Koktajle Mołotowa na stacji metra. Nie ustają protesty w Hongkongu


W sobotę w Hongkongu do jednej ze stacji metra wrzucono koktajle Mołotowa. Budynek został uszkodzony, ale nikt nie odniósł żadnych obrażeń - poinformowały hongkońskie władze. Prodemokratyczne demonstracje trwają z różnym nasileniem od czerwca.

"Policja ostrzega uczestników zamieszek, aby natychmiast zaprzestali wszelkich nielegalnych działań. Potępiamy wszelkie akty przemocy i dokładnie zbadamy sprawę" - zakomunikowały władze w związku z obrzuceniem butelkami z benzyną stacji metra Kowloon Tong. Podały, że budynek został poważnie uszkodzony. Hongkońskie metro przewozi codziennie zwykle około 5 milionów osób.

"Noszenie masek to nie przestępstwo"

Jak pisze agencja Associated Press, sobotni protest w Hongkongu nie wydaje się tak liczny, jak demonstracje z zeszłego weekendu. AP pisze o kilku tysiącach demonstrantów, którzy przeszli w pokojowym marszu przez dzielnicę Kowloon. Japońska agencja Kyodo informuje o setkach uczestników marszu, w większości z zakrytymi twarzami, co jest niezgodne z ogłoszonym niedawno zakazem. "Noszenie masek to nie przestępstwo" - wykrzykiwał tłum.

Protestujący po raz kolejny domagali się wycofania zawieszonego projektu zmian prawa, które miało m.in. umożliwić ekstradycję podejrzanych do Chin kontynentalnych. "Wyzwolić Hongkong! Rewolucja naszych czasów!”, "Hongkończycy, rebelia!" - krzyczeli manifestanci.

Protesty w Hongkongu

U podstaw sprzeciwu leży brak zaufania do chińskiego wymiaru sprawiedliwości oraz poczucie, że rząd centralny stopniowo ogranicza autonomię Hongkongu. Władze Hongkongu obiecały, że wycofają kontrowersyjny projekt, ale nie przychyliły się do pozostałych postulatów protestujących, w tym powołania niezależnej komisji do zbadania działań rządu i rzekomych przypadków nadużycia siły przez policję, uwolnienia wszystkich zatrzymanych demonstrantów i demokratycznych wyborów władz regionu. Trwające od czerwca demonstracje pogrążyły Hongkong w największym kryzysie politycznym od jego przyłączenia do Chin w 1997 roku. Najnowszą eskalację protestów i przemocy wywołał zakaz zakrywania twarzy podczas demonstracji. 4 i 5 października po ogłoszeniu tego zakazu grupy radykalnych demonstrantów niszczyły i podpalały stacje metra, oddziały banków i sklepy. 6 października w pokojowym marszu protestu uczestniczyły dziesiątki tysięcy osób, a po interwencji policji doszło do kolejnych starć.

HongkongPAP

Autor: mart//rzw / Źródło: PAP

Raporty: