"Pragmatyzm schodzi na dalszy plan". #PisząoPolsce i rzezi wołyńskiej

73 lata o "krwawej niedzieli"
73 lata o "krwawej niedzieli"
tvn24
Wołyń w zagranicznej prasie. #PisząoPolscetvn24

- II Wojna Światowa jeszcze nie skończyła się dla Polski i Ukrainy - pisze agencja Bloomberg w długim tekście na temat rzezi wołyńskiej. Amerykanie stwierdzają, że w sporze obu państw o przeszłość pragmatyzm i logika ustąpiły emocjom. Tym samym tematem zajął się europejski "Newsweek", który opisuje spór polsko-rosyjski na tle Wołynia.

Podstawą do obu artykułów była seria niedawnych wydarzeń w kontekście masakry na Wołyniu. Obchody symbolicznego apogeum rzezi celebrowane w Polsce 11 lipca, decyzja o nadaniu ulicy w centrum Kijowa imienia Bandery i wypowiedź Antoniego Macierewicza, który wskazał Rosję jako współwinną masakry na Polakach.

Polska drażni Rosję

"Newsweek" koncentruje się na tym ostatnim wydarzeniu i publikuje tekst pod tytułem: "Starcie Polski i Rosji o masakrę podczas II Wojny Światowej". Relacjonowana w nim jest wypowiedź Macierewicza, który stwierdził, że Ukraińcy nie są jedynymi odpowiedzialnymi za masakrę wołyńską. Wskazał na współodpowiedzialność Rosjan i władz ZSRR.

Tygodnik relacjonuje na swojej stronie internetowej wypowiedź polskiego ministra obrony, podczas której dowodził, że Kreml od 1943 roku do dzisiaj wykorzystuje masakrę na Wołyniu do swoich celów. Miał też "użyć" ukraińskich nacjonalistów do swoich celów. - To są korzenie tej strasznej zbrodni - relacjonuje słowa Macierewicza "Newsweek".

Zachodni tygodnik pisze, że wypowiedź polskiego ministra wywołała oburzenie w Moskwie. Cytowana jest rzeczniczka rosyjskiego MSZ, która stwierdziła we wpisie na portalu społecznościowym, że "polski rząd przechodzi od rusofobii do wzniecania nienawiści". Podobnie napisał Konstantin Kosaczew, szef Komitetu ds. Zagranicznych w Radzie Federacji. - Macierewicz bezwstydnie zdradza historię swoich przodków - stwierdził Rosjanin.

Rozsądek nie jest już najważniejszy

O ile "Newsweek" skoncentrował się na najnowszej odsłonie walki o kształt pamięci rzezi wołyńskiej, to agencja Bloomberg pisze szerzej o całym konflikcie na linii Kijów-Warszawa. Jej dziennikarz zaznacza, że "nacjonalistyczny polski rząd" chce skonfrontować Ukrainę z "epizodem czystek etnicznych w 1943 roku". Natomiast władze ukraińskie mają problem, bo z jednej strony posługują się silnym nacjonalizmem w reakcji na "brutalną rosyjską agresję" i przy okazji gloryfikują sprawców masakry, ale z drugiej strony chciałyby "przepraszać Polaków, ich najbliższych sojuszników w Europie".

Autor artykułu zaznacza, że dla władz Ukrainy po przewrocie Stepan Bandera i UPA stały się ważną częścią ideologii nacjonalistycznej, która pomaga zjednoczyć kraj przeciw Rosji. Najnowszym przejawem tego trendu jest decyzja kijowskiej rady miejskiej, aby przemianować Prospekt Moskiewski w centrum stolicy na Prospekt Bandery.

"To miało ukłuć Władimira Putina, dla którego Bandera jest nikim innym jak nazistowskim rzeźnikiem, zgodnie z oficjalną historią ZSRR. Jednak czas tej decyzji nie mógł być gorszy. Podjęto ją tuż przed 11 lipca, który jest w Polsce dniem wspomnienia apogeum rzezi na Wołyniu. Co więcej chwilę wcześniej prezydent Poroszenko był w Warszawie na szczycie NATO szukając pomocy przeciw Rosji" - pisze "Newsweek".

"Za sprawą nacjonalistów sprawujących władzę w obu krajach, konflikt o historię zatruwa naturalne relacje. Polacy i Ukraińcy nawet rozumieją swój język, a Polska jest świetlistym przykładem dla polityków proeuropejskich na Ukrainie. Jednak dla Kijowa potępienie Bandery byłoby ustępstwem na rzecz Kremla. Natomiast dla Warszawy jego gloryfikowanie jest nie do pomyślenia" - pisze Bloomberg.

"Polska i Ukraina ciągle przyciągają się nawzajem ze względów pragmatycznych i wspólnych obaw przed polityką Rosji. Jednak konflikt o masakrę wołyńską pokazuje, że kiedy nacjonaliści dochodzą do władzy, pragmatyzm schodzi na dalszy plan i toczone są od nowa stare wojny o historię" - kończy amerykańska agencja.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: