Merkel pozostanie kanclerzem. Do absolutnej większości zabrakło pięciu mandatów

Aktualizacja:

Angela Merkel pozostanie kanclerzem Niemiec przez trzecią kadencję. Jej CDU oraz bawarska CSU wygrały wybory do Bundestagu z wynikiem 41,5 proc. i dostaną 311 mandatów w 630-osobowym Bundestagu. Koalicjant chadeków - FDP - nie wszedł do parlamentu.

Największa partia opozycyjna SPD uzyskała 192 mandaty. Zieloni będą mieli w parlamencie 63 miejsca, lewica Die Linke - 64. Tworzące w Bundestagu jeden klub parlamentarny Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) i działająca na terenie Bawarii Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU) wygrały wybory z wynikiem 41,5 proc. Uzyskały najlepszy wynik od zjednoczenia Niemiec w 1990 roku.

Na SPD zagłosowało 25,7 proc. wyborców, co oznacza nieznaczną poprawę notowań (o 2,7 pkt. proc.) w porównaniu z 2009 rokiem. Zieloni uzyskali 8,4 proc. głosów - znacznie mniej niż się spodziewali. Lewica Die Linke musiała zadowolić się wynikiem 8,6 proc. Dotychczasowemu koalicjantowi partii chadeckich, liberalnej FDP, nie udało się przekroczyć progu wyborczego. Z wynikiem 4,8 proc. liberałowie nie dostali się do Bundestagu po raz pierwszy w historii RFN. Za czarnego konia wyborów obserwatorzy uznali eurosceptyczną Alternatywę dla Niemiec AfD. Istniejące dopiero od kwietnia ugrupowanie nie przekroczyło co prawda progu wyborczego, lecz uzyskało poparcie 4,7 proc. wyborców, co uznano za duży sukces.

Bundestag składa się właściwie z 598 deputowanych. Jednak ze względu na specyficzną ordynację wyborczą i dysponowanie przez wyborcę dwoma głosami, z których jeden oddaje na konkretnego kandydata w swoim okręgu, a drugi na listę partyjną, skład parlamentu powiększa się o kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt mandatów.

Najlepiej od zjednoczenia

Kanclerze Angela Merkel uznała, że wynik jej partii jest "super". Zapewniła, że podejmując dalsze kroki będzie postępowała odpowiedzialnie. W swoim okręgu wyborczym Rugia-Greifswald na Pomorzu Przednim szefowa CDU zdobyła rekordową liczbę głosów - 56,2 proc.

- To dla nas trudny wieczór - powiedział z kolei przewodniczący frakcji parlamentarnej liberałów Rainer Bruederle. - FDP przeżywa ciężkie chwile - przyznał, ale też podkreślił, że "to nie jest jeszcze koniec partii".

Powtórzą wielką koalicję?

CDU/CSU musi wejść teraz w nową koalicję. Za najbardziej prawdopodobne rozwiązanie uważa się sojusz z największą partią opozycyjną SPD. Na socjaldemokratów głosowało 25,7 proc. wyborców, co oznacza nieznaczną poprawę notowań (o 2,7 pkt. proc.) w porównaniu z 2009 rokiem. Koalicja dwóch największych ugrupowań (tzw. wielka koalicja) rządziła w latach 2005-2009, uzyskując dobre oceny, szczególnie za skuteczną walkę ze skutkami światowego kryzysu finansowego. Liderzy SPD unikali w niedzielę wieczorem zajęcia jednoznacznego stanowiska wobec perspektywy powtórnej koalicji z chadekami. Peer Steinbrueck, który konkurował z Merkel w walce o stanowisko kanclerza, mówił jednak: - Byłbym ostrożny ze spekulacjami na temat "wielkiej koalicji".

Zaznaczył też, że doradzałby swojej partii pozostanie w opozycji. - Piłka znajduje się na połowie boiska pani Merkel - dodał jednak socjaldemokrata.

A może Zieloni?

Teoretycznie CDU i CSU mogłyby utworzyć rząd także z Zielonymi. Partia koncentrująca się na problemach ekologii uzyskała 8,4 proc. głosów - znacznie mniej niż się spodziewała. Dwa lata temu, po katastrofie w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima, na Zielonych chciało głosować 24 proc. wyborców. Lewica (Die Linke) musiała zadowolić się wynikiem 8,6 proc. Przed wyborami postkomuniści namawiali SPD i Zielonych do utworzenia wspólnego rządu. Taka koalicja miałaby arytmetyczną większość w Bundestagu, jednak SPD wykluczyła taki sojusz, wskazując na nieodpowiedzialne postulaty lewicy w polityce zagranicznej. Partia domaga się likwidacji NATO i natychmiastowego wycofania niemieckich żołnierzy z zagranicznych misji pokojowych.

Za czarnego konia wyborów obserwatorzy uznali eurosceptyczną Alternatywę dla Niemiec AfD. Istniejące dopiero od kwietnia ugrupowanie nie przekroczyło co prawda progu wyborczego, lecz uzyskało poparcie 4,7 proc. wyborców, co uznano za duży sukces. Partia domaga się likwidacji strefy euro i powrotu do walut narodowych. Sondaże powyborcze dawały AfD 4,9 proc. poparcia. Gremia kierownicze partii uczestniczących w wyborach ocenią w poniedziałek wyniki wyborów. Pierwsza sesja nowego Bundestagu musi odbyć się w ciągu najbliższego miesiąca.

Imponująca frekwencja. Dla Niemców za mała

Frekwencja wyborcza wyniosła 72-73 proc. i była nieznacznie wyższa niż cztery lata temu (70,8 proc. - jak na warunki niemieckie, to i tak mało). Uprawnionych do głosowania było 61,8 mln osób. Trzy miliony wyborców głosowało po raz pierwszy. Merkel głosowała w Berlinie. Jej adwersarz, Peer Steinbrueck w Bonn. - Czuję się dobrze, dobrze spałem, do zobaczenia w Berlinie - powiedział Steinbrueck po wyjściu z lokalu wyborczego.

W 299 okręgach wyborczych o mandaty do Bundestagu ubiegało się ponad 4,4 tys. kandydatów.

"Jestem przekonany, że Merkel wygra". Tylko czy będzie miała koalicjanta?
"Jestem przekonany, że Merkel wygra". Tylko czy będzie miała koalicjanta?tvn24

Merkel: dajcie z siebie wszystko

W sobotę, jeszcze przed głosowaniem, kandydaci do urzędu kanclerza wygłosili swoje ostatnie przedwyborcze przemówienia.

- Zwracam się osobiście do obywateli Niemiec z prośbą, by dali mi w wyborach mocny mandat (do rządzenia), tak abym mogła przez kolejne cztery lata służyć Niemcom - powiedziała Merkel przed południem w Berlinie. - Dajcie z siebie wszystko, walczcie do końca o każdy głos, o każdego wyborcę - zaapelowała do swoich zwolenników podczas wiecu w stolicy Niemiec.

Merkel potwierdziła, że jej rząd nie podniesie podatków, gdyż groziłoby to wzrostem bezrobocia i spowolnieniem wzrostu gospodarczego. - Nie pójdziemy tą drogą - zapewniła.

Za swój największy sukces w dobiegającej końca kadencji uznała stworzenie wielu nowych miejsc pracy. W sierpniu bez pracy było w Niemczech 2,9 mln osób, stopa bezrobocia wyniosła 6,8 proc. W 2005 roku, gdy Merkel obejmowała stanowisko szefa rządu, stopa bezrobocia znajdowała się na rekordowo wysokim poziomie 11,7 proc. Niemiecka kanclerz potwierdziła wolę obrony wspólnej waluty europejskiej. - Stabilizacja euro jest korzystne nie tylko dla Europy, odpowiada też podstawowym niemieckim interesom - powiedziała, dodając, że euro "zapewnia Niemcom dobrobyt i miejsca pracy". Zapewniła, że jej kraj będzie wspomagał partnerów z UE, którzy przeżywają kłopoty gospodarcze.

O niemieckich wyborach w "Faktach po Faktach" o godz. 19.26 rozmowa z Leszkiem Millerem.

Autor: aj, nsz,mn//mtom/kdj / Źródło: TVN24, PAP

Tagi:
Raporty: