"Ludzie zaczynają panikować"

Aktualizacja:

Na Ukrainie narasta napięcie z powodu rosnącej liczby zachorowań na grypę. W wielu miastach kupienie masek, leków przeciwgrypowych, a nawet zwykłej witaminy C graniczy z cudem. Jak podkreśla w rozmowie z portalem tvn24.pl Kataryna Glazova, Ukrainka studiująca w Polsce, najgorsza sytuacja panuje w zachodnim rejonie kraju. - Tam ludzie zaczynają panikować - mówi.

W piątek ukraiński minister zdrowia Wasylj Knjazewicz oświadczył, że do tej pory potwierdzono 11 przypadków świńskiej grypy, cztery osoby zmarły. Jednak u ponad 80 tys. ludzi wykryto grypę lub objawy grypopochodne.

Chory zachód

- Ponad połowa moich znajomych jest chora. Wszyscy robili prześwietlenia płuc, na szczęście to tylko zwykła grypa. W mojej części kraju jest spokojnie. Nie ma wielkiej paniki, chociaż ludzie zaczynają się bać. Zupełnie inaczej jest na zachodzie Ukrainy - opowiada Glazova, która pochodzi Czernihowa na północy Ukrainy (ok. 150 kilometrów od Kijowa). - Tam zauważa się panikę. W wielu aptekach nie ma leków, często nawet witaminy C. Ustawiają się gigantyczne kolejki. Ludzie chcą jechać za granicę, żeby je kupić. Ale boją się, że granice zostaną zamknięte. - dodaje.

Najwięcej zachorowań na grypę (lub pochodne) odnotowano właśnie w zachodniej części kraju. W obwodzie tarnopolskim – ponad niż 27 tys., iwanofrankowskim – 17 tys., doneckim – 15 tys. Kwarantannę ogłoszono w 10 z 24 obwodach.

W obwodzie lwowskim drogówka wypisuje mandaty kierowcom komunikacji publicznej bez masek. W cerkwiach liczba odprawianych mszy jest zmniejszana, a księża proszą wiernych o przychodzenie do świątyń w maskach. Wszystkie drogi do Ternopola zamknięte są od 28 października, a pociągi przejeżdżające przez miasto, nie zatrzymują się na stacji. Na bazarach (tych, które jeszcze są otwarte) ludzie szukają naturalnych leków - cebuli, czosnku - i kupują je po wysokich cenach.

Brakuje masek

Jak informuje portal focus.ua, w piątek po południu w Kijowie zabrakło masek. - W najbliższym czasie raczej się nie pojawią, dlatego że nie są produkowane na Ukrainie, lecz sprowadzane z Chin. A tego, że na Ukrainie będzie epidemia, nikt się nie spodziewał - czytamy.

Jak powiedział w piątek Knjazewicz, wzrost liczby zachorowań przez ministerstwo zdrowia, prognozowany był już wiosną tego roku. Minister oświadczył również, że epidemia grypy będzie się szybko poszerzać i można spodziewać się wiele ofiar śmiertelnych.

Źródło: tvn24.pl, focus.ua