Ogień i gaz na ulicach Paryża. Pierwsza rocznica powstania ruchu "żółtych kamizelek"


Francuska policja użyła gazu łzawiącego przeciw demonstrantom protestującym na ulicach Paryża w pierwszą rocznicę powstania ruchu "żółtych kamizelek". Działacze "kamizelek", krytykujący politykę gospodarczą i społeczną rządu, już wcześniej zapowiadali manifestacje w całym kraju. W odpowiedzi na to służby zostały postawione w stan gotowości.

Prefekt policji zakazał demonstracji w centralnych miejscach Paryża od piątku wieczór do niedzieli, jednak liderzy ruchu nawoływali w mediach społecznościowych do świętowania rocznicy na Polach Elizejskich, w okolicy wieży Eiffla oraz katedry Notre Dame.

W sobotę przed południem doszło do starć między demonstrantami a policją. W centrum Paryża zatrzymano 41 osób, a 10 z nich zostało aresztowanych.

Jak podał na antenie TVN24 korespondent "Gazety Wyborczej" Piotr Moszyński, w największych starciach prawdopodobnie udział biorą chuligani związani z anarchistycznym Black Blok, a nie osoby bezpośrednio związane z ruchem "żółtych kamizelek".

Według Moszyńskiego chuligani podpalają ogniska z elementów infrastruktury miejskiej oraz blokują dostęp straży pożarnej, uniemożliwiając gaszenie pożarów. W związku z tym konieczna jest interwencja policji, by rozgonić blokady. Do największych starć dochodzi w okolicach Place d’Italie.

Stacje metra oraz kolejki podmiejskiej RER w stolicy Francji zostały zamknięte. Polska ambasada w Paryżu zaleca unikanie miejsc protestów i stosowanie się do poleceń miejscowych władz.

Bunt "żółtych kamizelek"

Bunt ludzi z francuskich przedmieść, zubożałej klasy średniej, bezrobotnych i biednych narodził się 17 listopada 2018 roku. Początkowo protestujący sprzeciwiali się planowanej podwyżce akcyzy na paliwo, z której rząd pod naciskiem zrezygnował, a także przeciwko oszczędnościowej polityce rządu. W miarę upływu czasu i istnienia ruchu jego liderzy zaczęli głosić postulaty polityczne, jak m.in. żądanie organizowania referendów, likwidacji Senatu czy ustąpienia Macrona.

Ruch "żółtych kamizelek" krytykuje nie tylko polityków, lecz także media za "zaprzedanie się politykom i establishmentowi". Według badań Instytutu Reutera ruch przyczynił się do obniżenia poziomu zaufania do mediów we Francji do zaledwie 24 proc. Barometr katolickiego dziennika "La Croix" pokazuje, że zaufanie do mediów we Francji jest na najniższym poziomie od 1987 roku.

Bilans roku protestów "żółtych kamizelek" to, według władz, około 2500 rannych demonstrantów i 1800 pracowników organów ścigania oraz 11 ofiar śmiertelnych.

Problem Macrona

Dla prezydenta Emmanuela Macrona "żółte kamizelki" wciąż pozostają jednym z największych politycznych wyzwań, które przyczyniło się do osłabienia jego pozycji w kraju i do spadku poparcia w sondażach.

Prezydent zdecydował się na wiosnę zorganizować wielką debatę narodową na temat wyzwań stojących przed Francją. Macron, oskarżany przez manifestantów o pogardę dla zwykłych ludzi i "nieznajomość ludzkich spraw", uczestniczył w 14 debatach, od Normandii po Korsykę, podczas których, próbował "przywrócić łączność z Francuzami" - tłumaczy cytowany przez agencję AFP specjalista od komunikacji politycznej Philippe Moreau-Chevrolet. W wyniku gwałtownych protestów tłumionych zdecydowanie przez siły bezpieczeństwa rząd wycofał się z części reform, a Macron obiecał obniżyć podatki oraz przeznaczyć 17 mld euro na cele społeczne.

Autor: ft//plw / Źródło: PAP, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: