To nie Rosjanie, to 20-latek mieszkający z rodzicami. Tajemnica cyberataku wyjaśniona


Za atak cybernetyczny na bazy danych odpowiada dwudziestoletni student - poinformowała we wtorek niemiecka policja. Oświadczenie to kończy poszukiwania odpowiedzialnych za kradzież prywatnych danych niemieckich polityków dokonanych pod koniec grudnia ubiegłego roku. Wprawia to też w zakłopotanie osoby odpowiedzialne za ochronę cyberprzestrzeni w Niemczech - zauważa agencja Reutera.

Policja nie podała danych 20-latka, ale poinformowała, że mężczyzna mieszka z rodzinami, nie jest nawet profesjonalnym informatykiem i nie był wcześniej karany. Mimo to, udało mu się wykraść i udostępnić dane około tysiąca niemieckich polityków i dziennikarzy, w tym m.in. kanclerz Angeli Merkel.

Student sprawcą ataku

Studenta zatrzymano w trakcie policyjnej obławy w Hesji w niedzielę wieczorem. Śledczym udało się odzyskać komputery, których dwa dni wcześniej podejrzany próbował się pozbyć. Zeznał, że ujawnił dane znanych osobistości, bo "irytowały go ich publiczne wypowiedzi".

Mężczyzna został zwolniony i zgodził się na współpracę ze służbami. Z pierwszych ustaleń wynika, że pracował sam. "Śledztwo nie wykazało, by w kradzieży danych uczestniczyły osoby trzecie" - zaznaczono w komunikacie Federalnej Policji Kryminalej (BKA). Przeczy to tym samym wcześniejszym podejrzeniom o udział w ataku rosyjskich hakerów.

O zatrzymaniu 20-latka poinformował we wtorek także szef MSW Niemiec Horst Seehofer. Zaapelował również o przemyślane obchodzenie się z wrażliwymi danymi w internecie. - Ważne jest, żeby każdy z nas działał ze świadomością ryzyka - powiedział Seehofer na konferencji prasowej.

- Przede wszystkim sami jesteśmy odpowiedzialni za ochronę (naszych – red.) wrażliwych danych. Beztroska jest tu całkowicie nie na miejscu - dodał.

"Całkowita ochrona mało prawdopodobna"

Seehofer odpierał zarzuty o opieszałość w wyjaśnianiu jednego z największych ataków hakerskich w historii RFN. W jego wyniku w okresie Bożego Narodzenia w internecie zostały opublikowane dane teleadresowe, dokumenty i zapisy rozmów w komunikatorach ponad 900 niemieckich polityków, dziennikarzy i celebrytów.

- Dowiedziałem się o całej sprawie 4 stycznia - oświadczył Seehofer. - Ochrona obywateli, także w przestrzeni wirtualnej, trwa na okrągło. Odpowiedzialni śledczy pracują nad dokładnym wyjaśnieniem sprawy - zapewnił minister.

Seehofer zapowiedział, że do połowy roku jego resort opracuje ustawę, w której zawrze kompleksowe rozwiązania mające poprawić bezpieczeństwo obywateli w sieci. Zakłada ona m.in. wzmocnienie Federalnego Urzędu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego (BSI). - Zasadniczo jednak, zapewnienie całkowitej ochrony przed wyciekiem danych osobowych jest mało prawdopodobne - przyznał polityk CSU.

Autor: ft/adso / Źródło: reuters, pap