Paryski Maj


Wyrwane z bruku pamiętającej średniowiecze Dzielnicy Łacińskiej kamienie poleciały w kierunku policjantów w czarnych mundurach. W oparach gazu łzawiącego toczyła się regularna bitwa. Po jednej stronie - zrewoltowani studenci. Po drugiej - specjalne oddziały policji. Rozpoczął się Paryski Maj…

6 maja 1968 roku lider zbuntowanych studentów, Daniel Cohn-Bendit, szerzej znany jako „Czerwony Dany” (zarówno ze względu na poglądy, jak i kolor włosów), szedł na obrady komisji dyscyplinarnej Sorbony, która miała wyrzucić go z uniwersytetu. Przed budynkiem zebrało się około tysiąca studentów i prawie tyle samo funkcjonariuszy CRS - specjalnych oddziałów policji w czarnych mundurach i czarnych kaskach, z pałkami i tarczami.

Władze zakazały wszelkich wieców, więc policja przystąpiła do rozpędzania tłumu studentów. Ci stawili gwałtowny opór. Doszło do regularnych walk, na ulicach pojawiły się barykady, a w ruch poszła zaimprowizowana broń - głównie kawałki paryskiego bruku. Rany odniosło około tysiąca osób, w tym ponad 300 policjantów.

Studenci kontra Generał

Niewiele zapowiadało gwałtowność i skalę wydarzeń. „Francja się nudzi” - pisały jeszcze w marcu gazety. Jednak protest przeciw rządom gen. Charlesa de Gaulle’a, przepełnione uniwersytety pełne gniewnych młodych ludzi i ogólna atmosfera rewolucji, która, niczym „widmo komunizmu” 120 lat wcześniej, krążyła po świecie - doprowadziły do wybuchu.

Wszystko zaczęło się od uniwersytetów i… seksu. Przestarzałe programy nauczania plus oddzielne, męskie i żeńskie akademiki z absolutnym zakazem nocowania u studentów płci przeciwnej sprowokowały protesty. Początkowo dość nieśmiałe.

Pierwsze akcje - w rodzaju przerywania wykładów „w imieniu Che Guevary” bądź organizowania wieców - zaczęła jeszcze w styczniu niewielka, dwudziestokilkuosobowa grupa studentów nazywających siebie „gniewnymi”, enrages. Szybko jednak rosła w siły: z każdym aktem przemocy ze strony policji, z każdym zdławieniem demonstracji powiększała się liczba zwolenników ruchu i radykalizowały się ich hasła.

W dniu powstania Ruchu 22 Marca - studenckiej organizacji, z której wywodzili się liderzy protestów - jego uczestników było już ponad pięciuset, podczas majowych zamieszek pięćdziesiąt tysięcy, pod koniec maja zaś protestowało dziesięć milionów Francuzów, paraliżując działanie państwa.

Gorący maj

Kolejne dni maja to ciąg demonstracji, wieców i walk. 11 maja, po „nocy barykad” – krwawych starciach studentów z policją na ulicach Paryża - do demonstrantów przyłączyły się związki zawodowe, ogłaszając strajk generalny. 13 maja cała Francja stanęła.

Wspomnienia paryżan z maja ’68 opisują euforię, atmosferę święta, wspólnoty, wolności. Na murach Sorbony pojawiły się hasła: „Zabrania się zabraniać”, „Bądź realistą, żądaj niemożliwego”, „Marzenia stają się rzeczywistością”.

Generał de Gaulle, choć z początku sytuacja wydawała się go przerastać, zdołał jednak przywrócić porządek. 29 maja rozwiązał parlament i rozpisał wybory. Związki zawodowe wynegocjowały trzydziestopięcioprocentową podwyżkę i przerwały strajk, a w połowie czerwca ostatni studenccy rewolucjoniści opuścili Sorbonę.

Jedną z pierwszych decyzji de Gaulle’a po spacyfikowaniu sytuacji było zalanie bruków Dzielnicy Łacińskiej asfaltem.

Źródło: tvn24.pl