Rozcieńczał leki dla chorych na raka. Aptekarz przed sądem


Według niemieckich mediów to jeden z największych skandali medycznych w historii kraju. Przed sądem w Essen rozpoczął się w poniedziałek proces aptekarza, który pacjentom chorym na raka dostarczał rozcieńczane przez siebie lekarstwa. Za zmanipulowane preparaty oszust otrzymywał od kas chorych pełny zwrot kosztów, zarabiając na tym procederze miliony.

47-letni Peter S., właściciel apteki w Bottrop w Zachodnich Niemczech, oskarżony jest o naruszenie ustawy o lekarstwach w ponad 60 tysiącach przypadków. Nieuczciwy aptekarz rozwadniał przez lata lekarstwa na raka, stosując niższe o jedną trzecią, a czasami nawet o 90 procent od przepisowych dawki składników.

Szkody rzędu 56 milionów euro

Zmanipulowane preparaty trafiły do 4,6 tysięcy pacjentów. Szkody szacowane są na 56 milionów euro. Oszust zarobił na czysto 2,5 miliona euro - pisze "Sueddeutsche Zeitung".

Oszust wpadł dzięki księgowemu w aptece, który zwrócił uwagę na różnice pomiędzy wartością sprowadzonych składników a kwotami rozliczanymi przez aptekarza z kasami chorych. Jedna z pracownic apteki zaniosła zwrócone przez szpital lekarstwo do analizy, która wykazała, że była tam czysta woda.

Grozi mu 10 lat więzienia

Peter S. prowadził życie na wysokiej stopie. Uważany był za mecenasa sztuki, kupował na dużą skalę nieruchomości. W śledztwie i na początku procesu oskarżony milczał.

Za oszustwa grozi nieuczciwemu aptekarzowi kara 10 lat więzienia. Peter S. nie musi natomiast obawiać się wyroku za morderstwo czy zabójstwo. Jest wątpliwe, czy uda się udowodnić bezpośredni związek pomiędzy śmiercią pacjentów a podaniem rozcieńczonego preparatu.

Zaostrzyć przepisy, zwiększyć kontrole

Apteka Petera S. należała do wybranej grupy 200 placówek, które upoważnione są do sporządzania preparatów przeciwko chorobom nowotworowym. Jak pisze "Sueddeutsche Zeitung", niezapowiedziane kontrole w tych aptekach należały do wyjątków. Obecnie władze chcą zaostrzyć przepisy i zwiększyć częstotliwość kontroli.

Autor: azb//now / Źródło: PAP