Niemcy chcą upamiętnić ofiary nazizmu z Polski

Zdjęcie obozu w SachsenhausenBundesarchiv, Bild 183-78612-0003 / CC-BY-SA

Grupa niemieckich historyków, polityków i publicystów opowiedziała się za ustanowieniem w Berlinie miejsca pamięci dla ofiar nazizmu z Polski i innych krajów Europy Wschodniej. Upamiętnienia domagają się również środowiska polonijne oraz przedstawiciele rządu RP.

"Od lat dwudziestu szeroka opinia publiczna w Niemczech uświadamia sobie coraz wyraźniej, że ofiarą nazistowskiej polityki zagłady - oprócz milionów Żydów, którzy znajdowali się w centrum narodowosocjalistycznej polityki zagłady - padły także miliony mieszkańców Europy Wschodniej" - czytamy w apelu opublikowanym na stronie internetowej muzeum byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. O apelu poinformował dziennik "Sueddeutsche Zeitung" w wydaniu weekendowym.

Pamięci Polaków

Autorzy apelu zwracają uwagę, że mieszkańcy Polski i Związku Radzieckiego, jako "rasowo niepełnowartościowi" Słowianie, zostali uznani za pozbawioną praw masę, która miała być wymordowana lub wypędzona na wschód. "Rasizm oraz ideologia Lebensraumu określały sposób prowadzenia wojny i reżim okupacyjny - piszą sygnatariusze apelu.

Zwracają uwagę, że już w 1939 roku przedstawiciele polskich elit zostali deportowani do obozów koncentracyjnych lub rozstrzelani. Nazistowskie plany wojenne przeciwko Związkowi Radzieckiemu z 1941 roku zakładały śmierć głodową kilkudziesięciu milionów ludzi. Ponad trzy miliony jeńców nie przeżyło wojny. W apelu mowa jest też o zagładzie setek wsi w Polsce i w ZSRR wraz z ich mieszkańcami, ukaranych za stawianie oporu, oraz o rozstrzelaniu podczas powstania warszawskiego ponad 100 tys. nieuzbrojonych mieszkańców miasta.

Przemilczane zbrodnie

Jak podkreślają autorzy apelu, fakty dotyczące zbrodni popełnionych w Europie Wschodniej, ze względu na zimnowojenną konfrontację, były po 1945 roku przemilczane lub przedstawiane jako skutki uboczne okrutnej wojny. "Wiedza o tych ofiarach została w RFN w znaczniej mierze usunięta ze zbiorowej pamięci" - czytamy. "Upamiętnijmy ich!" - piszą autorzy apelu, proponując na lokalizację miejsce w berlińskim parku Tiergarten, naprzeciwko istniejącego od 1945 roku pomnika żołnierzy Armii Czerwonej przy ulicy 17 Juni.

W Tiergarten odsłonięto w zeszłym roku pomnik zamordowanych w czasie II wojny światowej Romów; znajduje się tam również miejsce upamiętniające prześladowanych przez nazistów homoseksualistów. Nieopodal zlokalizowany jest też Pomnik Pomordowanych Żydów Europy.

Wśród sygnatariuszy apelu znajdują się: Egon Bahr, najbliższy współpracownik byłego kanclerza Willy'ego Brandta, czołowy polityk Lewicy Gregor Gysi, były burmistrz Berlina Walter Momper, znani historycy Peter Jahn, Peter Brandt, Hans Ottomeyer, Johannes Tuchel i Michael Wildt oraz długoletni korespondent niemieckiej telewizji ARD w Warszawie i Moskwie Klaus Bednarz.

Polskie ofiary

Środowiska polonijne w Niemczech od dawna domagają się upamiętnienia w stolicy Niemiec polskich ofiar nazizmu.

O utworzeniu takiego miejsca pamięci rozmawiano w 2011 roku podczas polsko-niemieckich obrad okrągłego stołu w sprawie wspierania Polonii w Niemczech. Pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski apelował w listopadzie o realizację tego postulatu. Pisząc o apelu, "Sueddeutsche Zeitung" stawia pytanie, czy ofiary z Polski, Ukrainy, Rosji i Białorusi chcą wspólnego pomnika i przypomina, że likwidacja polskich elit była wspólnym dziełem niemiecko-rosyjskim.

Dyskusja na ten temat byłaby bardziej pouczająca, niż "narodowo-sentymentalne zakłamywanie historii" w filmie (telewizji ZDF) "Nasze matki, nasi ojcowie" - konkluduje lewicowo-liberalna gazeta.

Autor: adsz//kdj/k / Źródło: tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Bundesarchiv, Bild 183-78612-0003 / CC-BY-SA