"Mniej więcej całe mięso zostało skonsumowane"


Szef słowackiego Urzędu Zdrowia Publicznego (UVZ) Jan Mikas powiedział w czwartek na nadzwyczajnym posiedzeniu parlamentarnej komisji zdrowia, że nie stwierdzono zachorowań, które wynikałyby ze spożycia mięsa z Polski pozyskanego z chorych lub padłych krów.

"Superwizjer" TVN 26 stycznia wyemitował reportaż ukazujący kwitnący w Polsce rynek obrotu chorym i martwym bydłem.

OBEJRZYJ REPORTAŻ >

Reportaż wywołał falę reakcji w całej Europie. 1 lutego rzeczniczka Komisji Europejskiej Anca Paduraru poinformowała, że mięso z nielegalnego uboju krów w polskich rzeźniach trafiło do 14 krajów Unii. Oprócz Polski są to: Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Węgry, Litwa, Łotwa, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, Szwecja, Niemcy i Słowacja.

"Mniej więcej całe mięso zostało skonsumowane"

W czwartek 7 lutego szef słowackiego Urzędu Zdrowia Publicznego (UVZ) Jan Mikas, poinformował o stanie kontroli związanych ze śledztwem w sprawie podejrzanego mięsa importowanego z Polski.

- Stwierdziliśmy, że mniej więcej całe mięso zostało skonsumowane. Kiedy sprawdzaliśmy, czy w społeczeństwie pojawiły się jakieś problemy zdrowotne, to stwierdziliśmy, że w związku z tym nie zgłoszono żadnych zachorowań - powiedział Mikas w parlamencie.

Sprecyzował, że z 226 kg mięsa pochodzącego z ubojni z Ostrowi Mazowieckiej, a odnalezionego na Słowacji, 42 kg trafiły do jednej ze stołówek szkolnych.

Kontrole kolejnych 12 miejsc zbiorowego żywienia nie potwierdziły jednoznacznie, czy mięso pochodziło z zakładów, gdzie pozyskiwano je z padłych i chorych zwierząt, ale ustalono, że pochodziło z Polski.

Według Mikasa, w całym kraju trwają kontrole mające na celu udokumentowanie pochodzenia jeszcze 172,5 kg wołowiny z Polski, która miała trafić na Słowację.

Pytania o możliwość wstrzymania dostaw mięsa z Polski

Jedna z opozycyjnych posłanek Anna Zemanova uznała podczas posiedzenia komisji zdrowia, że dobrą wiadomością jest fakt, że nikt nie zachorował po spożyciu mięsa z Polski.

- Cały czas nie mam odpowiedzi na pytanie, czy nie powinien zostać wstrzymany import wołowego mięsa z Polski. Sądzę, że tak powinno się stać, ponieważ nie wiadomo, czy te przestępcze działania dotyczyły tylko jednej rzeźni w Polsce. Mówiono przecież, że mogło do nich dojść także w innych rzeźniach. Taki zdecydowany krok z naszej strony zmusiłby polskich kolegów do konsekwentnego wyjaśnienia przypadku – mówiła posłanka partii Wolność i Solidarność (SaS).

31 stycznia premier Peter Pellegrini, w związku z informacjami o podejrzanym mięsie z Polski, które miało trafić m.in. do słowackich szkół, wezwał do kupowania mięsa pochodzącego wyłącznie od krajowych hodowców. Ten apel powtórzyła dzień później minister rolnictwa Gabriela Mateczna i szkolnictwa Martina Lubova. Wzywały, aby nie lekceważyć zdrowia dzieci.

Autor: asty/adso / Źródło: PAP