Może zostać szefową unijnej prokuratury. Dostała zakaz wyjazdu z kraju


Komisja Europejska wezwała w piątek władze w Bukareszcie do lojalnej współpracy z Unią Europejską. To reakcja na objęcie zakazem wyjazdu z kraju byłej szefowej agencji antykorupcyjnej Rumunii Laury Codruty Kovesi - obecnie kandydatki na prokuratora europejskiego.

Laura Codruty Kovesi, która jest jednym z dwojga kandydatów na najwyższe stanowisko w nowej prokuraturze europejskiej, została w czwartek objęta nadzorem sądowym przez organ kontrolujący rumuńskich sędziów i prokuratorów, co oznacza, że nie może opuszczać swojego kraju ani rozmawiać z dziennikarzami.

Apel Komisji do rumuńskiego rządu

- Komisja Europejska śledzi najnowsze wydarzenia bardzo uważnie, jeśli chodzi o kontekst odbywającego się wyboru szefa prokuratury europejskiej. Jest kluczowe, by wszyscy kandydaci przedstawieni przez niezależny panel selekcjonujący byli traktowani uczciwie w czasie tego procesu. Dlatego Komisja Europejska wzywa rumuński rząd i rumuńskie władze do pełnego respektowania lojalnej współpracy, tak jak to przewiduje traktat - powiedział na piątkowej konferencji prasowej w Brukseli rzecznik KE Margaritis Schinas. Rumuński rząd starał się zablokować kandydaturę Kovesi w Radzie UE, ale uzyskała ona poparcie Parlamentu Europejskiego i jest teraz jednym z dwojga kandydatów, którzy mogą objąć nowy urząd prokuratury europejskiej. Była szefowa rumuńskiej agencji ds. walki z korupcją (DNA), usunięta ze stanowiska przez socjaldemokratyczne władze Rumunii, swoją działalnością znacznie przyczyniła się do ograniczenia łapówkarstwa w kraju, gdzie skala tego problemu należy do największych w Unii Europejskiej.

Zamiast Rumunki proponują Francuza

Rumuni zdołali przekonać państwa członkowskie, by zamiast Kovesi rekomendowały na stanowisko prokuratora europejskiego Jean-Francois Bohnerta z Francji, mimo że według niezależnego panelu ekspertów, to Kovesi ma najlepsze kwalifikacje. Kilka tygodni temu Parlament Europejski wskazał jednak na Rumunkę i teraz obie instytucje starają się wypracować porozumienie. Władze w Bukareszcie nie ułatwiają jednak całego procesu. Brytyjski dziennik "Financial Times" przypomniał w piątek, że na początku marca rumuńskie władze ogłosiły, że rozpoczynają drugie śledztwo przeciwko byłej urzędniczce w związku z domniemanymi nieprawidłowościami, do których miało dojść w agencji antykorupcyjnej w czasie, gdy nią zarządzała.

Śledztwo przeciwko Kovesi

Rzecznik KE podkreślił w piątek, że wszyscy kandydaci na szefa prokuratury europejskiej muszą mieć możliwość bezproblemowego uczestnictwa we wszystkich etapach procedury selekcyjnej. - Komisja już podkreśliła nasze poważne zaniepokojenie sekcją dochodzeń zajmującą się przestępstwami w wymiarze sprawiedliwości odnośnie niezależności tego ciała - zaznaczył Schinas. Śledztwo przeciwko Kovesi prowadzone jest przez nowo powołaną instytucję, która ma badać nieprawidłowości dokonywane przez przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. W związku z tym, że prokurator generalny Rumunii nie ma nad tym organem żadnego zwierzchnictwa, to zdaniem krytyków instytucja ta jest podatna na polityczne naciski. Cała sprawa kolejny raz uwypukliła problemy z zasadami rządów prawa, z jakimi boryka się Rumunia, od kiedy władzę w tym kraju przejęli socjaldemokraci. - Śledzimy wszystkie wydarzenia w tej sprawie z niepokojem. Monitorujemy to, co się dzieje w kraju. Ważne, żeby Rumunia utrzymała swój kurs w kierunku reform, żeby nie było kroków do tyłu - oświadczył rzecznik KE.

Regres w zakresie praworządności

Z raportów w ramach mechanizmu współpracy i weryfikacji (CVM), jakim jest objęta Rumunia wynika, że w Rumunii następuje regres jeśli chodzi o praworządność. Prezydent tego kraju Klaus Iohannis, który jest w ostrym konflikcie z lewicowym rządem, ogłosił w czwartek przeprowadzenie w kraju 26 maja referendum w sprawie kontrowersyjnych reform wymiaru sprawiedliwości. Chce on w ten sposób pokrzyżować plany socjaldemokratów, dążących do osłabienia obowiązującego ustawodawstwa dotyczącego łapownictwa i korupcji. Rząd Rumunii od wielu miesięcy oskarżany jest przez opozycję o utrudnianie walki z korupcją wśród polityków i urzędników państwowych. Krytyka gabinetu wzmogła się na początku lipca 2018 roku, gdy znowelizowana została ustawa antykorupcyjna, co spotkało się z oburzeniem sędziów, prokuratorów, centroprawicowej opozycji oraz Rady Europy. Zdaniem przeciwników zmiany w prawie mają utrudnić ściganie polityków za przestępstwa korupcyjne, na czym najbardziej mógłby skorzystać lider rządzącej Partii Socjaldemokratycznej Liviu Dragnea. Dragnea, który jest przewodniczącym Izby Deputowanych, nie mógł zostać premierem, ponieważ został skazany prawomocnym wyrokiem za oszustwa, m.in. za bezprawne przywłaszczenie sobie funduszy unijnych. De facto jednak polityk ten kontroluje rząd Rumunii. Mimo wszystkich zastrzeżeń i pogorszenia klimatu politycznego między Bukaresztem i Brukselą Komisja Europejska nie ma zastrzeżeń do wypełniania przez rumuńską administrację obowiązków wynikających ze sprawowania unijnej prezydencji. - To nie wpływa na rumuńską prezydencję - ocenił Schinas.

Autor: momo//kg / Źródło: PAP