Melania przeciwko polityce Trumpa, "rozdzielaniu dzieci i ich rodzin"


Melania Trump jest przeciwna rozdzielaniu dzieci i ich rodzin - oświadczyła rzeczniczka prasowa pierwszej damy, Stephanie Grisham. To komentarz w związku z budzącą kontrowersje polityką imigracyjną Donalda Trumpa, polegającą na separacji rodzin, które nielegalnie dostały się na terytorium USA.

Pzeczniczka zapewniła, że Melania wierzy, iż Stany Zjednoczone "powinny być krajem, który przestrzega wszystkich praw", ale także takim, który "rządzi sercami ludzi".

- Pani Trump ma nadzieję, że obie strony [Republikanie i Demokraci - przyp. red.] zdołają wreszcie połączyć siły, aby doprowadzić do pomyślnej reformy imigracyjnej - stwierdziła Grisham.

W ostatnim czasie w mediach pojawiły się doniesienia, według których w Teksasie dzieci migrantów odseparowane od swoich rodziców były przetrzymywane w specjalnych klatkach. W jednej z nich miało znajdować się nawet 20 dzieci - napisał brytyjski dziennik "Guardian".

"Nieodpowiedzialne i nieproduktywne"

Sekretarz Trumpa do spraw bezpieczeństwa wewnętrznego Kirstjen Neilsen uznała te informacje za nieprawdziwe i skrytykowała za ich rozpowszechnianie zarówno polityków, jak i media.

"To jest nieodpowiedzialne i nieproduktywne. Tak jak mówiłam wiele razy, jeżeli ubiegasz się o azyl dla swojej rodziny, nie ma powodu, aby łamać prawo i nielegalnie przekraczać granicę" - skomentowała Nielsen we wpisie w portalu społecznościowym.

"DHS [Departament Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych - przyp. red.] bardzo poważnie traktuje swój obowiązek ochrony nieletnich w naszych tymczasowych aresztach przed gangami, handlarzami, przestępcami i wszelkiego rodzaju nadużyciami. Kontynuujemy politykę poprzednich administracji, a dzieci rozdzielamy tylko wtedy, gdy są one w niebezpieczeństwie, nie istnieje relacja opiekuńcza między członkami rodziny lub jeśli dorosły złamał prawo" - tłumaczyła Nielsen.

"Zero tolerancji"

Dorośli migranci, którzy próbują przekroczyć granicę - także ci wnioskujący o azyl - są umieszczani w areszcie i stawiane są im zarzuty karne za nielegalne wkroczenie na terytorium USA.

W rezultacie setki dzieci znajdują się obecnie w specjalnych ośrodkach, gdzie są oddzielane od swoich rodziców. Polityka ta jest szeroko krytykowana przez obrońców praw człowieka, którzy określają ją jako "bezprecedensową" - pisze BBC.

Według danych Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego USA od ogłoszenia przez prokuratora generalnego Jeffa Sessions’a polityki "zera tolerancji", prawie dwa tysiące dzieci zostało odseparowanych od swoich rodzin.

"Jest okrutna i łamie mi serce"

Politykę imigracyjną Waszyngtonu krytykuje nie tylko opozycja, ale sami republikanie. Ostatnio głos w tej sprawie zabrała żona byłego republikańskiego prezydenta Georga W. Busha.

"Polityka zera tolerancji jest okrutna. I łamie mi serce" - napisała była pierwsza dama na łamach "Washington Post". "Nasz rząd nie powinien mieć w interesie umieszczania dzieci w magazynach wewnątrz pudeł lub planować umieszczanie ich w namiotach na pustyni" - apelowała Laura Bush.

Porównała te działania do prowadzonych przez Amerykanów w czasie II wojny światowej obozów internowania dla Japończyków, które - jak dodała była pierwsza dama - "uważane są obecnie za jeden z najbardziej haniebnych epizodów w historii USA".

Autor: momo//now / Źródło: BBC, Guardian