Papież: najgorsze przychodzi, gdy widać więcej okopów niż dróg


Papież Franciszek, składający wizytę w Rumunii, spotkał się w sobotę z dziesiątkami tysięcy osób w mieście Jassy w krainie Mołdawia. Na spotkaniu pojawiły się również polskie wątki.

Wcześniej na ulicach miasta, w którym Franciszek odwiedził katedrę, zgromadziło się według danych lokalnego Kościoła około 100 tysięcy osób.

Następnie Franciszek udał się na plac przed Pałacem Kultury na spotkanie z młodzieżą i rodzinami. Wysłuchał świadectw mieszkańców Rumunii, którzy wśród problemów kraju wymienili emigrację i korupcję.

Na ceremonię przywieziono obraz Matki Boskiej Kaczyckiej z sanktuarium w miejscowości Kaczyka w Bukowinie południowej. Miejscowi Polacy nazywają sanktuarium "małą Częstochową", ponieważ obraz jest kopią obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Został on przywieziony w 1904 roku z ormiańsko-katolickiego kościoła w Stanisławowie. Obraz pokryty jest złotą i srebrną płaskorzeźbą, tzw. sukienką, został w ostatnich latach odnowiony.

Nową sukienkę dla obrazu wykonał polski artysta złotnik Mariusz Drapikowski, wykorzystując kamienie szlachetne i wota od mieszkańców Bukowiny. Sukienka i korony zostały poświęcone przez Franciszka przed kilkoma laty w Watykanie.

Modlitwa po polsku

Jedną z modlitw wiernych odmówiono w czasie spotkania po polsku.

- Będąc tu, razem z wami, można poczuć ciepło życia rodzinnego, w otoczeniu małych i dużych. Widząc was i słysząc was łatwo poczuć się jak w domu. Papież czuje się między wami jak w domu - zapewnił w przemówieniu Franciszek.

Papież nawiązał do obchodzonego w sobotę Dnia Dziecka. - Owacja dla dzieci - zachęcał wszystkich i prosił o modlitwę za najmłodszych.

- Prośmy Dziewicę Maryję, aby je chroniła pod swym płaszczem - apelował. - Również my chcemy je umieścić pośrodku i potwierdzić nasze przyrzeczenie, że chcemy je kochać tą samą miłością, z jaką miłuje je Pan, angażując się w danie im prawa do przyszłości. To piękna dedykacja; dać prawo do przyszłości - oświadczył Franciszek.

"Na tym placu znajdujemy oblicze rodziny bożej"

Papież zauważył, że w spotkaniu na placu uczestniczą przedstawiciele kilku pokoleń oraz różnych narodowości. - Z radością dowiaduję się, że na tym placu znajdujemy oblicze rodziny bożej, która obejmuje dzieci, młodzież, małżonków, osoby konsekrowane, rumuńskie osoby starsze z różnych regionów i tradycji - łacińskiej, greckiej, wschodniej, braci prawosławnych, a także z Mołdawii oraz tych, którzy przybyli z drugiej strony rzeki Prut, wiernych posługujących się językiem Czangów, polskim i rosyjskim - mówił.

Papież wskazywał, że "Duch Święty zwołuje nas wszystkich i pomaga nam odkryć piękno bycia razem, piękno możliwości spotkania się, aby podążać razem". - Każdy ze swoim językiem i tradycją, ale szczęśliwy ze spotkania pośród braci - powiedział.

- Duch ogarnia nasze różnice i daje nam siłę do otwierania dróg nadziei poprzez wydobywanie z każdego tego, co najlepsze. Jest to ta sama droga, którą rozpoczęli apostołowie dwa tysiące lat temu i na której dziś na nas przypada kolej, by przejąć pałeczkę i postanowić siać" - powiedział Franciszek. - Nie możemy czekać, aż inni to uczynią, to do nas należy - wezwał.

- Patrzycie w przyszłość i otwieracie jutro dla swoich dzieci, wnuków, dla waszego narodu, dając to, co najlepsze, czego nauczyliście się podczas waszego pielgrzymowania: by nie zapomnieli, skąd się wzięli. Gdziekolwiek pójdą, cokolwiek uczynią, niech nie zapomną o swoich korzeniach - apelował.

Wiara "nie jest notowana na giełdzie"

- Kiedy się rozwijasz, nie zapominaj o swojej matce i swojej babci i o tej prostej, lecz mocnej wierze, która je cechowała i która dawała im siłę i wytrwałość, by iść dalej i nie pozwolić, by opadły nam ręce - zachęcał.

Jak tłumaczył, jest to zachęta do tego, aby "zrehabilitować wielkoduszność, odwagę, bezinteresowność wiary domowej”.

- Oczywiście wiara nie jest notowana na giełdzie, nie sprzedaje się, może się zdawać, że niczemu nie służy - dodał papież. - Ale wiara jest darem, który podtrzymuje przy życiu pewność głęboką i piękną: naszą przynależność jako dzieci i to dzieci miłowanych przez Boga - argumentował Franciszek.

Przestrzegał, że zły duch "dzieli, rozprasza, oddziela i tworzy niezgodę, sieje nieufność".

Papież przywołał słowa pustelnika z tamtych stron Rumunii, który zapytany przez mnicha, kiedy będzie koniec świata, odparł: "Kiedy nie będzie ścieżek od sąsiada do sąsiada. To znaczy, kiedy nie będzie już chrześcijańskiej miłości i zrozumienia między braćmi, krewnymi, chrześcijanami i między narodami".

"Trudności istnieją i są oczywiste"

Franciszek zwrócił uwagę na to, że wielu wiernych stara się żyć wiarą "pośród licznych prowokacji".

- Istnieje doprawdy wiele prowokacji, które mogą nas zniechęcić i zmusić do zamknięcia się w sobie. Nie możemy temu zaprzeczyć, nie możemy czynić tak, jakby nic się nie stało. Trudności istnieją i są oczywiste - mówił. Ale to właśnie wiara, jak wyjaśnił, daje największą prowokację: "Sprawia, że rodzi się wszystko, co najlepsze w każdym z nas". - Pan prowokuje nas jako pierwszy i mówi nam, że najgorsze przychodzi wówczas, gdy nie będzie ścieżek od sąsiada do sąsiada, kiedy będziemy widzieli więcej okopów niż dróg - podkreślił.

Franciszek zaznaczył, że w wierze nie chodzi o tworzenie wspaniałych programów lub projektów, ale o to, by mogła wzrastać. Wiary, jak wyjaśniał, nie przekazuje się tylko słowami, ale także gestami, spojrzeniami, czułością.

Trzeba - jak stwierdził - tam gdzie jest zamieszanie, tworzyć zgodę, tam gdzie dwuznaczność - nieść jasność, a tam gdzie jest wykluczenie, zachęcać do dzielenia się z innymi.

Wieczorem Franciszek wrócił do Bukaresztu.

Autor: tmw//rzw / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: