Obama przerywa milczenie ws. Izraela

Aktualizacja:

Śmierć co najmniej 30 Palestyńczyków w pobliżu szkoły ONZ w Strefie Gazy przerwała milczenie prezydenta-elekta Baracka Obamy w sprawie konfliktu. - Śmierć cywilów w Gazie i Izraelu jest dla mnie źródłem głębokiego niepokoju - powiedział przyszły przywódca USA. Wcześniej Biały Dom zaapelował do Izraela o ostrożność w sprawie ludności cywilnej w Strefie Gazy.

Lakoniczność wypowiedzi Obamy ma jeden powód. Prezydent-elekt podkreślił że będzie przestrzegał wyznawanej przez siebie zasady, że tylko prezydent USA George W. Bush może teraz wypowiadać się na temat amerykańskiej polityki zagranicznej. Zaznaczył jednak, że będzie miał o wiele więcej do powiedzenia po swej inauguracji, która będzie miała miejsce 20 stycznia.

Już wcześniej we wtorek pojawił się głos ze Stanów Zjednoczonych o natychmiastowe i trwałe zawieszenie broni w Strefie Gazy. - Chcemy natychmiastowego zawieszenia broni - mówił rzecznik Departamentu Stanu Sean McCormack na chwilę po tym, jak izraelski czołg ostrzelał szkołę ONZ w Strefie Gazy. W wyniku ostrzału zginęło co najmniej 30 Palestyńczyków. - Zawieszenie broni ma być trwałe i zrównoważone - podkreślił.

Stany Zjednoczone zaapelowały do Izraela o ostrożność w sprawie ludności cywilnej w Strefie Gazy.

Bliskie porozumienie?

Optymistą w kwestii szybkiego zaprzestania przez Izrael działań w Strefie jest francuski prezydent Nicolas Sarkozy. - Porozumienie w sprawie konfliktu w Strefie Gazy jest nieodległe - mówił podczas spotkania z dziennikarzami w Libanie. - Jestem przekonany, że istnieją jakieś rozwiązania. Nie jesteśmy od tego daleko - oświadczył. Sarkozy oświadczył, że spotka się w Sharm-el-Sheikh z egipskim prezydentem Hosni Mubarakiem w celu wypracowania detali planu pokojowego. - Nie wiem czy on zadziała. Mówię wam, że staram się i jeśli tam wrócę (do Sharm-el-Sheik - red.) to dlatego, że istnieje mała nadzieja - powiedział francuski prezydent.

Można powiedzieć, że Sarkozy to optymista wobec oświadczenia prezydenta Izraela Szimona Peresa. Nieco wcześniej izraelski prezydent Szimon Peres odrzucił europejskie wysiłki zmierzające do zakończenia izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy. - Europa powinna przejrzeć na oczy. Nie pracujemy w PR. Walczymy z terroryzmem i mamy absolutne prawo bronić naszych obywateli - oświadczył.

Unijna komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero-Waldner powiedziała, że przez odmowę wysłuchania apeli międzynarodowej społeczności o zawieszenie ognia w walkach z Hamasem, "wizerunek Izraela został silnie nadszarpnięty". - Izraela nie niepokoi jego wizerunek na świecie - to odpowiedź Peresa na te słowa.

Zachód apeluje o zawieszenie broni

Nie tylko Stany Zjednoczone chcą zawieszenia broni. Cała społeczność międzynarodowa naciska na Izrael, by ten zaprzestał działań wojennych w Strefie Gazy.

Natomiast ustępujący premier Izraela Ehud Olmert podczas spotkania z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym odrzucił możliwość zawieszenie ognia bez zapewnienia, że całkowicie ustanie ostrzał rakietowy terytorium Izraela.

Szefowa izraelskiej dyplomacji Cipi Liwni zapewniła ze swojej strony europejską delegację, że Izrael nie pójdzie "na ugodę z terroryzmem", czyli z islamskim Hamasem kontrolującym Strefę Gazy.

Źródło: PAP, tvn24.pl