Chciał "wolności dla dziennikarzy" w Turcji. Grozi mu deportacja z Niemiec


Władze niemieckie zażądały od tureckiego dziennikarza Adila Yigita, by opuścił Niemcy. Yigit, który we wrześniu został siłą wyprowadzony ze wspólnej konferencji prasowej przywódców Niemiec i Turcji, twierdzi, że w Turcji grożą mu represje polityczne.

Informację na temat groźby deportacji Yigita z Niemiec podał w niedzielę turecki opozycyjny dziennik "Sozcu". Według gazety 60-letni Yigit, który od 40 lat mieszka w Europie, zwrócił się niedawno do władz Niemiec o przedłużenie prawa pobytu w tym kraju. Jego wniosek został jednak odrzucony.

Jako powód podano to, że w 2014 roku dziennikarz wystąpił o nowy paszport turecki, co - zdaniem władz niemieckich - dyskwalifikuje go jako uchodźcę politycznego z Turcji.

Yigit musi opuścić Niemcy do 29 stycznia 2019 roku. W przeciwnym razie może być deportowany. Dziennikarz, który jest przewodniczącym Europejskiego Tureckiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, twierdzi, że w Turcji grozi mu wieloletnie więzienie za jego krytykę tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

W wypowiedzi cytowanej przez dziennik "Sozcu" podkreślił również, że po incydencie na wspólnej konferencji prasowej Erdogana i niemieckiej kanclerz Angeli Merkel stał się celem ataków ze strony samego prezydenta Turcji oraz tureckich mediów prorządowych.

Domagał się wolnych mediów w Turcji

28 września Yigit został siłą wyprowadzony z odbywającej się w Berlinie konferencji prasowej Merkel i Erdogana, zanim zdołał zadać jakiekolwiek pytanie. Powodem ostrej reakcji niemieckich służb było to, że miał na sobie koszulkę z napisami w języku tureckim: "wolność dla dziennikarzy" oraz "wolność mediów dla dziennikarzy w Turcji".

Zdaniem ekspertów fakt wystąpienia przez Yigita z wnioskiem o odnowienie paszportu tureckiego w 2014 roku nie powinien stanowić powodu odmowy przedłużenia mu prawa pobytu w Niemczech, w sytuacji, gdy w kraju grozi mu wieloletnie więzienie za jego działalność dziennikarską.

Brak jakiegokolwiek paszportu w znacznym stopniu utrudnia bowiem możliwość przemieszczania się, a Yigit nie powróci do Turcji. Ponadto część ekspertów zwraca uwagę na to, że sytuacja w Turcji w ostatnim dziesięcioleciu była bardzo dynamiczna pod względem wolności mediów, praw człowieka i demokracji.

Po dojściu do władzy Erdogana w 2003 roku nastąpił okres demokratyzacji w Turcji. Władze tego kraju podjęły między innymi negocjacje pokojowe z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) i odwołały szereg zakazów, takich jak zakaz używania języka kurdyjskiego.

Proces liberalizacji skończył się jednak w 2014 roku, po tym, gdy w grudniu 2013 roku prokuratorzy, powiązani z dotychczasowym sojusznikiem Erdogana Fetullahem Gulenem, ujawnili aferę korupcyjną, w którą zaangażowany miał być między innymi syn Erdogana Bilal.

W odpowiedzi na postawione oskarżenia Erdogan rozpoczął represje przeciwko osobom związanym z Gulenem. Jednocześnie latem 2015 roku odrzucił porozumienie tureckiego rządu i prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), co doprowadziło do wznowienia walk z PKK.

Latem 2015 roku zaczęły się również masowe aresztowania związanych z HDP samorządowców. Po nieudanym puczu, który miał miejsce w Turcji w lipcu 2016 roku, represje się nasiliły, a do więzień trafiły tysiące ludzi. Władze Turcji ogłosiły też, że zwolennicy Gulena tworzą organizację terrorystyczną o nazwie FETO i zaczęły ich porywać w innych krajach.

Lider w rankingu

W trakcie wrześniowej wizyty Erdogana w Niemczech zwrócił się on do władz Niemiec z wnioskiem o ekstradycję zwolenników Gulena. Wcześniej Niemcy zakazały publicznego używania wielu symboli kurdyjskich, w tym emblematów walczących z tak zwanym Państwem Islamskim w Syrii Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG).

Turcja jest obecnie państwem z największą liczbą uwięzionych dziennikarzy. Według Komitetu Ochrony Dziennikarzy (CPJ) w więzieniach w tym kraju przebywa 73 przedstawicieli mediów.

Autor: kz,mm//now / Źródło: PAP