Poroszenko: pożar składów amunicji może być dywersją


Pożar składów amunicji, do którego doszło we wtorek w okolicach miasta Icznia, mógł być następstwem dywersji - oświadczył prezydent Ukrainy Petro Poroszenko na specjalnej naradzie z szefami resortów siłowych. Icznia znajduje się 180 kilometrów na wschód od Kijowa i około 200 kilometrów od granicy rosyjskiej.

- Biorąc pod uwagę bliskość rosyjskiej granicy, nie jest przypadkiem, że główną przyczyną rozpatrywaną przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i prokuraturę wojskową jest dywersja - powiedział szef państwa.

Dwie inne wersje zdarzenia, które rozpatruje SBU, mówią o naruszeniu zasad bezpieczeństwa i przepisów przeciwpożarowych, a także o podpaleniu lub eksplozji w celu ukrycia możliwych braków w zapasach przechowywanego tam uzbrojenia.

Icznia leży w obwodzie czernihowskim w odległości ok. 200 km od granicy z Rosją. W związku z pożarem i wybuchami pocisków z okolic miasta ewakuowano ok. 12 tysięcy osób. Ludzie ci powrócą do swoich domów, gdy wojsko i służby ratownicze oczyszczą teren w promieniu 16 km od składów.

Na naradzie u prezydenta minister obrony Ukrainy Stepan Połtorak zdementował wcześniejsze informacje, że w Iczni znajdowały się ważne dla obronności państwa zapasy pocisków, m.in. rakiety do zestawów Grad. Poinformował, że takie pociski zostały wcześniej przewiezione do innych miejsc.

Jednoczesne eksplozje

Pożar wybuchł we wtorek nad ranem, poprzedziły go eksplozje. - Dwa jednoczesne wybuchy i kolejne dwa pięć minut później mówią o tym, że jest to zapewne dywersja. Jeśli byłby jeden wybuch, jeśli pracowaliby tam ludzie, był dzień, to można byłoby mówić o wysokim prawdopodobieństwie innych wersji – mówił zastępca szefa sztabu generalnego gen. Rodion Tymoszenko.

W wyniku zdarzenia nikt nie ucierpiał, jednak ponad 60 osób zgłosiło się do placówek medycznych z objawami zatrucia czadem – podała administracja obwodowa.

Do pierwszego wybuchu doszło o godz. 3 czasu lokalnego (godz. 2 w Polsce). Na miejsce zdarzenia udał się premier Wołodymyr Hrojsman. "Nadzwyczajna sytuacja w obwodzie czernihowskim. Na miejscu działa sztab operacyjny. Lecę tam" – pisał szef rządu na Facebooku w godzinach porannych.

Wokół Iczni zamknięto przestrzeń powietrzną i wstrzymano ruch kolejowy i samochodowy. Według ministerstwa obrony ok. godz. 7 częstotliwość wybuchów wynosiła 2-3 na sekundę. O godz. 9 eksplozji było już mniej.

Płoną kolejne składy

Ostatni pożar składów amunicji na Ukrainie miał miejsce w maju w pobliżu miasta Bałaklija w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy. W związku z eksplozjami z okolic składów na własne życzenie ewakuowało się 246 osób.

Składy amunicji w pobliżu Bałakliji płonęły wcześniej w marcu 2017 roku. Wtedy również ewakuowano mieszkańców, a ukraińskie służby graniczne wzmocniły kontrole na granicy z Rosją.

We wrześniu 2017 roku płonęły natomiast składy pocisków w okolicach Mariupola nad Morzem Azowskim niedaleko od linii rozdziału w konflikcie między ukraińskimi siłami rządowymi a wspieranymi przez Kreml separatystami. W tym samym miesiącu doszło do pożaru poligonu, na którym przechowywane są pociski czołgowe w Kalinówce w obwodzie winnickim.

Autor: mm//plw / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: