Bocianie Gniazdo jest czyste. Premier Babisz nie odpowie przed sądem


Premier Czech Andrej Babisz nie będzie odpowiadał w sprawie domniemanego wyłudzenia unijnych dotacji na jedną ze swoich posiadłości. Prokuratorzy zdecydowali o umorzeniu śledztwa, które - jak uważali przeciwnicy Babisza - powinno wykazać, że szef rządu w Pradze jest winny.

Miejska prokuratura w Pradze umorzyła śledztwo przeciwko premierowi i pięciu innym osobom w sprawie wyłudzenia dwóch milionów euro. Premier powiedział, że nie jest zaskoczony tą decyzją.

Sprawa Bocianiego Gniazda

Szef praskiej prokuratury Martin Erazim w oświadczeniu prasowym stwierdził, że należało rozwiązać prawny problem dotyczący tego, co jest małym lub średnim przedsiębiorstwem, a co nie. Dla takich firm przeznaczona była dotacja, którą w 2008 r. jedna z firm Babisza uzyskała na budowę centrum hotelowo-konferencyjnego o nazwie Farma Bocianie Gniazdo (Farma Czapi Hnizdo).

Tam Babisz wziął m.in. ślub ze swoją długoletnią partnerką i tam też często przebywa, zwłaszcza w okresie wakacyjnym.

"Oskarżane osoby, które wnioskowały o dotację, deklarowały w oświadczeniu, że Farma Czapi Hnizdo jest małym i średnim przedsiębiorstwem. Organy śledcze w postępowaniu karnym uznały to za nieprawdę i dlatego rozpoczęto postępowanie" – napisał Erazim. Jego zdaniem dochodzenie wykazało, że firma spełniała warunki otrzymania dotacji. Prokurator zwrócił także uwagę, że przypadek, który wydawał się prostym oszustwem przy wyłudzeniu dotacji, w związku z koniecznością interpretacji przepisów europejskich okazał się złożonym zagadnieniem prawnym.

Spółka Farma Czapi Hnizdo należała do holdingu Agrofert, stworzonego i kierowanego przez Babisza, wówczas pozostającego poza polityką. W grudniu 2007 roku Farma przekształciła się w spółkę akcyjną z akcjami na okaziciela. Rok później otrzymała dotacje dla małych i średnich przedsiębiorstw. Kilka lat później wróciła do struktur holdingu Agrofert. Prokuratura doszła do wniosku, że związki Bocianiego Gniazda nie miały znaczenia przy ocenie, czy jest to małe lub średnie przedsiębiorstwo, czy też nie.

Rodzina też objęta śledztwem

Zarzuty objęły także córkę Babisza, Adrianę, jego żonę Monikę, szwagra Martina Herodese oraz dwie inne osoby. Zarzuty ma postawione także syn premiera – również noszący imię Andrej - którego sprawę wyłączono, ponieważ ze względu na to, że przebywa za granicą, śledczy nie mogli go przesłuchać. Postanowienie praskiej prokuratury będzie sprawdzane przez prokuratora generalnego, który ma na to trzy miesiące.

Zanim premier spotkał się z dziennikarzami, powiedział radiu Impuls, że ma nadzieję, że to już koniec i przyznał, że bardzo się cieszy. Później na konferencji prasowej Babisz stwierdził, że gdyby nie zajmował się polityką, to ludzie nie słyszeliby w ogóle o Farmie. Nie chciał spekulować, jaka może być decyzja prokuratora generalnego. Stwierdził, że nie czuje się zaskoczony decyzją.

Partie opozycyjne uznały, że fakt umorzenia postępowania nie zmienia etycznej oceny działań osób związanych z Bocianim Gniazdem, w szczególności Babisza. Komentatorzy zwrócili uwagę, że decyzja prokuratury wzmacnia politycznie premiera i jego ruch ANO. Podkreślono, że w związku z zarzutami po wygranych jesienią 2017 r. wyborach parlamentarnych Babisz miał trudności z utworzeniem gabinetu. Ostatecznie w czerwcu 2018 r. utworzył rząd koalicyjny z Czeską Partią Socjaldemokratyczną (CSSD). Mniejszościowy rząd jest popierany w Izbie Poselskiej przez Komunistyczną Partię Czech i Moraw (KSCM).

Krytycy premiera zwracają także uwagę, że jego postępowanie pod kątem możliwego konfliktu interesów bada Komisja Europejska. W kraju od 2017 r. obowiązują przepisy, zwane "lex Babisz", na mocy których ówczesny wicepremier i minister finansów musiał przekazać zarząd nad swoimi interesami dwóm funduszom powierniczym. Zdaniem unijnych urzędników może jednak mieć wpływ na ich działalność.

Autor: adso / Źródło: PAP