśli informacja odpowiada rzeczywistości, to idzie tu nie o prowokację, a o poważną agresję. - Na terytorium kraju NATO porywają pracownika organów bezpieczeństwa. Nawet nie przypominam sobie, żeby coś podobnego miało miejsce od czasu zakończenia zimnej wojny – powiedział Kross.

W tym tygodniu zbierze się parlamentarna komisja spraw zagranicznych – zapowiedział jej szef Marko Mikhelson. - Chodzi o specoperację służb sąsiedniego państwa, która jest poważną prowokacją przeciwko suwerenności państwa estońskiego – dodał deputowany.

Porywacze podobno nie byli umundurowani – taką informację szef MSZ Estonii Urmas Paet przekazał z kolei podczas rozmowy ze swym litewskim kolegą Linasem Linkeviciusem. Nie ma też informacji, aby doszło do strzelaniny. Napastnicy obezwładnili Estończyka. Wiceszef KAPO Martin Arpo powiedział, że Rosjanie zapewniają, iż Estończyk jest cały i zdrów. Linkevicius uważa, iż to nie przypadek, że do porwania doszło w czasie szczytu NATO.

Do incydentu doszło w piątek przy przejściu granicznym Luhamaatarego.pl

Rozmowy z Rosjanami

Na razie Tallin niewiele może zrobić. Minister spraw wewnętrznych Hanno Pevkur (KAPO podlega MSW) powiedział, że estońskie organy bezpieczeństwa robią obecnie co mogą, żeby rozwiązać problem z porwaniem pracownika KAPO. Pevkur zaznaczył, że zagrożenia dla bezpieczeństwa Estonii nie ma. Minister przyznał, że osobiście próbuje połączyć się telefonicznie ze stroną rosyjską, aby Rosja na poziomie oficjalnym zrobiła co możliwe dla szybszego zwolnienia obywatela Estonii.

Autor: Grzegorz Kuczyński //kka / Źródło: źr.Delfi.ee, Postimees, ERR, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Reuters, targeo.pl

Tagi:
Raporty: