Odnaleźli odizolowane plemię i zapobiegli rozlewowi krwi. "To było bardzo emocjonalne"


Niebezpieczna ekspedycja w głąb amazońskiej dżungli, która miała uchronić dwa indiańskie plemiona przed krwawą bitwą, zakończyła się sukcesem - twierdzą jej organizatorzy. - Mamy nadzieję, że życie członków plemienia Korubo będzie od teraz lepsze - powiedział lider wyprawy, Bruno Pereira, w rozmowie z "Guardianem".

W piątek ekspedycja FUNAI, brazylijskiej agencji rządowej, zajmującej się ochroną rdzennej ludności kraju, nawiązała kontakt z grupą 34 członków odizolowanego od świata plemienia Korubo. Ryzykowne przedsięwzięcie miało na celu niedopuszczenie do starcia członków grupy Korubo z wojowniczym plemieniem Matis.

Wyprawa w głąb Amazonii

Jak poinformowała agencja w komunikacie, w odnalezionej grupie było ośmiu mężczyzn i sześć kobiet, a resztę stanowiły dzieci, w tym troje niemowląt. Wszyscy zostali zaszczepieni - między innymi przeciwko odrze i grypie - przez biorących udział w wyprawie lekarzy.

- Przeżyliśmy niesamowite chwile, których nigdy nie zapomnimy. Mamy nadzieję, że życie [członków plemienia Korubo - red.] będzie od teraz lepsze - powiedział stojący na czele misji Bruno Pereira.

Niebezpieczne zbliżenie amazońskich plemion

To była jedna z najniebezpieczniejszych i najbardziej ambitnych tego typu ekspedycji od dekad - ocenia brytyjski "The Guardian".

Na początku marca grupa około 20 osób wysłana została w głąb północnej części puszczy amazońskiej. Członkowie misji kierowali się w górę rzeki Coari, licząc na to, że uda im się skontaktować z niewielką, odizolowaną grupą z plemienia Korubo.

Jej przedstawiciele są rozproszeni na dużych obszarach Amazonii, a poszczególne grupy porozdzielały się. Jak informuje Reuters, doszło do tego najprawdopodobniej na skutek rosnącej aktywności kłusowników i osób nielegalnie łowiących ryby na terenie rezerwatów, które ustanowiono w Amazonii. Kurczące się zasoby pożywienia zmuszają bowiem kolejne grupy do migracji w poszukiwaniu mniej spustoszonych terenów.

Jedna z grup Korubo w dolinie Javari oddaliła się jednak w kierunku innego plemienia, wojowniczych Matis. Jak informował Pereira, przedstawiciele obu plemion w 2014 roku stoczyli już krwawą bitwę i pojawiło się ryzyko, że gdy plemiona się spotkają, dojdzie do kolejnej.

Mogła wybuchnąć śmiertelna walka

Członkowie wyprawy mieli skontaktować się z grupą Korubo i przekonać ją, by przestała się przemieszczać w kierunku Matis i połączyła z żyjącymi w okolicy innymi przedstawicielami swojego plemienia. - W najgorszym razie wybuchnie walka z Matis, w której będą ofiary śmiertelne – podkreślał Pereira na starcie misji FUNAI.

- Najlepszym scenariuszem byłoby spotkanie, podczas którego mogliby oni porozmawiać ze swoimi plemiennymi krewnymi i zdecydować o zatrzymaniu w regionie Coari – tłumaczył.

W skład ekspedycji weszło w związku z tym kilku przedstawicieli Korubo, którzy w przeszłości żyli w tej części dżungli. Wśród nich był Xuxu Korubo, który po raz pierwszy nawiązał kontakt ze światem zewnętrznym w 2015 roku.

"Bardzo emocjonalne" spotkanie

Przez ponad tydzień grupa przeszukiwała gęsty amazoński las. 13 marca natrafiła na wioskę Korubo. Nie znaleziono tam jednak nikogo, osada była opustoszała.

Sześć dni później napotkano dwóch mężczyzn, należących do poszukiwanego przez nich plemienia - obaj byli braćmi uczestniczącego w wyprawie Xuxu. Dzięki temu spotkaniu członkowie ekspedycji dotarli do reszty Korubo. Przedstawiciele tego plemienia, biorący udział w misji FUNAI, spotkali swoich bliskich, których nie widzieli od lat.

- To było bardzo emocjonalne - powiedział Pereira. - Przytulali się, dużo płakali - wspominał.

Krewni negocjowali

Uczestniczący w ekspedycji przedstawiciele Korubo próbowali przekonać krewnych, by nie kierowali się dalej w stronę wioski plemienia Matis.

- Pozwoliliśmy, by rozmową z nimi zajęli się krewni. Nie chcemy być natarczywi - stwierdził Pereira. Jak dodał, Korubo są podejrzliwi wobec pozostałych członków ekspedycji. - Nie lubią naszego zapachu, zapachu mydła - wyjaśnił.

Wyjątek od polityki izolacji

Lider ekspedycji podkreślił, że misja nie oznacza zmiany polityki FUNAI, która polega na niekontaktowaniu się z żyjącymi w odizolowaniu plemionami. - Ważne jest kontynuowanie polityki izolacji. Przeprowadziliśmy delikatną operację dla ich bezpieczeństwa. Wierzymy, że gdybyśmy tego nie zrobili, mogłoby dojść do nowego konfliktu - stwierdził.

"New York Times" przypomina, że ostatnia tak duża ekspedycja została zorganizowana przez FUNAI w 1996 roku, również w dolinie Javari, której powierzchnia jest większa od terytorium Węgier. Jest to obszar największej koncentracji odizolowanej od świata zewnętrznego rdzennej ludności w Brazylii, którą reprezentuje co najmniej 11 grup.

Zgodnie z brazylijskim prawem próby kontaktu z odizolowanymi plemionami są dopuszczalne jedynie w ostateczności, jeśli jest to jedyna możliwość, by chronić ich życie.

Polityka Bolsonaro

Ekspedycja wysłana przez FUNAI, zauważa Reuters, stoi w kontraście z polityką nowego prezydenta Brazylii. Jair Bolsonaro, zgodnie z zapowiedziami, w styczniu ogłosił udostępnienie plantatorom i hodowcom bydła części chronionych dotąd prawem obszarów puszczy amazońskiej.

Bolsonaro, który zawdzięcza zwycięstwo w wyborach w znacznej mierze poparciu ze strony potężnego lobby politycznego hodowców i wielkich plantatorów soi, w toku kampanii wyborczej twierdził, że nie ma dłużej uzasadnienia dla utrzymywania przywilejów rdzennej ludności indiańskiej zamieszkującej rezerwaty na terenie Amazonii.

Dolina Javari znajduje się na pograniczu Brazylii i PeruGoogle Maps

Autor: momo//rzw / Źródło: Reuters, Guardian, Fox News