Pjongjang ogłasza przełom: udany test pocisku zdolnego uderzyć na całym świecie

Aktualizacja:

Korea Północna ogłosiła we wtorek, że przeprowadziła pierwszy "udany" test międzykontynentalnego pocisku balistycznego (ICBM) - podała agencja Kyodo. Wcześniej USA twierdziły, że chodziło o pocisk średniego zasięgu, ale Korea Południowa nie wykluczała, że mógł to być ICBM.

Według północnokoreańskiej telewizji pocisk balistyczny Hwasong-14 (KN-14) osiągnął wysokość 2802 kilometrów i "precyzyjnie trafił w cel" po 39 minutach lotu i locie wynoszącym 933 kilometry.

Korea Północna "jest silną potęgą jądrową" i posiada "bardzo potężny ICBM, który może uderzyć w każde miejsce na świecie" - podkreślono. "Udany test ICBM (...) jest przełomem w historii naszej republiki" - dodała telewizja.

Przedstawiła ona też podpisany przez Kim Dzong Una rozkaz przeprowadzenia próby rakietowej. Widnieje na nim poniedziałkowa data.

Kim Dzong Un miał osobiście obserwować próbę.

Nowy pocisk reżimu

To jedyna znana próba rakiety Hwasong-14, jednej z najnowszych w arsenale Korei Północnej. Po raz pierwszy została ona zaprezentowana przez północnokoreański reżim na defiladzie w 2016 roku, a eksperci szacowali wówczas jej zasięg na 8-12 tysięcy kilometrów - miałaby więc zdolność do uderzenia w miasta na zachodnim wybrzeżu USA.

Z kolei w oparciu o trajektorię lotu przetestowanego właśnie pocisku, cytowany przez "New York Timesa" ekspert David Wright ocenił, że jego maksymalny zasięg wynosił mniej niż 7000 kilometrów. Oznaczałoby to, że zdolny byłby dolecieć co najwyżej do Alaski.

Wcześniej japońskie ministerstwo obrony potwierdziło, że pocisk osiągnął wysokość ponad 2500 kilometrów, co według analityków może charakteryzować jego zasięg międzykontynentalny.

Opracowanie rakiet międzykontynentalnych zdolnych razić zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych jest jednym z głównych celów północnokoreańskich zbrojeń.

Agencje prasowe zauważają, że do najnowszego testu balistycznego doszło tuż przed obchodami Dnia Niepodległości w Stanach Zjednoczonych oraz kilka dni przed szczytem G20 w Hamburgu, na którym USA, Chiny, Japonia i Korea Południowa mają omówić wysiłki na rzecz powstrzymania testów jądrowych i rakietowych Pjongjangu.

USA: pocisk pośredniego zasięgu

"Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) określiło, że pocisk został wystrzelony z Korei Północnej i nie stanowił zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych" - poinformowało we wtorek nad ranem polskiego czasu w komunikacie odpowiedzialne za operacje wojskowe na oceanach Spokojnym i Indyjskim Dowództwo Pacyficzne USA (USPACOM).

Dowództwo sił amerykańskich na Pacyfiku podawało wcześniej, że wykryty i śledzony przez 37 minut pocisk był rakietą balistyczną pośredniego zasięgu (od 3000 do 5500 kilometrów).

Została ona wystrzelona z poligonu w Panghyon, położonego w odległości ok. 100 km na północny zachód od stolicy Korei Północnej, Pjongjangu.

Pocisk spadł do morza

Także południowokoreańskie władze uznawały wystrzeloną rakietę za pocisk pośredniego zasięgu, choć nie wykluczano, że mógł to być również pocisk dalekiego zasięgu (powyżej 5500 kilometrów).

Rząd Japonii oświadczył, że po 40 minutach lotu pocisk prawdopodobnie spadł do Morza Japońskiego w Wyłącznej Japońskiej Strefie Ekonomicznej. Nie było informacji, aby ucierpiał jakiś statek, albo samolot.

Tokio wyraziło stanowczy protest wobec tej próby, która - jak podkreślono - była jaskrawym naruszeniem rezolucji ONZ.

Premier Japonii Shinzo Abe powiedział, że Korea Północna ignoruje kolejne ostrzeżenia społeczności międzynarodowej. Abe poinformował, że zwróci się do prezydentów Chin i Rosji, aby odgrywali bardziej konstruktywne role w wysiłkach na rzecz powstrzymania programu zbrojeń Korei Północnej.

- Światowi przywódcy spotkają się na szczycie G20. Chciałbym stanowczo wezwać społeczność międzynarodową do solidarności w kwestii Korei Północnej - dodał Abe.

Prowokowany Seul

Prezydent Korei Południowej Mun Dze In, po poinformowaniu go o próbie, zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Mun podkreślił na nim, że jest głęboko rozczarowany tym, że Pjongjang wystrzelił pocisk zaledwie kilka dni po apelu prezydenta USA Donalda Trumpa o umiar. Południowokoreański prezydent dodał, że stanowczo potępia test rakietowy, który jest niezgodny z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ i ignoruje międzynarodowe ostrzeżenia.

Był to czwarty test rakiety balistycznej od dojścia do władzy Mun Dze Ina. Nowy prezydent zapewniał, że wykorzysta dialog, ale także presję, aby kontrolować programy jądrowy i rakietowy Korei Północnej.

Ambasador Chin w ONZ Liu Jieyi ostrzegł w poniedziałek, że dalsza eskalacja napięć wokół Korei Północnej grozi wymknięciem się spod kontroli, co "mogłoby mieć katastrofalne następstwa".

W ubiegłym tygodniu prezydent USA Donald Trump rozmawiał na temat Korei Północnej z przywódcami Chin i Japonii. Wyrażono wówczas zdecydowany sprzeciw wobec północnokoreańskich zbrojeń nuklearnych i rakietowych a Trump zapowiadał, że ma "solidny plan działań" wobec Pjongjangu.

Trump: on nie ma nic lepszego do roboty?

Agencje prasowe zauważają, że do najnowszego testu balistycznego doszło tuż przed obchodami Dnia Niepodległości w Stanach Zjednoczonych oraz kilka dni przed szczytem G20 w Hamburgu, na którym USA, Chiny, Japonia i Korea Południowa mają omówić wysiłki na rzecz powstrzymania testów jądrowych i rakietowych Pjongjangu.

"Korea Północna przed chwilą wystrzeliła kolejny pocisk. Czy ten koleś nie ma nic lepszego do roboty w życiu?" - napisał Donald Trump na Twitterze odnosząc się do Kim Dzong Una. "Trudno wierzyć, by Korea Południowa i Japonia dłużej to znosiły. Być może Chiny przycisną Koreę Północną i zakończą ten nonsens raz na zawsze" - dodał.

Autor: bpm,pk,mm/sk, adso / Źródło: PAP, Reuters, New York Times

Tagi:
Raporty: