Oskarżony o zbiorowy gwałt chce być prezydentem


W poniedziałek rozpoczęły się wybory w Demokratycznej Republice Konga. Startuje w nich 11 kandydatów na prezydenta, a 18,5 tys. kandydatów ubiega się o 500 miejsc w parlamencie. Walka o prezydenturę powinna rozstrzygnąć się między obecną głową państwa Josephem Kabilą a liderem opozycji Etienne'm Tshisekedim. W wyborach startuje też syn byłego dyktatora Mobutu Sese Seko. Ale najwięcej kontrowersji budzi udział Ntabo Ntaberi Sheki, oskarżanego o zbrodnie przeciwko ludzkości.

Kandydatami są nie tylko zawodowi politycy. Jest jeden pastor, doktor medycyny, weterynarz i kilku biznesmenów. W wyborach startuje syn Mobutu Sese Seko - dyktatora który zmienił nazwę kraju na Zair i rządził nim przez 33 lata.

Kabila vs. Tshisekedi

Faworytem jest obecny prezydent DR Konga - Joseph Kabila - syn Laurenta Kabili, który obalił dyktatora Mobutu. Kabila senior został zastrzelony przez własnego ochroniarza w 2001 roku. Do tej pory nie jest jasne kto był odpowiedzialny za zamach.

Joseph Kabila został prezydentem kilka dni po śmierci ojca, mając 29 lat. Pięć lat później wygrał pierwsze w kraju demokratyczne wybory. W styczniu br. opowiedział się za przeprowadzeniem w listopadzie tylko jednej tury wyborów prezydenckich, dzięki czemu prezydentem będzie mógł zostać kandydat, który zdobędzie mniej niż 50 proc. głosów. Zdaniem opozycji może się to przyczynić do jego zwycięstwa.

Głównym konkurentem Kabili jest Etienne Tshisekedi - wieloletni opozycjonista, który zbojkotował poprzednie wybory, uznając je za sfałszowane.

"Nie jestem kurczakiem"

Największe emocje wśród przedstawicieli organizacji zajmujących się obroną praw człowieka budzi jednak niezależny kandydat startujący do parlamentu z dystryktu Walikale na wschodzie kraju. Ntabo Ntaberi Shekę oskarża się o zbrodnie przeciwko ludzkości i zbiorowy gwałt na 378 osobach w dystrykcie, w którym kandyduje. W obstawionym przez wojsko i policję mieście uważany jest za jednego z faworytów.

Na pytanie reportera Al-Dżaziry, czy nie boi się aresztowania, odpowiedział: "Nie jestem kurczakiem, żeby mnie schwytano". Ntabo Shekę oskarża się również o nielegalny handel "krwawymi surowcami" i przymuszanie nieletnich do pracy.

Krwawiący kraj Czarnego Lądu

Międzynarodowe organizacje apelują o spokojny przebieg wyborów. W przedwyborczy weekend na ulicach Kinszasy zginęły już trzy osoby.

Kongijczycy narzekają na gigantyczną korupcję i powolny rozwój kraju, który jest najbogatszym w surowce państwem w Afryce. Mimo bogactw naturalnych, w DRK zaledwie niecałe 25 proc. z 69 milionów obywateli ma dostęp do wody pitnej, a tylko 10 proc. ma dostęp do elektryczności. W kraju, którego powierzchnia jest większa niż dwie trzecie Europy, ze stolicy, Kinszasy, drogą można dojechać jedynie do czterech głównych miast kraju.

To drugie wybory prezydenckie w DRK od czasu pięcioletniej wojny która zakończyła się w 2003 roku. W wojnie tej na skutek działań zbrojnych, głodu i chorób zginęło prawie 5 mln ludzi. W rejonie Kiwu armia Kabili nadal walczy z grupami rebelianckimi, które przegrały poprzednie wybory. Walki toczą się również o ziemię i dostęp do cennych surowców, takich jak diamenty, kobalt i koltan. Miliony ludzi z regionu opuściły swoje domy, a tysiące zostało zabitych.

Źródło: PAP