Podglądamy się w Google

Aktualizacja:
 
Jakie są granice prywatności w sieci?maps.google.com

Google znów na celowniku mediów i prawników. Tym razem amerykański gigant został oskarżony o łamanie prywatności i wtargnięcie na prywatny teren - w "realu".

W dokumentach dostarczonych do sądu przez prawników Google można przeczytać: "Dzisiejsza technologia satelitarna powoduje, że nawet na pustyni zupełna prywatność nie istnieje". W odpowiedzi na te słowa posypały się liczne komentarze obrońców prawa do prywatności.

- Być może w świecie Google nie ma prywatności. W prawdziwym świecie prywatność jest niezwykle ważna, a przez takie firmy jak Google tracimy z niej coraz więcej - mówi przewodniczący US National Legal and Policy Center (Narodowe Centrum Prawa i Polityki), Ken Boehm.

O co zamieszanie?

Wszystko to z powodu uruchomienia przez firmę Google nowej usługi w ramach google maps.

Fakt, że każdy Amerykanin jest obecnie przedmiotem tego rodzaju kontroli za pomocą kliknięcia myszy, jest przerażający Ken Boehm, NLPC

Przewrażliwieni?

 
Prywatna droga, na którą wjechał samochód Google (maps.google.com) maps.google.com

Pierwsza sprawa została wniesiona do sądu przez parę z Pensylwanii, której dom znalazł się w serwisie Google. Małżeństwo Boringów (nomen omen ich nazwisko można przetłumaczyć jako "Nudziarskich") pozwało firmę na 25 tysięcy dolarów za "mentalne cierpienia" związane z publikacją i wtargnięcie na prywatny teren. Zdjęcia (można je znaleźć zarchiwizowane w internecie) nie pokazują co prawda żadnej tajemnicy Boringów, ale wyraźnie widać, że samochód z kamerą wjechał na prywatny teren pary. Pomimo, że Google skasował ze swojego serwisu fotografie basenu i domu Boringów, do sądów trafiły nowe pozwy - ich sąsiadów.

Jak to działa

 
Samochód przewożący na dachu kamerę w nowojorskim Central Park (maps.google.com) maps.google.com

System szczegółowych panoram fotograficznych jest tworzony przez kamery zaczepione na dachu samochodu. Dodane do serwisu map, pozwalają na podróż jak w rzeczywistym świecie - rozglądając się, patrząc na rozmazane twarze ludzi, samochody. Czy serwis faktycznie łamie zasady prywatności osób, które znalazły siebie, lub swoje domy na fotografiach? Na to pytanie odpowie amerykański sąd.

Firma Google jednak konsekwentnie zaprzecza zarzutom: - Google respektuje indywidualne prawa do prywatności. Posiadamy ochronę prywatności wbudowaną do każdego programu - mówi rzecznik Google. Podkreśla również, że produkt posiada opcję usunięcia istniejących zdjęć, jeśli łamią - według kogoś - prywatność: - Osoby, które nas pozwały mogły użyć prostej opcji usunięcia fotografii, nie musiały nas od razu pozywać - broni się.

Kiedy w usłudze znajdzie się Polska? Na razie nie wiadomo, ale z pewnością zrobi się wtedy gorąco także nad Wisłą.

Źródło: bbc.co.uk, maps.google.com

Źródło zdjęcia głównego: maps.google.com