"Nigdy nie wiedziałam, czy nie połykam trucizny"

"Nigdy nie wiedziałam, czy nie połykam trucizny"
"Nigdy nie wiedziałam, czy nie połykam trucizny"
Fakty TVN
Margot Woelk przez 2,5 roku testowała obiady przygotowane dla HitleraFakty TVN

- Przez dwa i pół roku nie wiedziałam, czy właśnie nie połykam trucizny. To było życie w potwornym strachu - wyznaje reporterowi "Faktów" TVN, Janowi Błaszkowskiemu, Margot Woelk. 96-letnia już kobieta, jako młoda dziewczyna trafiła do grona "testerek", które codziennie sprawdzały, czy posiłek przygotowany dla Adolfa Hitlera nie zawiera trucizny.

Margot Woelk pochodzi z Berlina. Musiała opuścić miasto, gdy alianci zbombardowali jej mieszkanie. Tak trafiła do miasta Parcz. - Burmistrz był nazistą. Wysłał do mnie esesmana, by mi powiedział, żebym znalazła sobie pracę. Najlepiej w kuchni. I tak zaczął się mój koszmar - wspomina kobieta.

15 testerek

Wilczy Szaniec, w którym Hitler przebywał w latach 1941-1944, leżał zaledwie 2,5 km od Parcza. Dwudziestoparoletnia Woelk i 14 innych dziewczyn z Kętrzyna codziennie testowały wegetariańskie posiłki fuhrera, który obawiał się, że otrują go Anglicy.

- Codziennie o tym rozmawiałyśmy: "Londyn chce otruć Adolfa". Każdy o tym wiedział - mówi dziś testerka. - Bałam się cokolwiek przełknąć, gdy esesmani mówili: "Jedzcie na rozkaz razem, nie oddzielnie, jak idiotki" - wspomina.

Testowanie jedzenia było - zdaniem Woelk - smakowaniem luksusu i panicznego lęku w jednym. - To były delikatesowe produkty, począwszy od szparagów, a skończywszy na specjalnych gatunkach ryżu i makaronie. Tylko ten strach i ciarki na plecach... - opowiada 96-latka.

Powrót do Berlina

Po zamachu na Hitlera, Woelk wyjechała ze wsi. Ukrywała się w Berlinie do końca wojny. Nie wie, co było gorsze: testowanie obiadów Hitlera czy rosyjski major, który pewnego dnia wyciągnął ją z piwnicy. - Nie potrafił mówić po niemiecku, ale potrafił co innego. Gwałcił mnie przez 14 dni. Zachorowałam i już nigdy potem nie mogłam mieć dzieci. Będąc jeszcze w Wilczym Szańcu poznała polskich jeńców i do dziś ma o Polakach dobre zdanie. - Jeden z nich mnie namalował. Niestety, ten portret został w Prusach Wschodnich - wspomina Woelk.

Autor: ktom//gak / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne Margot Woelk