Mają latać nawet po sto lat. Rewolucja w planach Pentagonu

[object Object]
B-52 mogą latać po nawet sto latAIIRSOURCE
wideo 2/5

Słynne amerykańskie bombowce B-2 - charakterystyczne czarne latające skrzydła - mają zostać wycofane ze służby znacznie wcześniej, niż planowano. Podobnie ich nieco młodsi towarzysze B-1. Za to najstarsze bombowce, budowane jeszcze w latach pięćdziesiątych, B-52 mają otrzymać drugie życie i mogą latać nawet po sto lat. Pentagon miał dokonać rewolucji w swoich planach.

Szczegółowe informacje na ten temat mają zostać oficjalnie podane w najbliższym czasie. Na razie pisze o nich "Air Force Magazine", pismo blisko związane z amerykańskim lotnictwem wojskowym USAF. Nowy plan ma mieć nazwę "Bomber Vector" i jest powiązany z budżetem na najbliższe lata.

Odwrócenie kolejności odejścia na emeryturę

Najnowocześniejsze obecnie bombowce strategiczne, czyli B-2 mają zostać wycofane znacznie szybciej, niż planowano. Dotychczas była mowa o 2058 roku, ale nowy plan zakłada to "najpóźniej do 2032 roku". Maszyny wyprodukowane głównie w latach 90. będą miały wówczas po około 40 lat, co jak na obecne standardy lotnictwa strategicznego nie jest jeszcze wiekiem emerytalnym.

Podobnie ma się stać z nieco starszym B-1B produkowanymi głównie w latach 80. Te mają zostać wycofane "najpóźniej do 2036 roku", choć dotychczas była mowa o latach 40.

Drugą młodość mają natomiast otrzymać najbardziej wiekowe B-52. Te obecnie latające egzemplarze mają już ponad pół wieku. Ostatni zjechał z linii produkcyjnej w 1962 roku, ma więc dzisiaj 56 lat. Dotychczas planowano wycofać je najwcześniej, ostatnie gdzieś na początku lat 40.

Według nowego planu mają jednak przejść istotną modernizację i posłużyć dłużej, być może osiągając nawet sto lat w służbie. Szczegóły nie zostały ujawnione, jednak unowocześnienia mogą oznaczać nowe silniki (te obecne to technologia lat 50. i mocno odstają od współczesnej technologii), gruntowną wymianę elektroniki i integrację z różnymi nowymi rakietami dalekiego zasięgu - w tym z dopiero projektowaną LRSO, czyli pociskiem przenoszącym głowicę termojądrową na odległość ponad tysiąca kilometrów.

Futurystyczne B-21, a obok staruszki B-52

Wycofywanie ze służby nowszych samolotów przed starszymi ma racjonalne uzasadnienie. B-52 są wyraźnie tańsze w eksploatacji niż B-1 i B-2, a ze względu na mniejsze skomplikowanie są znacznie częściej zdatne do lotu (w latach 2012-2017 przeciętnie 80 procent czasu, podczas gdy pozostałe po 50 procent).

Godzina lotu B-52 to koszt rzędu 70 tysięcy dolarów, a B-2 - nawet 150 tysięcy dolarów. B-1 generuje podobne koszty jak B-52, ale wymaga prawie dwa razy więcej czasu na obsługę po locie (74 roboczogodziny obsługi na każdą godzinę lotu).

Druga kluczowa kwestia to planowane wdrożenie do służby zupełnie nowego bombowca B-21 w liczbie około stu sztuk. Produkcja ma się rozpocząć w połowie przyszłej dekady. Dotychczas zakładano, że będą one zastępować najstarsze B-52, jednak teraz mają zastępować najnowsze B-2. Pieniądze zaoszczędzone na przyśpieszonym wycofaniu ze służby drogich w eksploatacji nowszych maszyn mają pomóc finansować zakupy B-21.

Docelowo USAF ma więc dysponować flotą około stu nowoczesnych B-21 i 70 starych, ale zmodernizowanych B-52. Te pierwsze będą wykonywały najbardziej ryzykowne operacje, a drugie będą po prostu "ciężarówkami dla rakiet", odpalając je bezpiecznie z odległości tysięcy kilometrów od celu.

Autor: mk/AG / Źródło: Air Force Magazine, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF