"Paris krzyknęła: Tatusiu!"

Aktualizacja:
"Murray był wściekły"
"Murray był wściekły"
TVN24
"Murray był wściekły"TVN24

Nowe fakty ws. śmierci Michaela Jacksona. Zeznania jego ochroniarza obciążają lekarza gwiazdy - Conrada Murray'a. Świadek miał widzieć w jednej z kroplówek "dziwną, mleczną substancję". Poza tym lekarz chciał ukryć podejrzane fiolki.

Śledczy konfrontują zeznania świadków i odtwarzają śmierć króla popu sekunda po sekundzie

To przebieg wydarzeń, który udało się ustalić prokuratorom: Kiedy osobisty lekarz Michaela Jacksona Conrad Murray znalazł piosenkarza nieprzytomnego, miał najpierw wbiec do kuchni, gdzie była kucharka Jacksona. Według jej relacji był przerażony.

- To się wyczuwało. Murray był zdenerwowany, wręcz wściekły i krzyczał. (Krzyczał): sprowadź pomoc, sprowadź ochronę, przyprowadź Prince'a - opowiada Chase. Było tuż po 12.

"Paris krzyknęła: Tatusiu"

Kobieta nie zadzwoniła po pomoc, tylko posłała na górę 12-letniego syna Michaela, Prince'a. Razem z nim na sypialnianą antresolę weszła o rok młodsza Paris.

- Kiedy wszedłem do sypialni dzieci, stanęły dokładnie za mną, Paris krzyknęła: Tatusiu! - relacjonuje były ochroniarz piosenkarza Alberto Alvarez. Mężczyzna dotarł na miejsce dokładnie o godz. 12.19. Zobaczył doktora Murraya, który reanimował leżącego na łóżku Michaela. Jak przyznał, po raz pierwszy wykonywał sztuczne oddychanie metodą usta usta, i tylko dlatego, że Michael to był jego przyjaciel.

Zanim ochroniarz zadzwonił na pogotowie, Murray wydał mu jeszcze jedno polecenie. - Stałem tuż przy łóżku, dr Murray odwrócił się i zgarnął ręką kilka opakowań leków. Podał mi je mówiąc, weź to i schowaj do torby - miał powiedzieć.

To miały być fiolki z propofolem, silnym lekiem anestezjologicznym. Prokuratorzy twierdzą, że Murray próbował w ten sposób ukryć swoją odpowiedzialność za śmierć piosenkarza, zanim wezwał właściwą pomoc.

Kto jest winny?

Jednak adwokaci lekarza winą za to opóźnienie obarczają kucharkę, która o tym, że coś się dzieje, poinformowała tylko dzieci gwiazdora.

Dodatkowo przywołują jeszcze innego współodpowiedzialnego - dermatologa, Arnolda Kleina. To jego terapia innym uzależniającym specyfikiem miała uodpornić Michaela na tolerowane ilości propofolu i wymusić przyjęcie silniejszej, śmiertelnej dawki.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24