Prawy Sektor i historia o porwaniu chłopca. "6-latek nagle został uczniem V klasy"

[object Object]
W nagraniu MSW chłopiec opowiada o ciastkach, granacie i wędrówce przez lasMSW Ukrainy
wideo 2/24

Historia rzekomego uprowadzenia przez Prawy Sektor chłopca pod Mukaczewem budzi coraz więcej wątpliwości. Ukraińskie MSW poinformowało, że chłopiec został uprowadzony, publikując na potwierdzenie wideo z jego zeznaniem. Prawy Sektor nazwał te doniesienia "prowokacją". A dziennikarze znaleźli mnóstwo luk w wersji podawanej przez władze.

O tym, że dwóch uzbrojonych mężczyzn w mundurach z oznaczeniami batalionu Prawego Sektora na Zakarpaciu uprowadziło sześcioletniego chłopca, ukraińskie media, powołując się na źródła w MSW, poinformowały 13 lipca.

Relacjonowały, że "uzbrojeni bojówkarze wzięli jako zakładnika chłopca i chowając się za nim, uciekli do lasu przed pościgiem milicjantów i funkcjonariuszy ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa".

"Minister spraw wewnętrznych i szef Służby Bezpieczeństwa złożyli raport prezydentowi w sprawie porwanego sześciolatka. Prezydent przejął osobistą kontrolę nad tą sprawą i nakazał podjęcie wszelkich środków w celu jego uwolnienia" - napisał na Facebooku rzecznik Petra Poroszenki Swiatosław Cehołko.

"Standardowa procedura"

W batalionie Prawego Sektora doniesienia w sprawie chłopca nazwali "prowokacją".

"Najpierw chłopiec zakładnik. Później nasi ludzie zostaną mordercami, gwałcicielami, narkomanami, pedofilami, zboczeńcami. Następnie zostaną zlikwidowani - przy powszechnych oklaskach - przez bohaterów ukraińskiego specnazu. To standardowa procedura" - komentował na Facebooku Andrij Stempicki z Prawego Sektora.

Portal mukachevo.net, powołując się na korespondenta, który był na miejscu wydarzeń, napisał: "Ochotnicy batalionu nie wzięli żadnego zakładnika. Chłopiec w wieku 10-12 lat pokazał im drogę do lasu. Mieszkańcy wsi nie potwierdzili doniesień, że ochotnicy Prawego Sektora byli uzbrojeni".

Według MSW do porwania chłopca doszło 11 lipca, kiedy grupa uzbrojonych członków batalionu zaatakowała kompleks sportowy Mychajła Łania, byłego deputowanego Partii Regionów obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza. Gdy na miejsce przybyła milicja, bojownicy Prawego Sektora otworzyli ogień. Kilku ochotników batalionu, na których urządzono obławę, wyrwało się z okrążenia i uciekło do lasu.

"Zapytali, czy chcę ciastek i czekolady"

MSW opublikowało wideo, które ma być dowodem uprowadzenia chłopca. Na nagraniu odwrócony tyłem do kamery chłopiec mówi, że jeden z mężczyzn zaproponował mu ciastko i czekoladę, ale on odmówił.

- Otworzył worek i wyciągnął ciastka i czekoladę. Kiedy przyjechała milicja, chwycił mnie i wyciągnął granat. Krzyknął do milicjantów, by cofnęli się ode mnie o sto metrów. A dalej poszliśmy w górę, w kierunku lasu. Szliśmy długo lasem... Później mnie wypuścili z rąk, ale związali mi nogi. Uciekli, a ja zostałem i zacząłem rozwiązywać nogi. Przyszedł milicjant. Zacząłem płakać, bolało mnie serce. Uciekłem z milicjantami, powiedzieli, żebym się nie bał - opowiada w nagraniu chłopiec.

"Mieszkańcy wioski, z której pochodził, wątpili, czy jego historia jest prawdziwa. Twierdzili, że mógł fantazjować" - napisał portal ukraińskiej sekcji Radia Swoboda.

Cytował gubernatora obwodu zakarpackiego Wasyla Hubała, który w rozmowie z telewizją 112 Ukraina powiedział, że informacje o porwaniu chłopaka się nie potwierdziły.

"Wszystkie dzieci w obwodzie zakarpackim są w domach, odpoczywają, są spokojne. Informacje w tej sprawie nie zostały potwierdzone, czegoś takiego nie było"- mówił Hubał.

Mukaczewo na zachodniej Ukrainie. To w jego okolicach doszło do strzelaniny Prawego Sektora i oddziałów milicjitvn24.pl

"Nie miałem informacji"

Później zmienił zdanie: "Jeśli chodzi o incydent z dzieckiem. W czasie moich wcześniejszych uwag nie miałem ostatecznych informacji, dlatego nie mogłem potwierdzić, czy fakt ten miał miejsce. Okoliczności zdarzenia są ustalane. Funkcjonariusze twierdzą, że porwanie było. I potwierdzają najważniejsze, że dziecko jest bezpieczne" - napisał na Facebooku Hubał.

Korespondent Radia Swoboda dotarł do chłopca, który opowiadał o zdarzeniu na nagraniu MSW. Okazał się nim 11-letni Wołodymyr Hołowaczok. Powiedział korespondentowi, że "mężczyźni traktowali go dobrze, dali mu czekoladę, ale związali nogi".

W komunikacie dotyczącym uwolnienia chłopca MSW zmieniło jego wiek i podało, że "jest uczniem piątej klasy".

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: tas//gak / Źródło: Radio Swoboda, mukachevo.net

Tagi:
Raporty: