Łukaszenka: Polska i Niemcy </BR>w awangardzie histerii

 
Prezydent Białorusi Alaksandr ŁukaszenkaArch. TVN24

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zarzucił Polsce i Niemcom, że są "w awangardzie" histerii, jaką Unia Europejska wykazuje się wobec Białorusi. Z kolei rzecznik białoruskiego MSZ Andrej Sawinych ocenił, że sytuacja powstała po wyjeździe ambasadorów państw unijnych z Mińska nie zagraża długoterminowym stosunkom Białorusi z UE.

Łukaszenka powiedział dziennikarzom, że reakcja UE na działania strony białoruskiej w odpowiedzi na rozszerzenie przez UE sankcji wobec Białorusi to "absolutna histeria". - Jak widzicie, w jej awangardzie stoją dwa typy polityków, czy raczej dwa typy od polityki: jeden minister mieszka w Warszawie, a drugi w Berlinie - oświadczył Łukaszenka. Białoruskie media dodają, że chodzi o szefów dyplomacji Radosława Sikorskiego i Guido Westerwellego.

Jak widzicie, w jej [histerii - red.] awangardzie stoją dwa typy polityków, czy raczej dwa typy od polityki: jeden minister mieszka w Warszawie, a drugi w Berlinie Alaksandr Łukaszenka

O Polsce Łukaszenka powiedział: - Rozumiem, jeśli jeden nasz sąd nie może się powstrzymać. Mówię przecież, że tam mają już mapy narysowane aż do Mińska i to niby terytorium Polski. Jakoś przecież trzeba te rysunki podpierać, umacniać, uzasadniać.

Dodał jednak, że nie wie, "jaki związek ci politycy mają z polskim narodem czy polski naród z tymi politykami". - Dla Polski to w ogóle obce typy. To jasne, czyją politykę prowadzą - stwierdził, ale nie rozwinął przy tym tej myśli.

- Co się tyczy tego drugiego, ni to różowego, ni to niebieskiego, który krzyczał o dyktaturze, to pomyślałem sobie: lepiej być dyktatorem niż niebieskim - mówił prezydent Białorusi. Słowo niebieski ma też po rosyjsku drugie znaczenie i jest określeniem homoseksualisty. Westerwelle nie ukrywa swego homoseksualizmu.

Jak widzicie, w jej [histerii - red.] awangardzie stoją dwa typy polityków, czy raczej dwa typy od polityki: jeden minister mieszka w Warszawie, a drugi w Berlinie Alaksandr Łukaszenka

"Nie mają prawa wypominać nam jakiejś dyktatury"

Łukaszenka odniósł się też do rządów nazistowskich: - Wszyscy pamiętamy połowę ubiegłego wieku i co świat dostał od dyktatury. (...) Nasz naród jeszcze nie przyszedł po tym do siebie. Dlatego nie mają prawa wypominać nam jakiejś dyktatury.

Łukaszenka powtórzył, że Białoruś będzie ostro reagować na sankcje Zachodu. - Uprzedzałem ich wcześniej, że będziemy bardzo ostro reagować na ich tak zwane sankcje. Tak też robimy. Tak postąpiłoby każde państwo. Nikomu nie przeszkadzamy żyć i nie będziemy przeszkadzać. Ale domagamy się, by nas szanowano - powiedział.

Jak dodał, Zachód chce zniszczyć stabilność Białorusi i państwo białoruskie. - Nie możemy im na to pozwolić - podkreślił.

Odnosząc się do rozszerzenia listy osób objętych zakazem wjazdu do UE o sędziów, przypomniał, że sąd powinien być niezawisły, a tymczasem przedstawiciele UE "zaczęli naciskać na sędziów". - Nacisk na sędziów nie jest przypadkowym sygnałem. Patrzcie: jeśli będziecie sądzić nie tak, jak chcą w Brukseli czy Waszyngtonie, to nie wydamy wam wizy - powiedział Łukaszenka.

Bez palenia mostów

- Nie dochodzi do żadnego palenia mostów. Wcześniej czy później siądziemy do stołu rozmów - oznajmił z kolei rzecznik MSZ Białorusi Andrej Sawinych w sobotnim programie "Obraz świata" na kanale telewizyjnym RTR-Biełaruś. Jego słowa agencja BiełTA przytacza w niedzielę.

Nie dochodzi do żadnego palenia mostów. Wcześniej czy później siądziemy do stołu rozmów. rzecznik białoruskiego MSZ Andrej Sawinych

- Jestem przekonany, że naszym długoterminowym stosunkom z Unią Europejską nic nie zagraża - powiedział. - Toczy się raczej pewna kampania informacyjna, w której działania Unii Europejskiej, systemowe poczynania mające na celu przymuszenie i zastraszenie Białorusi w kwestii sankcji, przedstawia się jako coś mało znaczącego, nieodgrywającego żadnej roli, natomiast propozycję, by dwaj ambasadorowie wyjechali na konsultacje, jako coś globalnego, jako koniec świata czy koniec wzajemnych stosunków. To nie tak - dodał.

"Taka polityka nie przejdzie"

Sawinych ocenia, że duże państwa, zwłaszcza zachodnie, wykorzystują swą potęgę ekonomiczną, jeśli nie przyjmuje się ich stanowiska. - Mogę twardo powiedzieć, że z Republiką Białoruś taka polityka nie przejdzie - zaznaczył.

Jestem przekonany, że naszym długoterminowym stosunkom z Unią Europejską nic nie zagraża. (...) Toczy się raczej pewna kampania informacyjna, w której działania Unii Europejskiej, systemowe poczynania mające na celu przymuszenie i zastraszenie Białorusi w kwestii sankcji, przedstawia się jako coś mało znaczącego, nieodgrywającego żadnej roli, natomiast propozycję, by dwaj ambasadorowie wyjechali na konsultacje, jako coś globalnego, jako koniec świata czy koniec wzajemnych stosunków. To nie tak. rzecznik białoruskiego MSZ Andrej Sawinych

Powtórzył, że Białoruś jest nastawiona na konstruktywną współpracę i chce jedynie uświadomić Unii Europejskiej, iż polityka przymusu i sankcji nie skutkuje i nie będzie wobec niej skutkować. Wyraził przypuszczenie, że Unii zależy na zachowaniu twarzy przy wychodzeniu z obecnego kryzysu w dwustronnych stosunkach.

- Jeśli zacznie się normalny, konstruktywny dialog, zawsze będziemy gotowi pomyśleć nad tym, jak pomóc naszym europejskim partnerom to zrobić - zapewnił.

"Nieoczekiwane, spontaniczne decyzje"

Jego zdaniem trudno obecnie powiedzieć, jak szybko można oczekiwać zakończenia konfliktu i w jaki sposób może to nastąpić, gdyż - jak relacjonuje jego słowa BiełTA - "dochodzi o nieoczekiwanych, spontanicznych decyzji, które nie są zgodne ze standardami zwykłych stosunków dyplomatycznych".

Sawinych uważa natomiast, że wyjazd ambasadorów na konsultacje mieści się w ramach zwykłej praktyki stosunków dyplomatycznych. - Nie mogę powiedzieć, żeby wyjazd ambasadora na konsultacje do własnej stolicy w celu rozwiązania różnych kwestii był jakimś aktem zaczepnym czy wrogim, to ewidentna przesada. Były takie wypadki w przeszłości i nie tylko w stosunkach Białorusi z państwami obcymi, ale też w wielu innych częściach świata. Mamy obecnie do czynienia ze zwykłym procesem dyplomatycznym - powiedział.

Zapytany, czy Białoruś podejmie w odpowiedzi na działania UE decyzję o odwołaniu białoruskich ambasadorów z państw UE, odparł: "Nie planujemy takiej decyzji i, co więcej, nie chcielibyśmy, aby sytuacja rozwinęła się w tym kierunku". Dodał, że Białoruś może jednak podjąć kroki w celu obrony swoich interesów.

Wyjazd ambasadorów

We wtorek ministrowie ds. europejskich państw Unii Europejskiej formalnie zatwierdzili nowe sankcje wobec Białorusi w postaci zakazu wizowego oraz zamrożenia aktywów wobec 21 kolejnych przedstawicieli reżimu białoruskiego odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka i represje wobec opozycji.

Tego samego dnia władze Białorusi zwróciły się do ambasadorów UE i Polski, aby opuścili ten kraj i udali się na konsultacje oraz wezwały swoich ambasadorów w Brukseli i Warszawie na konsultacje do Mińska. W odpowiedzi Bruksela podjęła decyzję o wycofaniu ambasadorów państw UE z Mińska.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24