Pomnik ofiar zamachu odsłonięty w Berlinie

Aktualizacja:

Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier zapewnił we wtorek rodziny ofiar zamachu w Berlinie oraz osoby ranne w ataku islamskiego terrorysty, że niemieckie władze "nie pozostawią ich bez pomocy". Przyznał, że ta dotychczasowa była spóźniona i niewystarczająca. W stolicy Niemiec tego dnia odsłonięto też pomnik ofiar zamachu. Ich nazwiska - w tym polskiego kierowcy ciężarówki zastrzelonego przez islamistę - zostały uwiecznione na schodach prowadzących do kościoła.

- Wielu krewnych i poszkodowanych - wielu z was miało poczucie, że po zamachu państwo pozostawiło ich bez pomocy - powiedział Steinmeier we wtorek podczas uroczystości w pierwszą rocznicę zamachu na jarmarku bożonarodzeniowym.

Społeczeństwo nie może się ugiąć przed terroryzmem. Taka postawa nie może jednak prowadzić do wyparcia ze świadomości bólu i cierpienia. (...) Wspólnie celebrowana żałoba, wspólne poczucie gniewu, wspólna konsternacja (z powodu zamachu) należą też do spoiwa, którego potrzebujemy, by bronić naszej wolności Frank-Walter Steinmeier, prezydent Niemiec

Spotkanie z rodzinami odbyło się bez udziału mediów. Biuro prasowe prezydenta udostępniło tekst przemówienia.

Prezydent przyznał, że w wielu przypadkach pomoc nadeszła za późno i była niewystarczająca w stosunku do potrzeb.

Steinmeier zwrócił uwagę, że po zamachu dominowały zapewnienia, że mieszkańcy Berlina nie dadzą się zastraszyć i nie zmienią swojego stylu życia. Jego zdaniem postawa taka była słuszna, jednak poszkodowani mogli je odebrać jako "chłodną i zarozumiałą".

- Społeczeństwo nie może się ugiąć przed terroryzmem. Taka postawa nie może jednak prowadzić do wyparcia ze świadomości bólu i cierpienia - podkreślił prezydent. Jego zdaniem opór przeciwko terroryzmowi można stawiać także poprzez upamiętnianie ofiar i wsparcie dla rodzin. - Wspólnie celebrowana żałoba, wspólne poczucie gniewu, wspólna konsternacja (z powodu zamachu) należą też do spoiwa, którego potrzebujemy, by bronić naszej wolności - mówił Steinmeier.

Zwracając się do rodzin ofiar i poszkodowanych, prezydent powiedział: - Zapewniam was: nie pozostawimy Was samych sobie.

Pomnik ofiar zamachu

W uroczystości wzięła tez udział kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Z jej udziałem odsłonięto też we wtorek pomnik ofiar zamachu, w którym rok temu zginęło 12 osób. Ich nazwiska, w tym polskiego kierowcy Łukasza Urbana, uwiecznione zostały na schodach prowadzących do kościoła Gedaechtniskirche.

Integralną częścią pomnika jest szczelina przecinająca plac, na którym doszło do zamachu, wypełniona złocistym metalem. Metalowa "blizna" ma symbolizować trwałe ślady, jakie zamach pozostawił na rodzinach ofiar i osób, które ucierpiały podczas ataku tunezyjskiego terrorysty.

Krewni ofiar uczestniczyli w dokończeniu prac nad 17-metrową wstęgą, wsuwając do pieca formy z metalem, który potem specjaliści po roztopieniu wlewali do utworzonej wcześniej szczeliny.

Plac i schody z nazwiskami ofiar usłane były białymi różami.

Burmistrz Berlina Michael Mueller powiedział, że zamach był "ciosem w człowieczeństwo". Jak podkreślił, zamachowiec nie osiągnął swego celu, ponieważ mieszkańcy Berlina nie dopuścili do tego, by terroryzm i nienawiść zapanowały nad ich życiem.

W uroczystości na Breitscheidplatz nieopodal dworca kolejowego ZOO uczestniczyło około 120 osób - rodziny ofiar, poszkodowani i ratownicy.

Minister przeprasza

We wtorek rano w dzienniku "Tagesspiegel" ukazał się artykuł napisany przez ministra sprawiedliwości Niemiec Heiko Maas.

- Nie byliśmy wystarczająco przygotowani na następstwa takiego zamachu terrorystycznego dla poszkodowanych. Mogę jedynie przeprosić za to ofiary i ich rodziny - napisał Maas w stanowisku opublikowanym we wtorek w dzienniku "Tagesspiegel".

Zadaniem polityków w demokratycznym państwie prawa jest "uczenie się na błędach" i odpowiedzialność wobec ofiar terroryzmu - dodał polityk SPD. Zastrzegł, że w ustroju demokratycznym niemożliwe jest zapewnienie "absolutnego bezpieczeństwa". Jego zdaniem konieczna jest "społeczna ofensywa" przeciwko radykalnemu islamizmowi.

Rok od zamachu

Pochodzący z Tunezji terrorysta Anis Amri 19 grudnia 2016 roku zastrzelił w Berlinie polskiego kierowcę i wjechał jego 40-tonową ciężarówką na świąteczny jarmark na śródmiejskim placu Breitscheidplatz, zabijając tam 11 osób i raniąc ponad 70. Udało mu się zbiec do Włoch, gdzie w cztery dni po zamachu zginął w wymianie ognia z policją.

Śledztwo wykazało, że niemieckie instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo popełniły wiele kardynalnych błędów w postępowaniu z przebywającym od 2015 roku na terenie Niemiec Tunezyjczykiem. Pomimo istniejących przesłanek nie umieszczono go w areszcie i nie deportowano do kraju pochodzenia, co pozwoliłoby uniknąć zamachu.

W pierwszą rocznicę zamachu na Breitscheidplatz odbędą się upamiętniające ofiary zamachu uroczystości z udziałem krewnych ofiar i osób, które ucierpiały podczas ataku. W południe odsłonięty zostanie pomnik z nazwiskami wszystkich zabitych.

List rodzin do Merkel

Dziennik "Bild" cytuje w wydaniu wtorkowym fragment pisma władz Berlina do uczestników uroczystości. Urzędnicy napominają w nim rodziny zabitych i poszkodowanych, że udając się na uroczystość, powinni korzystać z publicznego transportu, gdyż koszty dojazdu taksówką nie zostaną im zwrócone. Zdaniem "Bilda" te i inne wskazówki są "oburzające".

W liście otwartym opublikowanym przez tygodnik "Der Spiegel" rodziny ofiar zamachu zarzuciły Merkel, że swoim postępowaniem przyczyniła się do tej tragedii, a po ataku nie wykazała zainteresowania losem rodzin poszkodowanych. Zdaniem rodzin rząd Merkel popełnił błędy w polityce migracyjnej i wykazał się "polityczną bezczynnością" wobec zagrożeń.

Autor: pk\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: