Podejrzewają otrucie. Członek Pussy Riot czuje się lepiej

Aktualizacja:

Piotr Wierziłow, który trafił do szpitala w związku z podejrzeniem otrucia, został przetransportowany do Berlina, gdzie zostanie poddany specjalistycznemu leczeniu. W niedzielę wieczorem podano, że członek Pussy Riot czuje się lepiej.

Wierziłow, który ma również obywatelstwo kanadyjskie, zachorował w Moskwie zaraz po wzięciu udziału w rozprawie sądowej dotyczącej niedawnego aresztowania dwóch sympatyków Pussy Riot. Do szpitala aktywista trafił we wtorek wieczorem, gdy najpierw zaczął tracić wzrok, potem mowę i równowagę.

Jak podaje BBC, za transport i organizację profesjonalnego leczenia aktywisty miała odpowiadać niemiecka organizacja non-profit Cinema for Peace Foundation.

Samolot z członkiem Pussy Riot na pokładzie przyleciał do Berlina 15 września o godzinie 22:45. Do stolicy Niemiec wraz z Wierziłowem przybyła matka, której 12 września moskiewski szpital odmówił wizyty i informacji na temat zdrowia syna. Wierziłow został przywitany na lotnisku przez byłą żonę, Nadieżdę Tołokonnikową.

Reuters podaje, że niemiecki "Bild am Sonntag" cytuje wypowiedzi członków rodziny Wierziłowa, według których stracił on wzrok, słuch i nie chodzi. Leczenie odbywa się w szpitalu klinicznym Charite w Berlinie - jednym z największych szpitali w Europie.

Nagłe problemy zdrowotne

Wierziłow razem z partnerką zostali zatrzymani przez policję 9 września. Na ten dzień planowano protesty w Moskwie w sprawie reformy emerytalnej. We wtorek odbyła się rozprawa sądowa z jego udziałem. Wkrótce po niej zaczął mieć problemy ze wzrokiem. Po pewnym czasie nie mógł też mówić i chodzić.

Jego bliscy podejrzewali, że mógł zostać otruty. Partnerka aktywisty Weronika Nikulszina powiedziała portalowi Meduza, że Piotr "położył się do łóżka tuż po powrocie z rozprawy sądowej".

- Kiedy przyjechali ratownicy, odpowiadał jeszcze na ich pytania. Powiedział, że nie zjadł nic podejrzanego. Potem pogarszało mu się coraz szybciej, zaczęły się konwulsje. W ambulansie już mnie nie rozpoznawał - relacjonowała kobieta.

Walka o prawa człowieka

Grupa Pussy Riot powstała w 2011 roku. Po raz pierwszy stało się o niej głośno w 2012 roku, gdy trzy jej członkinie trafiły do więzienia za protest przeciwko Władimirowi Putinowi zorganizowany w jednej z cerkwi. Od tamtej pory stała się jednym z symboli sprzeciwu przeciw rosyjskim władzom.

Ostatnio było o niej głośno, kiedy jej członkowie przebrani za policjantów wbiegli na murawę stadionu w Łużnikach podczas finału mistrzostw świata w piłce nożnej. Wśród nich był Werziłow. Jak wyjaśnili, chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na problem naruszeń praw człowieka w Rosji.

W opublikowanym przez Pussy Riot oświadczeniu zażądano między innymi wypuszczenia wszystkich więźniów politycznych oraz zaprzestania bezprawnego zatrzymywania i więzienia ludzi. Wspomniane zostało również nazwisko więzionego w Rosji ukraińskiego reżysera Ołeha Sencowa.

16 lipca zostali za to skazani na kilkanaście dni aresztu, z którego wypuszczono ich 30 lipca tylko po to, aby pół minuty później trzy młode Rosjanki wprowadzić do czekającego już na nie radiowozu. Kamera na miejscu zarejestrowała moment radości członkiń Pussy Riot, gdy wychodziły przez bramę aresztu i ich zdziwienie, gdy policjant obwieścił im ponowne zatrzymanie.

Autor: asty//kg / Źródło: BBC, tvn24.pl

Raporty: