Pompy nie nadążają, woda zalewa jaskinię z uwięzionymi dziećmi


Ratownikom w Tajlandii nadal nie udało się odnaleźć drużyny młodych piłkarzy i ich opiekuna, którzy od niedzieli są uwięzieni pod ziemią w długiej jaskini. Natrafiono jednak na świeże ślady dłoni i stóp. Służby próbują wypompować przynajmniej część wody blokującej wyjście, aby łatwiej było prowadzić poszukiwania. Efekty są znikome z powodu nieustającego deszczu.

- Przez całą noc pracowaliśmy bez przerwy, aby wypompować tyle wody ile tylko możliwe - powiedział major Buncha Duryapan, dowódca lokalnego okręgu wojskowego. Pompy mają się jednak co chwila zapychać, ponieważ woda w jaskini jest mocno zamulona. Jednocześnie szybko napływa nowa, ponieważ od niedzieli praktycznie bez przerwy pada.

Znaleziono ślady w jaskini

Przed wejściem do jaskini Tham Luang na północy Tajlandii, powstał już mały obóz postawiony przez kilkuset żołnierzy skierowanych do akcji ratunkowej. We wszechobecnej wilgoci i błocie koczują tam też bliscy zaginionych chłopców. Nie mieli kontaktu ze swoimi dziećmi od niedzieli, kiedy z 25-letnim trenerem udały się na wycieczkę do jaskini. Zrobili to nie informując strażników lokalnego parku i nie zważając na prognozę pogody zapowiadającą intensywne deszcze.

Ze względu na swój kształt jaskinia ulega szybkiemu zalewaniu. Tak też się stało w niedzielę. Woda prawdopodobnie odcięła drogę powrotu i zmusiła grupę do wejścia dalej w głąb ciągnących się na dziesięć kilometrów podziemnych korytarzy.

Z zaginionymi nie było kontaktu od niedzieli. Jedynym promieniem nadziei jest znalezienie we wtorek świeżych śladów ubłoconych rąk i stóp na ścianach jaskini. Natrafili na nie wojskowi nurkowie, którzy przepływają zalany odcinek, a potem na piechotę penetrują kompleks korytarzy.

Jaskinia Tham Luang w TajlandiiMapy Google, tvn24.pl

Inna droga do środka

Ponieważ w jaskini ma być coraz mniej powietrza wypieranego przez wodę a to, które pozostało, jest coraz bardziej ubogie w tlen, ratownicy są pod presją czasu. Zaczęto więc szukać innych wejść do słabo zbadanych dalszych części korytarzy. Próbowano też przeszukiwać okolicę przy pomocy drona z kamerą termowizyjną, ale niskie chmury i deszcz sprawiły, że nie przyniosło to większych rezultatów.

Żołnierze i cywilni ratownicy na piechotę przedzierają się przez dżunglę i mają opuszczać się do znalezionych kominów prowadzących do jaskini. - Zlokalizowano trzy, które prowadzą od stropu jaskini do górskiego zbocza powyżej. Ratownicy będą próbować opuścić się przez jeden z nich - powiedział gubernator prowincji Chiang Rai, Narongsak Osottanakorn.

Sprawdzając wiadomości wysłane do siebie przez nastolatków przed ruszeniem do jaskini, władze ustaliły, że zabrali przynajmniej jakieś zapasy wody i jedzenia. Nie wiadomo jednak ile będą w stanie przeżyć w zalewanej jaskini i czy w ogóle jeszcze żyją.

Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, BBC News

Tagi:
Raporty: