NATO – Rosja. Reset

Aktualizacja:

Nowa koncepcja strategiczna NATO na następne 10 lat po raz pierwszy w historii Sojuszu nie będzie określała Rosji jako zagrożenie, ale jako partnera. Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, który zbliżenie z Moskwą uczynił motywem przewodnim swojej kadencji, jest przekonany, że szczyt lizboński będzie najważniejszym wydarzeniem we współpracy Sojuszu i Rosji od roku 2002, gdy powstała Rada NATO-Rosja.

Rasmussen już w swym pierwszym publicznym wystąpieniu jako sekretarz generalny Sojuszu skupił się na współpracy z Rosją, wierząc, że “to jest kluczowe dla globalnego, nie tylko europejskiego bezpieczeństwa”.

Podczas ostatniej wizyty w Moskwie (3 listopada) Duńczyk uzgadniał ostatnie szczegóły porozumień, które mają być zawarte przez NATO z Rosją w Lizbonie. - Myślę, że podczas szczytu narodowi rosyjskiemu zostanie wysłany jasny przekaz. NATO nie uważa Rosji za wroga. Postrzegamy Rosję jako ważnego partnera strategicznego - powiedział Rasmussen dziennikarzom po spotkaniu w Moskwie z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem.

Nawiązując do zimnej wojny, dodał, że "szczyt jest prawdziwą okazją, by raz na zawsze przewrócić tę kartę, zapomnieć o demonach przeszłości".

"Jeden parasol nad Europą"

We wrześniowym wywiadzie dla rosyjskich mediów szef Sojuszu stwierdził, że w Lizbonie liderzy 28 członków NATO powinni zaprosić Rosję do udziału w projekcie wspólnego systemu balistycznej rakietowej obrony (Ballistic Missile Defence, BMD) w Europie.

Powtórzył to w Berlinie (22 października), dodając, iż właśnie współdziałanie Sojuszu i Rosji w tej sprawie stworzyłoby “prawdziwą euroatlantycką architekturę bezpieczeństwa". - Zapewniłoby jeden parasol bezpieczeństwa nad Europą - podkreślił Rasmussen.

Także Niemcy mówią, że Moskwa powinna być częścią nowej tarczy. “To bardzo ważne, żeby zaprosić rosyjski rządu do udziału”- powiedział Guido Westerwelle podczas niedawnej wizyty na Litwie.

Amerykanie nie mówią “nie”, ale... Zastępca podsekretarza stanu ds. kontroli zbrojeń i polityki bezpieczeństwa międzynarodowego Frank Rose powiedział 12 października, że Waszyngton będzie nadal starał się współpracować z Moskwą w kwestii budowy tarczy w Europie, ale podkreślił, że "Rosja nie ma prawa weta w tej sprawie". - Będziemy wciągać Rosję do współpracy, ale z niczego nie zrezygnujemy z powodu niepokojów Rosji – powiedział Rose.

Cena "przyjaźni"

Moskwa początkowo bardzo chłodno reagowała na propozycje współpracy ws. tarczy, podbijając po prostu cenę, za jaką gotowa byłaby zgodzić się na coś takiego. Wreszcie tuż przed Lizboną minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oświadczył po zakończeniu szczytu G20 w Seulu, że współpraca Rosji i NATO w tworzeniu wspólnego systemu obrony przeciwrakietowej jest możliwa, ale jeśli będzie oparta na partnerstwie.

Co Moskwa przez to rozumie? “Jeśli współpraca będzie oparta na zasadach równoprawności i wspólnej analizie oceny ryzyka, które istnieje w sferze rakietowej”- mówi Ławrow. Można się domyślać, że Rosjanie chcieliby faktycznie współdecydować o każdym wykorzystaniu elementów tarczy. Rosyjskie propozycje w tej sprawie przedstawi prezydent Dmitrij Miedwiediew na szczycie NATO w Lizbonie.

Ławrow powiedział też, że przyszłe stosunki Rosji z NATO zależeć będą od nowej koncepcji strategicznej, która ma być przyjęta wkrótce przez Sojusz. Rosji szczególnie zależy na trwałym zatrzymaniu ekspansji NATO na wschód i na ograniczeniu jego militarnych możliwości na obszarze nowych członków Sojuszu.

- Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której poziom przewidywalności aktywności wojskowej w krajach, które niedawno przystąpiły do NATO, będzie wyższy niż jest teraz - oświadczył wiceszef MSZ Siergiej Riabkow. Według niego, w przypadku braku groźby konfliktu należy ustalić "pewne gwarancje militarne".

Rosja w NATO? "Absurdalna fantazja"

Wielu oficjeli z krajów-członków NATO już nie tylko podkreśla, że Rosja nie jest dla Sojuszu zagrożeniem, lecz partnerem. Chce wręcz przekonać Moskwę, żeby tak samo traktowała NATO. - Musimy kontynuować trwający proces zmniejszania podejrzliwości Rosji wobec NATO - podkreślał Philip Gordon, dyrektor wydziału Europy i Eurazji w Departamencie Stanu USA, podczas ostatniej wizyty w Warszawie (28 października).

We wrześniu stały przedstawiciel USA w Kwaterze Głównej NATO Ivo Daalder posunął się wręcz do stwierdzenia, że Moskwa ma prawo i podstawy ubiegać się o członkostwo w NATO (podobne głosy było już słychać wcześniej w innych krajach członkowskich).

Ale koncepcja taka dla Rosji jest absolutnie nie do przyjęcia – co Moskwa wielokrotnie podkreślała w przeszłości, i robi to teraz, nawet gdy relacje z NATO są chyba najlepsze w historii (przynajmniej od strony Brukseli).

Gen. Nikołaj Bordiuża, sekretarz generalny OUBZ, układu wojskowego skupiającego Rosję i część republik WNP, nazwał pomysł wejścia do NATO Rosji “absurdalną fantazją”. Podobnie mówi Dmitrij Rogozin, przedstawiciel Rosji w NATO. Szef sztabu generalnego armii rosyjskiej i wiceminister obrony gen. Nikołaj Makarow powiedział zaś, że ani zwykli Rosjanie, ani armia, nie są gotowi wchodzić do NATO.

Ale części elit moskiewskich taki pomysł się podoba. We wrześniu INSOR, think-tank związany z Miedwiediewem wydał raport, w którym wzywa do jak najściślejszego wiązania się Rosji z NATO politycznie i “instytucjonalnie”. Póki co jednak, to nie “liberałowie” Miedwiediewa nadają ton polityce Rosji.

Piękne słowa...

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w relacjach NATO-Rosja wciąż zdecydowanie więcej jest pięknych słów, niż konkretów. Ze strony Zachodu mamy mnóstwo PR i daleko idących deklaracji. Ale to nie robi wrażenia na Moskwie.

Jak realnie wygląda współpraca, pokazuje choćby sprawa traktatu o siłach konwencjonalnych w Europie (CFE). Moskwa przestała jednostronnie przestrzegać CFE w grudniu 2007 – poszło o spór o obecność wojsk rosyjskich w Naddniestrzu (Mołdawia). Ale ograniczenie dostępu zachodnich obserwatorów do sił zbrojnych Rosji umożliwiło też Moskwie rozpoczęcie w tajemnicy przygotowania inwazji na Gruzję.

Kiedy Waszyngton i Bruksela zaczęły teraz napomykać o potrzebie ożywienia CFE, minister obrony Rosji z miejsca odrzucił możliwość powrotu Moskwy do przestrzegania traktatu. Anatolij Sierdiukow był nawet szczery: “Zaczekamy na coś nowego, co możemy zaakceptować”.

Taka postawa charakteryzuje całą politykę Rosji wobec propozycji NATO. Moskwa daje się długo prosić, aż uzyska wystarczająco dużo ustępstw. W zamian daje niewiele, lub zgoła nic.

W końcu NATO jest dla Federacji Rosyjskiej wciąż – formalnie, doktrynalnie – wrogiem.

Źródło: tvn24.pl