Protest przed litewskim parlamentem. "Sejm zdyskredytował siebie jako instytucję"


Pod hasłem "Oskarżamy" około sześć tysięcy osób uczestniczyło w czwartek w proteście przed litewskim parlamentem. Demonstrujący wyrażali niezadowolenie z tego, że Sejm nie pozbawił mandatu poselskiego Mindaugasa Bastysa oskarżonego o kontakty z byłym oficerem KGB.

- Ten Sejm zbrukał decyzję Sądu Konstytucyjnego. Zachował mandat tego, kto złamał przysięgę. Sejm zdyskredytował siebie jako instytucję - mówił na wiecu jego organizator manifestacji i dziennikarz Andrius Tapinas.

Pod koniec ubiegłego roku Sąd Konstytucyjny Litwy orzekł, że Bastys, poseł współrządzącej Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP), złamał konstytucję i przysięgę poselską, gdyż nie ujawnił swoich kontaktów z byłym funkcjonariuszem KGB Piotrem Wojejką.

Departament Bezpieczeństwa Państwa zarzucił też politykowi kontakty z przedstawicielem Rosyjskiej Państwowej Korporacji Energii Jądrowej (Rosatom) Jewgienijem Kostinem, dziennikarzem telewizji rosyjskiej RTR Ernestem Mackevicziusem, oraz ważną postacią kowieńskiego świata przestępczego Saturnasem Dubininkasem.

We wtorek Sejm głosował w sprawie pozbawienia posła mandatu. W tajnym głosowaniu za pozbawieniem mandatu opowiedziało się 72 posłów w 141-osobowym parlamencie, 21 było przeciwko, a 24 – wstrzymało się od głosu. Zgodnie z konstytucją do pozbawienia mandatu wymaganych jest 85 głosów.

Wyniki głosowania wywołały oburzenie

Wynik głosowania wywołał oburzenie przywódców kraju, polityków i społeczeństwa. Po zapowiedzi przewodniczącego Sejmu Viktorasa Pranckietisa, że głosowanie w sprawie pozbawienia mandatu zostanie powtórzone, Bastys zapowiedział, że z niego rezygnuje.

Niezadowolenie wzbudził też fakt, że w trakcie tajnego głosowania niektórzy posłowie z największego rządzącego ugrupowania Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych sfotografowali swoje karty do głosowania, a zdjęcia opublikowali w mediach społecznościowych.

Partie opozycyjne wskazują, że takie działania naruszyły zasadę tajnego głosowania i pokazały, że posłowie największej frakcji sejmowej nie mogą samodzielnie podejmować decyzji, a z głosowania muszą się rozliczać. Opozycja zażądała również rozpisania przedterminowych wyborów, czego domagali się również protestujący przed Sejmem.

Pranckietis, który wyszedł do protestujących, powiedział, że jest mu wstyd z powodu wyniku głosowania, i zachęcił do aktywnego udziału w wyborach. Zapytany, czy popiera inicjatywę wyborów przedterminowych, powiedział, że popiera złożenie takiej inicjatywy w Sejmie.

Ostatnie wybory parlamentarne na Litwie odbyły się w 2016 roku. Następne mają odbyć się w 2020 roku.

Autor: JZ/AG / Źródło: PAP