Porwany sześć lat temu, na ostatnim filmie wyglądał jak szkielet. "Uważamy, że wciąż żyje"


Sześć lat temu porwali go dżihadyści w Syrii. Od tego czasu pojawiał się w wielu nagraniach propagandowych tak zwanego Państwa Islamskiego, po raz ostatni jednak było to w grudniu 2016 roku. Mimo to brytyjskie władze są przekonane, że dziennikarz John Cantlie nadal żyje. Powiedział o tym we wtorek wiceminister spraw wewnętrznych Ben Wallace.

Ben Wallace we wtorek rozmawiał w Londynie z zagranicznymi dziennikarzami. Pytany o brytyjskich zakładników na całym świecie podkreślił, że Londyn nie płaci okupów i odradza to innym państwom.

Minister wskazał Johna Cantlie jako najbardziej znanego brytyjskiego zakładnika. Spytany, czy uważa, że porwany w Syrii w 2012 roku dziennikarz nadal żyje, potwierdził.

Zdaniem Londynu Cantlie wciąż przebywa w niewoli tzw. Państwa Islamskiego, minister nie udzielił jednak na ten temat więcej informacji. Nie sprecyzował m.in. tego, gdzie dziennikarz ma być więziony. Tymczasem syryjskie terytoria znajdujące się pod kontrolą dżihadystów gwałtownie się kurczą.

Doświadczony fotograf

John Cantlie, doświadczony fotograf, przez wiele lat pracował w najbardziej zapalnych rejonach świata, w tym w Iraku, Afganistanie, Somalii, Libii i Syrii, w której dwukrotnie został wzięty do niewoli.

Pierwszy raz bojownicy tzw. Państwa Islamskiego porwali go w lipcu 2012 roku razem z holenderskim fotoreporterem Jeroenem Oerlemansem. Podjęli próbę ucieczki, która się nie udała, jednak tydzień później zostali uratowani przez członków rebelianckiej Wolnej Armii Syryjskiej.

Choć przyznał, że podczas pobytu w niewoli bał się o swoje życie, w listopadzie 2012 roku Cantlie powrócił do Syrii. Niedługo później, razem z amerykańskim dziennikarzem Jamesem Foleyem, został ponownie porwany. Foleya dwa lata później dżihadyści zamordowali podczas propagandowej egzekucji, której nagranie upublicznili.

Brytyjczyk uniknął tego losu. Zaczął pojawiać się w wielu propagandowych nagraniach dżihadystów. Ubrany w pomarańczowy, więzienny strój, najprawdopodobniej pod przymusem odgrywał rolę zagranicznego korespondenta relacjonującego sytuację z ulic samozwańczego kalifatu na terenie Syrii i Iraku.

Cantlie jak szkielet

Ostatni film z Brytyjczykiem zostało opublikowane w grudniu 2016 roku. Miał być nagrany na froncie walk w irackim mieście Mosul. - Znajdujemy się w centrum Mosulu, trochę na wschód, a scena za mną wygląda na wyjętą z filmu Stevena Spielberga z tym wyjątkiem, że jest prawdziwa - mówił dziennikarz.

Jak zauważa CNN, wyglądał wówczas "jak szkielet", a noszony przez niego "hełm rzucał cień na wychudzoną twarz". Od tamtej pory pojawiały się informacje, że Cantlie zginął podczas wyzwalania Mosulu przez wojska irackie. Nie zostały one jednak potwierdzone.

Autor: mm//rzw//kwoj / Źródło: CNN, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: