Ledwo uszedł cało. Dostał krzyż jak dziadek w 1944 r.


Służący w Afganistanie brytyjski porucznik Jon Singh w RAF otrzymał Distinguished Flying Cross (DFC) za odwagę, jaką wykazał się na polu walki, gdy jego śmigłowiec znalazł się pod ostrzałem. 68 lat wcześniej tym samym odznaczeniem uhonorowano jego dziadka, także służącego Jej Królewskiej Mości.

Singh otrzymał odznaczenie za odwagę, jaką wykazał się podczas akcji w Afganistanie z 24 czerwca 2011 r. Pilotowany przez niego helikopter Chinook miał na pokładzie grupę uderzeniową, której zadaniem było rozprawienie się z rebeliantami i przechwycenie fabryki improwizowanych ładunków wybuchowych w prowincji Helmand.

Nie odleciał mimo zagrożenia

Jednak gdy śmigłowiec znalazł się na miejscu akcji i zdążył już wyładować połowę grupy, do maszyny w wielu kierunków otwarto ogień. Singh miał do wyboru, jak najszybciej się wycofać w bezpieczne miejsce, zostawiając na ziemi ludzi albo zostać ryzykując życiem i dać szansę reszcie żołnierzy na dołączenie do kolegów i zwiększenie szans powodzenia misji. Wybrał tę drugą opcję, mimo świszczących dookoła kul, które co chwila trafiały w kokpit Chinooka.

Dopiero gdy wszystkim komandosom udało się wydostać na zewnątrz, wystartował - jak to określono - "niemal nienadającym się do latania" helikopterem i poleciał na pustynię, gdzie nie był wystawiony na bezpośredni ostrzał.

Krzyżem Distinguished Flying Cross odznaczono w 1944 roku dziadka Singha, Davida Bhore'a za misje rozpoznawcze, w których brał udział podczas II wojny światowej.

Źródło: EPA