"Ten gigantyczny tłum może sam aresztować premiera"


Kilkadziesiąt tysięcy osób protestowało w sobotę w stolicy Pakistanu, Islamabadzie, domagając się dymisji premiera Imrana Khana. Był to trzeci dzień demonstracji pod wodzą przywódcy partii fundamentalistów muzułmańskich Maulany Fazlura Rehmana.

Rehman dał premierowi czas do niedzieli na ustąpienie ze stanowiska w związku z - jak tłumaczył - problemami gospodarczymi w kraju.

Lider ortodoksyjnej partii islamskiej zapowiedział, że może spróbować zmusić premiera do dymisji poprzez zorganizowanie masowego marszu na "czerwoną strefę", gdzie znajduje się parlament, rezydencja premiera, rządowe budynki i ambasady - pisze AP.

"Ten tłum może sam aresztować premiera"

W sobotę władze wzmocniły środki bezpieczeństwa wokół dzielnicy rządowej. Dostępu do budynków pilnują jednostki policji i sił paramilitarnych, ustawiono też kontenery na ulicach prowadzących do tej części miasta.

- Ten gigantyczny tłum może sam aresztować premiera w jego domu, jeżeli (Khan - red.) nie zrezygnuje w ciągu dwóch dni - powiedział w nocy z piątku na sobotę Rehman, apelując do pakistańskiego wojska o to, by nie stało po stronie Khana.

Najbardziej radykalne ugrupowanie

Do udziału w proteście są dopuszczeni jedynie mężczyźni. Rehman początkowo odmówił dziennikarkom wstępu na teren miasteczka namiotowego, rozciągającego się na długość ponad kilometra. Zakaz wywołał burzę w mediach społecznościowych i ostatecznie reporterki dostały zgodę na wejście do obozu.

Ugrupowanie Rehmana - Jamaat-e-Ulema-e-Islam (JUI) - to jedno z najbardziej radykalnych ugrupowań politycznych w Pakistanie. Rehman sprzeciwiał się między innymi wprowadzeniu przepisów mających na celu walkę z przemocą wobec kobiet.

Nie boi się gróźb

Lider ugrupowania oskarża też wojsko o wpływanie na wybory parlamentarne w 2018 roku, w których zwyciężyła partia Khana. Składający się z siedmiu konserwatywnych religijnych i prawicowych partii sojusz Rehmana - Zjednoczona Rada Działania - zdobył jedynie 16 miejsc w 342-osobowym Zgromadzeniu Narodowym, niższej izbie parlamentu.

Premier Khan zapowiedział, że nie ulegnie presji ze strony protestujących - nie ustąpi ani nie zwoła przedterminowych wyborów. Dodał, że nie boi się gróźb ze strony Rehmana, wysuwanych pod adresem jego rządu.

Autor: MP/adso / Źródło: PAP