MSZ "oburzone" słowami litewskiej ambasador

Aktualizacja:
 
Ambasador Litwy w Polsce Loreta Zakareviczieneviitorul.org

MSZ przyjął słowa litewskiej ambasador ze zdziwieniem i oburzeniem - powiedział rzecznik ministerstwa Marcin Bosacki. Loreta Zakarevicziene stwierdziła w wywiadzie, że "Litwini mieszkający w Polsce, w odróżnieniu od litewskich Polaków, są lojalnymi obywatelami".

- Oni (Litwini w Polsce - red.) mają problemy, próbują je rozwiązywać, czasami są źli, ale nie protestują przeciwko państwu. Bardzo bym chciała, by tak samo było na Litwie z litewskimi Polakami. Teraz odnosi się wrażenie, że oni (Polacy mieszkający na Litwie - red.) nie są obywatelami Litwy. Mamy Rosjan, Białorusinów, Żydów, ale oni są bardziej litewskimi obywatelami, aniżeli nasi Polacy - oświadczyła Zakarevicziene.

Nazywanie legalnych działań Polaków na Litwie nielojalnością wobec własnego państwa, jest niedopuszczalne i nie służy poprawie relacji między Polską a Litwą. Marcin Bosacki, rzecznik MSZ

Według Bosackiego "nie wydaje się właściwe formułowanie takich ocen przez ambasadora, którego rola nie polega przecież na utrudnianiu prawidłowych relacji między państwami, tylko powinna polegać na ułatwianiu tych relacji". - To stwierdzenie świadczy o braku zrozumienia dla problemów mniejszości i braku tolerancji dla innych poglądów, niż głoszone przez władze Litwy - podkreślił.

- Nazywanie legalnych działań Polaków na Litwie nielojalnością wobec własnego państwa, jest niedopuszczalne i nie służy poprawie relacji między Polską, a Litwą - zaznaczył Bosacki.

Wszystko sprowadza się do '94 roku

W ocenie ambasador, w stosunkach polsko-litewskich, "wszystko sprowadza się do traktatu polsko-litewskiego z 1994 roku". - W traktacie jest mowa o sytuacji mniejszości narodowych. Zarówno Polacy na Litwie, jak i Litwini w Polsce, w zasadzie mogą uczyć się w języku ojczystym, mogą troszczyć się o swą kulturę. Problem wynika wówczas, gdy powstaje pytanie, w jaki sposób jest to realizowane. W większości jednak te kwestie rozstrzygają eksperci, nie politycy. Oni decydują, jakie podręczniki są potrzebne, gdzie je wydawać i ile one kosztują - powiedziała ambasador.

Teraz odnosi się wrażenie, że oni nie czują się obywatelami Litwy. Mamy Rosjan, Białorusinów, Żydów, ale oni są bardziej litewskimi obywatelami, aniżeli nasi Polacy. Loreta Zakarevicziene, ambasador Litwy w Polsce

Zakarevicziene przyznała, że Litwa powinna rozstrzygnąć kwestię pisowni nazwisk, bo problem ten ma szerszy zakres. Dotyczy m.in. Litwinek, które wychodzą za mąż za obcokrajowców i nie mogą mieć takiego samego nazwiska, jak ich mężowie, bo zgodnie z obecnie obowiązującą na Litwie zasadą, nazwiska są pisane w alfabecie litewskim.

Ambasador poinformowała też, że w przyszłości planuje się rozstrzygnąć kwestię podwójnej pisowni nazw ulic i miejscowości w rejonach, zamieszkanych przez mniejszości narodowe.

Za to energetyka....

Jest jednak sfera, w której - zdaniem ambasador - relacje polsko-litewskie wręcz kwitną. Zakarevicziene bardzo wysoko ocenia współpracę obu krajów w dziedzinie energetycznej. - Ministrowie doskonale się rozumieją, gdy trzeba, dzwonią do siebie, spotykają się w Brukseli. (...) Projekty energetyczne są priorytetem zarówno dla nas jak i dla Polaków - powiedziała Zakarevicziene.

Ambasador podkreśliła, że jednym z priorytetów przewodnictwa Polski w UE będzie bezpieczeństwo w Europie, a więc też bezpieczeństwo energetyczne.

Źródło: PAP, Delfi.lt

Źródło zdjęcia głównego: viitorul.org