Lewica bierze Albanię. Premier milczy


Wyniki po przeliczeniu ponad 90 proc. głosów oddanych w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Albanii wskazują, że lewicowa opozycja pod przewodem socjalistów odniosła zdecydowane zwycięstwo. Dotychczasowy premier i przywódca prawicy Sali Berisha zachowuje milczenie.

Jak poinformowała Centralna Komisja Wyborcza, sojusz ugrupowań lewicowych, w której główna rolę odgrywa Albańska Partia Socjalistyczna (PSSh) byłego burmistrza Tirany, 48-letniego Edi Ramy, zdobyła ok. 58 proc. głosów a prawica skupiona wokół premiera Salego Berishy 39 proc. Ocenia się, że PSSh może liczyć na 84 miejsca w 140-osobowym parlamencie a demokraci Berishy na ok. 56.

Frekwencja przy urnach wyniosła 53,4 proc. i była wyższa o 9,5 proc. w porównaniu z poprzednimi wyborami w 2009 r.

Koniec Berishy?

68-letni Berisha, dominująca postać na albańskiej scenie politycznej od czasu obalenia rządów komunistycznych w 1991 r., nie zabrał dotychczas głosu i nie był widziany od czasu dnia wyborów. Ubiegał się w nich, wraz ze swoją Albańską Partią Demokratyczną (PDSh) o trzecią kadencję na stanowisku premiera. Obserwatorzy podkreślają, że porażka może oznaczać koniec jego kariery politycznej.

- Będziemy spokojnie czekać aż nasz przeciwnik uzna swoją przegraną - powiedział Rama, który jako burmistrz stołecznej Tirany zyskał duże uznanie ożywiając i unowocześniając to miasto. We wtorek wieczorem zwolennicy socjalistów rozpoczęli już świętowanie zwycięstwa jeżdżąc samochodami po ulicach Tirany i machając flagami z emblematami sojuszu lewicy, przy akompaniamencie klaksonów.

Albański ból głowy

Rozwój sytuacji po niedzielnych wyborach jest bacznie obserwowany przez Zachód z powodu obaw o stan demokracji w Albanii, która jest członkiem NATO i ubiega się obecnie o członkostwo w UE. Reuter podkreśla, że pokojowe przekazanie władzy mogłoby wpłynąć pozytywnie na Brukselę rozpatrującą wniosek Tirany. Albania jest głęboko podzielona między socjalistami i demokratami a akty przemocy na tle politycznym są na porządku dziennym. Zachód wciąż nie jest przekonany o trwałości przemian demokratycznych w tym kraju, w którym dodatkowo plagą jest korupcja. Jednak pomimo strzelaniny w Lacu, ok. 50 km na północny wschód od Tirany, w której zginął w niedzielę działacz PSSh, międzynarodowi obserwatorzy odnotowują ogólną poprawę standardów w czasie głosowania. Socjaliści kwestionowali zwycięstwo Berishy już podczas poprzednich wyborów w 2009 r. i wezwali swoich zwolenników do wyjścia na ulice. W starciach z policją 4 osoby poniosły wówczas śmierć.

Autor: //gak / Źródło: PAP