Powtórzone wybory w Stambule, opozycja znów świętuje zwycięstwo

Aktualizacja:

W niedzielę mieszkańcy Stambułu ponownie wybierali burmistrza swojego miasta. Kandydat opozycyjnej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP) Ekrem Imamoglu po obwieszczeniu wstępnych wyników wyborów ogłosił swoje zwycięstwo. To "nowy początek" dla Stambułu - ocenił.

Jak podają tureckie media, po zliczeniu 99 procent głosów Ekrem Imamoglu uzyskał 54-procentowe poparcie. Na drugim miejscu uplasował się Binali Yildirim z rządzącej AKP, zdobywając 45,1 procent. Różnica głosów między nimi wyniosła ponad 700 tys.

W sumie w wyborach startowało 21 kandydatów. Oprócz Imamoglu i Yildirima byli to Necdet Gokcinar z konserwatywnej, muzułmańskiej Partii Szczęścia (Sadet), Mustafa Ilker Yucel z lewicowej, nacjonalistycznej Partii Vatan oraz 17 kandydatów niezależnych.

Gratulacje dla zwycięzcy

Uznając porażkę i gratulując rywalowi, Yildirim wyraził nadzieję, że jego sukces będzie także sukcesem Stambułu. - Mój rywal Ekrem Imamoglu prowadzi w wyborach. Gratuluję mu i życzę sukcesu. Wybory są równoznaczne z demokracją. Te wybory udowodniły, że demokracja w Turcji działa bardzo dobrze. Końcowe wyniki będą ogłoszone później. Mam nadzieję, że będę korzystne dla Stambułu – powiedział Yildirim.

Gratulacje na ręce Imamoglu złożył także prezydent Turcji. "Gratuluję Ekremowi Imamoglu, który zgodnie z nieoficjalnymi wynikami wygrał wybory" - napisał Erdogan na Twitterze kilka godzin po opublikowaniu rezultatów dających kandydatowi opozycji wyraźne zwycięstwo.

"Nowy początek"

Tysiące zwolenników Imamoglu wyległo na ulice największego miasta Turcji, skandując jego wyborczy slogan: "Wszystko będzie dobrze". - Ludzie płaczą, ściskają się, grają na różnych instrumentach – opisała sytuację panującą na głównej ulicy Kadikoy, jednej ze stambulskich dzielnic, 30-letnia Elyul.

W przemówieniu wygłoszonym tuż po uznaniu przez byłego premiera porażki, Imamoglu oświadczył, że wynik tych wyborów jest dla niego "nie zwycięstwem, ale nowym początkiem", i obiecał, że będzie traktował tak samo wszystkich stambulczyków. Zwrócił się bezpośrednio do prezydenta Erdogana, mówiąc: - Panie prezydencie, chciałbym z panem pracować, spotkać się z panem, aby porozmawiać o problemach, które tylko my wspólnie możemy rozwiązać, takich jak transport, kryzys migracyjny i przygotowanie miasta na wypadek trzęsienia ziemi. Chciałbym pokazać Panu mapę drogową dla naszego miasta. Imamoglu dodał, że wynik niedzielnych wyborów dowodzi, że demokracja w Turcji ma się dobrze. - Wszyscy ci, którzy porównywali Turcję do innych krajów w regionie dostali nauczkę – oznajmił.

Tak samo niedzielne wybory podsumował Soner Cagaptay, ekspert do spraw Turcji w Waszyngtońskim Instytucie Polityki Bliskowschodniej. "Wszyscy wiemy, jak wiele czasu trzeba, aby zbudować demokrację. W Turcji wolne wybory są przeprowadzane od 1950 roku. Ten sukces opozycji w Stambule dowodzi, że nie tylko turecka demokracja jest silna, ale także, że zabicie demokracji również zabiera dużo czasu" – napisał Cagaptay na Twitterze.

Kontrowersyjne anulowanie wyników poprzednich wyborów

W pierwszych wyborach w marcu w Stambule wygrał również Imamoglu, a na drugim miejscu znalazł się Yildirim. Różnica między rywalami była wtedy niewielka (13 tysięcy, czyli 0,2 proc.) i prezydent Recep Tayyip Erodgan oraz jego kandydat Yildirim oskarżyli opozycyjnego polityka o kradzież głosów.

W wyniku tej interwencji Najwyższa Komisja Wyborcza Turcji (YSK) zdecydowała, że wybory trzeba będzie powtórzyć, ponieważ 0,75 proc. z około 30 tysięcy przewodniczących stambulskich komisji wyborczych nie było urzędnikami państwowymi, czego wymaga tureckie prawo. Za anulowaniem marcowych wyborów głosowało siedmiu z 11 członków YSK. Pozostali głosowali przeciw.

Decyzja YSK wywołała w Turcji wiele kontrowersji, i to zarówno wśród przeciwników jak i dotychczasowych sprzymierzeńców Erdogana, takich jak były prezydent Abdullah Gul oraz były premier Ahmet Davutoglu.

"Werdykt YSK, aby anulować wybory zaszkodził naszym podstawowym wartościom. (...) Mimo różnych problemów, legalność urn wyborczych jest najważniejszą wartością tureckiego życia politycznego i demokracji" – napisał w jednym z tweetów Davutoglu, który jest właśnie w trakcie zakładania własnej partii politycznej.

Poparcie pozostałych partii

Sześć partii lewicowych, które startowały w marcowych wyborach, wycofało się z wyścigu, oświadczając, że uważają decyzję YSK za nieprawidłową. Kilka z nich zadeklarowało poparcie dla Imamoglu. Tę kandydaturę poparły też nacjonalistyczna Dobra Partia (IYI) oraz pro-kurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP). Z powodu dużej ilości Kurdów mieszkających w Stambule, eksperci przewidywali, że ich głos może okazać się decydujący. Na Yildirima z kolei oprócz AKP oddali też głosy zwolennicy Nacjonalistycznej Partii Działania (MHP).

Ponad 100 tysięcy monitorujących wybory

Wybory rozpoczęły się o 7 rano czasu polskiego i zakończyły o 16 czasu polskiego. Do głosowania uprawnionych było ponad 10,5 mln wyborców. Przygotowano dla nich 31342 urny wyborcze w 1919 szkołach w 39 dzielnicach Stambułu.

Wybory monitorowało ponad 100 tysięcy osób. Obserwatorami w lokalach wyborczych byli członkowie tureckich partii politycznych, prawnicy i ochotnicy społeczni. Do Stambułu przyjechała też delegacja międzynarodowych obserwatorów z Kongresu Władz Lokalnych i Regionalnych Rady Europy.

Autor: mjz,momo//kg / Źródło: PAP, Reuters