Tajemniczy list, seria zatrzymań. "Puczyści" atakują prezydenta Chin?

Od miesięcy krążą spekulacje o silnej opozycji wobec rządów Xi JinpingaShutterstock

Już 20 osób zostało zatrzymanych w związku z tajemniczą publikacją, w której "lojalni członkowie partii" wezwali chińskiego prezydenta Xi Jinpinga do rezygnacji. Taki list jest ewenementem w rządzonych przez komunistyczny reżim Chinach i może być potwierdzeniem istnienia silnej wewnętrznej opozycji, która próbuje odsunąć prezydenta od władzy.

Na początku marca na stronie internetowej serwisu Wujie News, wspieranego przez lokalne władze, pojawił się list od "lojalnych członków partii komunistycznej". Choć bardzo szybko został usunięty, jego treść zdążyła zostać skopiowana przez inne strony i wciąż jest dostępna w internecie.

Groźba i druzgocąca krytyka

List napisany został identycznym językiem, co oficjalne dokumenty partyjnych władz i zgodnie z partyjną ideologią, różniła go jednak treść - otwarcie wzywał bowiem prezydenta Chin Xi Jinpinga do ustąpienia ze wszystkich stanowisk "dla dobra kraju i narodu". W liście pojawiła się również nieskrywana groźba, ponieważ dodano, by prezydent miał na względzie "bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny".

Na początku Xi został pochwalony za ciężką pracę i trwającą już czwarty rok kampanię antykorupcyjną, dalej jednak nastąpiła druzgocąca krytyka, całkowicie niespotykana w rządzonych twardą ręką Chinach. Prezydent atakowany był za "tworzenie kultu jednostki", niebezpieczną koncentrację władzy w swoich rękach oraz nieumiejętną politykę zagraniczną, która zraziła do Chin państwa sąsiednie i przyczyniła się do zwiększenia aktywności USA w Azji Wschodniej.

Skrytykowane zostało również niedawne wezwanie Xi Jinpinga, by chińskie media służyły partii - według autorów, "wzbudziło to przerażenie w narodzie". W ubiegłym miesiącu prezydent rzeczywiście osobiście odwiedził siedziby ogólnopaństwowej telewizji CCTV oraz jednej z największych gazet "People’s Daily" (Dziennik Ludowy) wzywając ich redakcje do całkowitego posłuszeństwa, co odbiło się szerokim echem i wzbudziło negatywne komentarze w internecie.

Atak wewnętrznej opozycji?

W sprawie tajemniczego listu jak dotąd zatrzymano 20 osób, przede wszystkim pracowników serwisu Wujie News i współpracujących z nią firm informatycznych. Zatrzymany został także znany felietonista Jia Jia, choć jego ewentualny związek z listem nie został potwierdzony. Ponieważ o istnieniu listu nie poinformowano w państwowych mediach, informacje o toczącym się śledztwie są bardzo skąpe.

Według wielu ekspertów list wzywający Xi Jinpinga do odejścia rzeczywiście mógł zostać napisany przez członków partii komunistycznej, którzy nie zgadzają się z autorytarnym stylem sprawowania władzy przez prezydenta.

Świadczy o tym m.in. moment jego publikacji, który był bardzo przemyślany - w Pekinie trwało wówczas doroczne posiedzenie parlamentu, a więc znajdowali się tam przedstawiciele aparatu władzy z całego kraju. Dzięki temu informacja o liście, który szybko został usunięty z internetu, łatwo mogła dotrzeć do wszystkich przekazywana ustnie, a więc poza zasięgiem cenzury.

Spekulacje o "puczystach"

Tajemniczy list ożywił jednocześnie krążące od dłuższego czasu spekulacje o istnieniu silnej, wewnątrzpartyjnej opozycji, która chce odsunąć Xi Jinpinga od władzy podczas przyszłorocznego kongresu partii, lub wręcz dokonać zamachu stanu.

W tym kontekście wymienia się zwłaszcza rywalizację o władzę pomiędzy prezydentem i dwoma z sześciu pozostałych członków rządzącego krajem Stałego Komitetu Biura Politycznego - Wang Qishanem, szefem partyjnej komisji dyscypliny, oraz Liu Yunshanem, sekretarzem partii.

Tych dwóch potężnych polityków miałoby być wspieranych ponadto przez środowiska polityków, którzy znaleźli się na celowniku kierowanej przez Xi kampanii antykorupcyjnej. Ze względu na całkowitą blokadę informacyjną i zwyczaj prowadzenia tego typu walk politycznych jedynie w kuluarach, potwierdzenie spekulacji o sile i planach wewnętrznej opozycji w Chinach nie jest jednak możliwe.

Autor: mm/ja / Źródło: BBC, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock