Ponad rok krążył po orbicie. Tajemniczy wahadłowiec wraca na Ziemię

Maszyna wyląduje na ziemi samaUSAF

Po 15 miesiącach krążenia na orbicie tajemniczy wahadłowiec Pentagonu wraca na Ziemię. Nie wiadomo co X-37B robił w Kosmosie, ale wojsko twierdzi, że misja była "spektakularnym sukcesem". Maszyna ma automatycznie wylądować w bazie Vandenberg w czerwcu.

Konkretnej daty lądowania nie ustalono, bowiem ma ona zależeć od warunków pogodowych i "technicznych". Wiadomo tylko, iż bezzałogowy wahadłowiec wyląduje automatycznie na długim na ponad pięć kilometrów pasie startowym, zbudowanym na przełomie lat 70/80-tych na potrzeby planowanych misji wojskowych promów kosmicznych NASA.

Mały i wytrwały

Wystrzelony na orbitę 5 marca 2011 roku przez rakietę Atlas-5 mini-wahadłowiec Pentagonu ustanowił nowy rekord bytności na orbicie. Nigdy wcześniej żaden pojazd, który jest w stanie powrócić na Ziemię, nie spędził tyle czasu w Kosmosie.

Formalnie X-37B został zaprojektowany, aby przetrwać na orbicie do 270 dni, ale jak podał Pentagon, misja szła tak dobrze, iż ciągle ją wydłużano i dodawano nowe testy.

Wojsko było jednak bardzo skryte na temat tego, co właściwie X-37B robi w kosmosie. Od momentu oderwania się rakiety z mini-wahadłowcem od ziemi, na całą misję opadłą szczelna kurtyna tajemnicy. Co kilka miesięcy informowano jedynie, że X-37B ma się dobrze i jego orbitowanie zostaje wydłużone bezterminowo. Obserwatorzy-amatorzy ustalili, że kilka razy zmieniał orbity. Ostatnio krążył nad Ziemią w sposób charakterystyczny dla amerykańskich satelitów szpiegowskich.

Podobnie było z misją drugiego egzemplarza X-37B, który w 2010 roku spędził na orbicie 224 dni. Wówczas wojsko również nie uchyliło rąbka tajemnicy. Obserwatorzy-amatorzy zdołali jedynie zarejestrować pięć znaczących zmian orbity robota. Od wylądowania pierwszy egzemplarz przeszedł szereg badań i obecnie jest już szykowany na Cape Canaveral do następnego lotu. Start jest planowany na listopad.

X-37B ma około 9 m długości i 4,5 rozpiętościUSAF

Orbitalny dywersant

Oficjalnie wojsko podaje, że X-37B służą wyłącznie do celów badawczych i naukowych. Mini-wahadłowce mają wynosić w swojej ładowni obiekty o masie około dwóch ton. Według Pentagonu, X-37B będą przewozić na orbitę małe satelity i zabierać spowrotem na ziemię inne, które wojskowi specjaliści chcieliby zbadać po pobycie w Kosmosie. Do tej pory nie było to możliwe. Ma też służyć jako platforma do przeprowadzania różnych eksperymentów.

Zapewnienia wojska budzą jednak mieszane reakcje. Program X-37B, prowadzony przez agencję DARPA, zajmującą się rozwojem awangardowych technologii o potencjalnym zastosowaniu wojskowym, kosztuje zapewne wiele miliardów dolarów, których Pentagon nie ma zwyczaju wydawać na stricte cywilne misje. Bardzo prawdopodobne jest to, że wojsko nie chce otwarcie mówić o prawdziwych, militarnych, zastosowaniach X-37B, aby uniknąć krytyki i problemów dyplomatycznych związanych z oskarżeniami o militaryzację Kosmosu.

Zmora AmerykanówWikipedia CC BY SA

Na podstawie zdawkowych wypowiedzi wojskowych i anonimowych przecieków, rysuje się jednak obraz prawdziwego zadania X-37B. Ma ono być wręcz kluczowe w potencjalnej wojnie z Chinami. Wahadłowce miałyby unieszkodliwiać satelity Pekinu, aby sparaliżować jego systemy nawigacji satelitarnej, zwiad i komunikację. W takiej sytuacji chińskie wojsko miałoby mocno utrudnione zadanie.

Na przykład bezużyteczne stałyby się niewzwykle ważne w chińskiej doktrynie rakiety balistyczne DF-21D, których zadaniem jest atakowanie amerykańskich lotniskowców zbliżających się do wybrzeży Chin. US Navy w obliczu takiego zagrożenia musiałaby trzymać swoje niezwykle cenne wielkie okręty z dala od strefy działań, znacząco osłabiając zdolność USA do prowadzenia wojny.

Autor: mk//kdj/k / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF