Merkel: Niemcy ulegną zmianie

[object Object]
Partia Merkel w niedzielnych wyborach w Berlinie poniosła porażkęReuters TV
wideo 2/24

Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała w poniedziałek, że weźmie na siebie część odpowiedzialności za stratę głosów w niedzielnych wyborach w Berlinie. Zdaniem Merkel wyborcy ukarali CDU za politykę otwartości wobec uchodźców i imigrantów.

W wyborach do Izby Deputowanych w Berlinie CDU uzyskała 17,6 proc. głosów, niemal 6 punktów procentowych mniej niż w poprzednich wyborach, i straciła miejsce w rządzie regionalnym. Dobry wynik osiągnęła za to antyislamska AfD. Jeszcze większą klęskę chadecy Merkel ponieśli w Meklemburgii, gdzie dali się po raz pierwszy wyprzedzić antyislamskiej i antymigracyjnej Alternatywie dla Niemiec (AfD).

Przyczyną porażek jest sprzeciw części niemieckiego społeczeństwa przeciwko polityce migracyjnej rządu.

Merkel: wynik rozczarowujący

W oświadczeniu wygłoszonym na spotkaniu z dziennikarzami Merkel powiedziała, że porażki chadeków w Berlinie w niedzielę i dwa tygodnie temu w Meklemburgii-Pomorzu Przednim były spowodowane po części problemami lokalnymi, specyficznymi dla tych regionów, "ale nie tylko nimi".

Kanclerz, odnosząc się do wyniku wyborów w Berlinie, stwierdziła, że ich rezultat jest "rozczarowujący" i "nieprzyjemny".

- Jestem przewodniczącą partii, nie chowam głowy w piasek, przejmują oczywiście tę część odpowiedzialności, która wynika z moich funkcji szefowej partii i niemieckiej kanclerz - oświadczyła Merkel na spotkaniu z dziennikarzami. Zapowiedziała, że będzie starała się lepiej tłumaczyć obywatelom politykę migracyjną rządu.

Kanclerz nie chciała wyjawić, czy zamierza startować w przyszłorocznych wyborach do Bundestagu. Powtórzyła, że zrobi to "we właściwym czasie". Zdaniem komentatorów deklaracja o przyszłości politycznej musi paść najpóźniej na początku grudnia - przed zjazdem CDU, na którym dojdzie do wyboru władz partii.

Zaznaczyła jednak, że nadal jest zmotywowana do działania i zapowiedziała, że CSU musi dotrzeć do wyborców AfD.

Merkel: Niemcy nie były gotowe na przyjęcie miliona migrantów

Przyczyną wyborczych porażek CDU jest m.in. sprzeciw części niemieckiego społeczeństwa przeciwko polityce migracyjnej rządu. W zeszłym roku do Niemiec przyjechało ponad milion imigrantów z zamiarem starania się o azyl.

Merkel powiedziała, że jej hasło - "Damy radę", wypowiedziane po raz pierwszy pod koniec sierpnia 2015 r. - stało się "pustym sloganem" i działa na niektórych prowokująco, dlatego "najchętniej przestałaby go używać".

Stwierdziła, że gdyby mogła cofnąć czas, bardziej przygotowałaby się na napływ uchodźców i migrantów. Orzekła, że Niemcy nie były gotowe na przyjęcie takich mas ludzi. W 2015 roku do kraju przyjechało około miliona osób.

Merkel dodała, że obecnie do Niemiec przybywa znacznie mniej migrantów. Stwierdziła także, że gdyby wiedziała, że obywatele chcieli zmiany jej polityki wobec przyjezdnych, to rozważyłaby to.

Kanclerz powiedziała także, że jeśli wolą Niemców było to, by państwo zostało ponownie zalane falą niekontrolowanej i nieuregulowanej migracji, to ona sama dokładnie walczy o to, by taka sytuacja się nie powtórzyła. Przyznała, że Niemcy nie są mistrzem świata w integracji migrantów. Wymieniła w tym kontekście braki w działaniach służących integracji imigrantów oraz spychanie problemu uchodźczego na kraje leżące na granicach zewnętrznych UE.

Równocześnie szefowa rządu uznała za "absolutnie słuszną" decyzję z początku września 2015 roku, by nie zamykać niemieckiej granicy przed imigrantami z Syrii, którzy po wielodniowym koczowaniu na dworcu w Budapeszcie wyruszyli z Węgier przez Austrię do Niemiec. To było "absolutnie konieczne, chociaż na pewien czas utraciliśmy kontrolę [nad granicą - red.]" - przyznała.

Zapowiedziała, że podjęte zostaną działania, by przybysze zasymilowali się z niemieckim społeczeństwem. Przyznała jednak, że to potrwa.

"Niemcy ulegną zmianie, ale fundamenty kraju pozostały nienaruszone"

Merkel zaznaczyła, że podnoszony przez część obywateli postulat "zamknięcia granic dla obcych, szczególnie dla muzułmanów" jest sprzeczny z niemiecką konstytucją i międzynarodowymi zobowiązaniami Niemiec oraz etycznym fundamentem CDU, a także jej osobistymi przekonaniami". - Ani ja, ani CDU nie możemy pójść tą drogą - podkreśliła Merkel. Zapewniła, że Niemcy wyjdą z kryzysu uchodźczego wzmocnione. - Niemcy ulegną zmianie, ale fundamenty kraju pozostały nienaruszone - podkreśliła. Wskazała na brak solidarności innych krajów UE.

Merkel po raz kolejny sprzeciwiła się ustaleniu maksymalnej liczby imigrantów, których Niemcy mogą przyjąć w ciągu roku. Taka "sztywna granica" nic nie da - zastrzegła. Ograniczenia liczby imigrantów do 200 tys. rocznie domaga się bawarska CSU, tworząca wraz z CDU i SPD centralny rząd w Berlinie.

Politolog Karl-Rudolf Korte, komentując konferencję pani kanclerz dla kanału informacyjnego Phoenix, uznał wystąpienie szefowej rządu za "ofensywne, a nawet bojowe". Merkel "złożyła samokrytykę, ale wskazała też etyczne granice, których nie może przekroczyć" - powiedział.

Autor: pk\mtom / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Raporty: