Pochowali zbrodniarza z honorami wojskowymi


Setki osób, w tym wielu wojskowych i stronników formacji nacjonalistycznych, wzięły udział w pogrzebie byłego pułkownika armii rosyjskiej Jurija Budanowa, zastrzelonego w piątek w centrum stolicy Rosji. Budanow został pochowany z honorami wojskowymi, mimo, że był zdegradowany i prawomocnie skazany za uprowadzenie, zgwałcenie i zabicie 18-letniej Czeczenki.

Budanow został pochowany na cmentarzu miejskim w Chimkach koło Moskwy z honorami wojskowymi - spowitą kirem flagą państwową, orkiestrą wojskową, kompanią reprezentacyjną i salwą honorową. Wcześniej w tamtejszej cerkwi św. Kosmy i Damiana odbyło się nabożeństwo żałobne.

Pogrzeb pod specjalnym nadzorem

Wśród uczestników pogrzebu - oprócz wojskowych i nacjonalistów - byli też pseudokibice piłkarscy i Kozacy. Uroczystościom towarzyszyły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Do podmoskiewskiego miasta ściągnięto dodatkowe siły policji i żołnierzy wojsk wewnętrznych.

Cerkiew i cmentarz zostały otoczone policyjnymi kordonami. Przy wejściach ustawiono bramki do wykrywania metalu. Wszyscy wchodzący byli dokładnie kontrolowani.

Zbrodnia w czasie wojny

W lipcu 2003 roku Północnokaukaski Okręgowy Sąd Wojskowy skazał Budanowa, byłego dowódcę 160. Pułku Pancernego, na 10 lat łagru za uprowadzenie, zgwałcenie i zabicie 18-letniej Czeczenki, Elzy Kungajewej. Pułkownik został też zdegradowany i pozbawiony odznaczeń państwowych, w tym dwóch Orderów za Męstwo.

W styczniu 2009 roku - mimo protestów w Czeczenii, w tym ze strony jej prorosyjskich władz - uzyskał on przedterminowe, warunkowe zwolnienie.

Sprawa Budanowa - najwyższego rangą rosyjskiego wojskowego osądzonego za zbrodnie w Czeczenii - stała się symbolem łamania przez rosyjskie wojsko praw człowieka w tej republice podczas dwóch wojen z czeczeńskimi separatystami. Dla mieszkańców Czeczenii był on zbrodniarzem wojennym, a dla nacjonalistów rosyjskich - bohaterem narodowym.

Cztery strzały w głowę

47-letniego Budanowa zabito w piątek czterema strzałami w głowę, gdy wychodził z urzędu notarialnego przy Prospekcie Komsomolskim, jednej z głównych ulic w stolicy Rosji. Były oficer załatwiał tam formalności związane z wyjazdem swojej nieletniej córki za granicę. Towarzyszyła mu żona.

Zabójca odjechał z miejsca zbrodni samochodem z co najmniej jednym wspólnikiem. Według wstępnych ustaleń śledczych, przestępców było dwóch - jeden strzelał, drugi czekał w aucie. Później odnaleziono porzucony samochód i pistolet z tłumikiem.

Zdaniem śledczych, zabójstwo zostało starannie zaplanowane. Nie wykluczają oni, że Budanow, który po wyjściu z kolonii karnej mieszkał na Ukrainie, od pewnego czasu był obserwowany.

Źródło: PAP