Nie wiedzą, kto zginął. Trwa identyfikacja rannych

Aktualizacja:

Rodzicie 17 dzieci, które zostały ranne w wypadku belgijskiego autokaru, ciągle nie wiedzą nic o stanie swoich pociech. - Ze szkoły w Belgii zostaną wysłane do Szwajcarii zdjęcia, które pomogą w identyfikacji - mówi Krystyna Nurczyk z Polskiego Radia. Rozpoznanie ofiar wypadku utrudnia fakt, że, jak się okazało, w autobusie była też dziesiątka dzieci holenderskich, które uczyły się w belgijskich szkołach. Ciągle nie wiadomo, jak mogło dojść do tragicznego wypadku.

W wypadku autokaru w tunelu w kantonie Valais (niem. Wallis), do którego doszło we wtorek wieczorem, zginęło 28 osób, w tym 22 dzieci, dwóch kierowców i czterech opiekunów grupy.

Katastrofę przeżyło 24 dzieci, praktycznie wszystkie są ranne i przebywają w szpitalach. Ciągle nie zidentyfikowano 17 z nich, więc część rodziców nie ma informacji co do stanu swoich dzieci. Jak mówi Nurczyk, trwają właśnie starania, aby wspomóc szwajcarskie władze w rozpoznawaniu rannych. Z Belgii wysłano do Szwajcarii zdjęcia dzieci, a samolotem polecieli rodzicie i bliscy ofiar oraz poszkodowanych, którzy wyrazili taką chęć.

MSZ Holandii podało, że w autokarze było też dziesięć dzieci holenderskich, które uczyły się w belgijskich miastach Lommel i Heverlee. Nie jest jasne, czy te dzieci są wśród ofiar śmiertelnych wypadku.

Wstrząsający wypadek

Przyczyny wypadku ciągle nie są na razie znane. W chwili wypadku w tunelu nie było żadnego innego pojazdu, a warunki jazdy nie były utrudnione. Prokurator Olivier Elsig powiedział na konferencji prasowej, że autobus był prawie nowy i był wyposażony w pasy bezpieczeństwa. Z kolei belgijski minister transportu Melchior Watheler poinformował, że autokar był z 2002 roku, a jego właściciel, firma Toptours, ma "doskonałą reputację i zawsze przestrzegała zasad bezpieczeństwa".

Jak wyjaśnił prokurator Elsig, w tunelu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 100 km/godz., autobus najpierw wpadł na prawą ścianą tunelu, a potem uderzył czołowo w betonową ścianę - część zatoki ratunkowej. - To niezrozumiałe. Były trzy autobusy i tylko jeden miał wypadek, nie stykając się z żadnym innym pojazdem - powiedział szef MSZ Belgii Didier Reynders.

Szczątki rozbitego autokaru usunięto już z tunelu i przeholowano do garażu, gdzie będą go badać śledczy.

Największa tragedia

Wcześniej na antenie TVN24 Tadeusz M. Kilarski z pisma polonijnego "Nasza Gazetka" mówił, że nie jest wykluczone, iż autokar jechał zbyt szybko i to mogło być przyczyną wypadku - dodał dziennikarz powołując się na spekulacje szwajcarskich mediów.

 
Do wypadku doszło w zachodniej Szwajcarii (Targeo 

- Jesteśmy wszyscy zszokowani, ponieważ stan dróg, nawierzchni jest doskonały w Szwajcarii – powiedział TVN24 Kilarski. - To jest w ogóle największa tragedia w kantonie Valais, jaka się wydarzyła, jeśli chodzi o autobusy - dodał.

Podkreślił, że ratownicy biorący udział w akcji byli "wstrząśnięci" widząc ofiary tragedii, głównie dzieci w wieku około 12 lat. - Nawet ratownicy na miejscu wypadku, mówi się o tym, że mieli łzy w oczach - powiedziała Nurczyk.

W tej chwili trwa walka o życie trzech najciężej rannych. Dwie osoby przewieziono do uniwersyteckiego szpitala w Lozannie, jedną do Berna.

Był to jeden z najgorszych wypadków autokarowych w Szwajcarii od 1982 roku, kiedy to 39 niemieckich turystów zginęło, gdy pojazd, którym jechali, został staranowany przez pociąg.

"To jest jedna ogromna zagadka w tej chwili" (TVN24)
"To jest jedna ogromna zagadka w tej chwili" (TVN24)TVN24

"Jedna, ogromna zagadka"

- Parlament szwajcarski rozpoczynający dzisiaj swoje posiedzenie krótko po ósmej, uczcił pamięć ofiar minutą ciszy - powiedziała z kolei Nurczyk. Dodała też, że 82 osoby z rodzin uczestników wypadku przylecą jeszcze dziś specjalnym samolotem do Szwajcarii.

Sam tunel - podkreślała dziennikarka - podobnie jak drogi w Szwajcarii, jest bezpieczny, przeszedł badania i spełnia standardy europejskie. - Nawet władze kantonu Valais na konferencji prasowej nie były w stanie powiedzieć, w którym kierunku idzie dochodzenie i jakie są podejrzenia. To jest jedna, ogromna zagadka w tej chwili - powiedziała.

Źródło: tvn24