ONZ: To kluczowy krok. Ekolodzy: Zbrodnia na klimacie

Aktualizacja:

Zawarte w sobotę porozumienie ws. ocieplenia klimatu jest "kluczowym etapem" na drodze do ograniczenia emisji CO2 po 2012 roku - uznał sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Zupełnie inaczej widzą tę sprawę ekolodzy, którzy uznali kopenhaski szczyt za "zbrodnię na klimacie". Bezstronni obserwatorzy mówią z kolei o rozczarowaniu brakiem konkretnych ustaleń.

- Być może nie jest to, czego byśmy oczekiwali, lecz ta decyzja konferencji stron (konwencji klimatycznej ONZ) jest kluczowym etapem - powiedział Ban Ki Mun podczas briefingu prasowego.

Popełniono dziś poważne wykroczenie przeciwko ubogim, przeciwko tradycji przejrzystości i partycypacji na równych prawach wszystkich stron konferencji, a także przeciwko zdrowemu rozsądkowi. przewodniczący grupy G77 Lumumba Stanislas Di-Aping

Światowi liderzy zawiedli planetę i zawiedli ludzi. To smutny dzień dla światowych wysiłków klimatycznych. wiceprzewodniczący frakcji Zielonych w PE Rebecca Harms

Jeszcze bardziej entuzjastyczny był prezydent USA Barack Obama. - Dzisiaj dokonaliśmy znaczącego i bezprecedensowego przełomu w Kopenhadze. Po raz pierwszy w historii wszystkie znaczące gospodarki wzięły na siebie odpowiedzialność za walkę ze zmianami klimatu - uznał prezydent USA.

"Niektórzy nie zrozumieli, jak zmienił się świat"

- Wszyscy, którzy mówią, że jest porozumienie, sami siebie oszukują – ocenił szczyt szef polskiej delegacji na konferencję, dyrektor departamentu zmian klimatu i ochrony atmosfery w Ministerstwie Środowiska Tomasz Chruszczow.

- Spotkanie pokazało, jak zmienił się świat. Nie jest już tak, że wystarczy tylko, by dogadały się nawet Stany Zjednoczone z Chinami, Rosją i Unią Europejską. Ale nie wszyscy to chyba zrozumieli - dodał.

W opinii szefa Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaja Dowgielewicza wyniki szczytu zabezpieczają "podstawowy interes polskiej gospodarki", ponieważ nie ma mowy o zwiększeniu redukcji emisji gazów cieplarnianych w UE o 30 proc. zamiast o 20 proc. - Jeżeli miałoby być takie podwyższenie, opierałoby się na zasadzie dobrowolności. Ci, których będzie na to stać, będą to robić – powiedział Dowgielewicz.

Porozumienie bez sukcesu?

Porozumienie z Kopenhagi zostało uzgodnione w nocy z piątku na sobotę przez szefów około 30 państw o najbardziej rozwiniętych gospodarkach, a następnie przyjęte w drodze specjalnej procedury przez konferencję plenarną konwencji klimatycznej ONZ.

Zgodzono się, że redukcje gazów cieplarnianych powinna być wystarczające, aby wzrost temperatury na świecie do 2050 r. nie przekroczył 2 st. C. w stosunku do epoki przedindustrialnej. Uzgodniono również, że państwa uprzemysłowione w latach 2010-2012 przekażą krajom rozwijającym się 30 mld dolarów na walkę ze zmianami klimatu. W kolejnych latach, do 2020 r., mają na ten cel przeznaczać po 100 mld rocznie.

Jednak nie ma w ustaleniach najważniejszego postulatu - redukcji gazów cieplarnianych o 20 proc. do 2020 roku.

Spór o weryfikację

W dokumencie poruszono również problem weryfikacji działań podejmowanych przez państwa rozwijające się na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi. Był to jeden z głównych punktów stojących na przeszkodzie porozumieniu, ponieważ Chiny nie dopuszczały możliwości międzynarodowych inspekcji.

Ostatecznie uzgodniono, że gospodarki rozwijające się będą samodzielnie nadzorowały swoje działania, raz na dwa lata przekazując wyniki ONZ.

Poważne wykroczenie przeciwko ubogim

Porozumienie, wypracowane dzięki bilateralnym spotkaniom liderów największych państw, zwłaszcza prezydenta USA Baracka Obamy i premiera Chin Wena Jiabao, ostro skrytykował Lumumba Stanislas Di-Aping, szef delegacji Sudanu i przewodniczący grupy G77. - Popełniono dziś poważne wykroczenie przeciwko ubogim, przeciwko tradycji przejrzystości i partycypacji na równych prawach wszystkich stron konferencji, a także przeciwko zdrowemu rozsądkowi - powiedział.

Suchej nitki na ugodzie nie pozostawiły również organizacje pozarządowe. - Dostrzeżono potrzebę utrzymania wzrostu temperatur w granicach dwóch stopni, ale nie zobowiązano się, aby tego dokonać - wskazał Jeremy Hobbs, prezes Oxfam International.

"Światowi liderzy zawiedli planetę"

Równie ostro o decyzjach podjętych w Danii wypowiedzieli się europejscy Zieloni. - Światowi liderzy zawiedli planetę i zawiedli ludzi. To smutny dzień dla światowych wysiłków klimatycznych - oświadczyła współprzewodnicząca frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim Rebecca Harms. - Nie mamy perspektyw prawnie wiążącego traktatu klimatycznego - dodała.

Harms wezwała kraje odpowiedzialne za porażkę, by teraz "podwoiły wysiłki", by zapewnić, że w przyszłym roku na konferencji w Meksyku (tzw. COP16) dojdzie do wystarczająco ambitnych zobowiązań, które zagwarantują, że temperatura na Ziemi nie wzrośnie więcej niż o 2 stopnie C w porównaniu z epoką przedindustrialną.

"Miejsce zbrodni na klimacie"

Lider Greenpeace'u Kumi Naidoo określił Kopenhagę jako "miejsce zbrodni na klimacie". - Negocjacje pod egidą ONZ zakończyły się porażką, bo nie zaowocowały porozumieniem, które choć na jotę zbliża się do tego, co niezbędne, by powstrzymać zmiany klimatyczne - głosi oświadczenie organizacji.

Z kolei szef organizacji Friends of the Earth International Nnimmo Bassey uznał wynik konferencji w Kopenhadze za "katastrofę dla biednych", skazującą ich na skutki zmian klimatycznych. Podsumowując szczyt prasa europejska waha się między określeniem go jako "fiaska", albo "połowicznego fiaska".

Źródło: PAP