Od początku chcieli porazić Dziekańskiego

Robert Dziekański został śmiertelnie porażony prądem w październiku 2007 roku
Robert Dziekański został śmiertelnie porażony prądem w październiku 2007 roku
TVN24
Robert Dziekański został śmiertelnie porażony prądem w październiku 2007 rokuTVN24

Kanadyjskie media piszą o "wybuchu bomby" przed komisją Braidwooda, która zajmuje się śmiercią Roberta Dziekańskiego. Z sensacyjnego emaila, do którego dotarli śledczy wynika, że policjanci jeszcze zanim znaleźli się na lotnisku postanowili użyć wobec niego paralizatora.

Robert Dziekański zmarł w nocy z 13 na 14 października 2007 roku, po porażeniu taserem na lotnisku w Vancouver. Zdaniem policjantów zachowywał się agresywnie.

Sensacyjny email

Na 3 dni przed zakończeniem prac komisji Braidwooda jeden z prawników ujawnił email, z którego wynika, że jeszcze zanim policjanci przybyli na lotnisko i zobaczyli Polaka zdecydowali, że użyją wobec niego paralizatora. Wcześniej zeznawali, że decyzję o jego użyciu podjęli spontanicznie.

Jeśli informacje te się potwierdzą, dochodzenie przed komisją może przedłużyć się o kolejne miesiące, a szanse na wyjaśnienie okoliczności śmierci Polaka wzrosną.

Pod koniec ubiegłego tygodnia pełnomocnik matki Dziekańskiego Piotr Banasik powiedział, że prokuratura powinna wznowić zawieszone w 2008 roku śledztwo ws. zajścia na kanadyjskim lotnisku.

Więcej o sensacyjnym zwrocie w publicznym śledztwie w programie reporterów UWAGA! w TVN o 19.50.

Źródło zdjęcia głównego: TVN24