Kurdowie jadą do Bagdadu. Chcą tworzyć nowy rząd

Koalicja Sairun pod pod przewodnictwem as-Sadra zwyciężyła w wyborach w Irakuthomas koch / Shutterstock.com

Media kurdyjskie w Iraku podały w poniedziałek wieczorem, że we wtorek do Bagdadu uda się delegacja Partii Demokratycznej Kurdystanu (PDK). Celem wizyty są negocjacje w sprawie utworzenia nowej koalicji rządowej.

Telewizja Kurdistan24 podała, że delegacja PDK, na której czele stoi sekretarz Biura Politycznego tej partii Fazil Mirani, ma się spotkać z liderem zwycięskiego ugrupowania Sairun Muktadą as-Sadrem, premierem Hajdarem Dżawal-adem al-Abadim, stojącym na czele bloku al-Nasr, byłym premierem Nurim al-Malikim kierującym koalicją Państwo Prawa, Ijadem al-Alawim stojącym na czele Koalicji Narodowej (Watanija), Ammarem al-Hakimem kierującym szyicką al-Hikmą oraz Osamą al-Nudżajfim reprezentującym sunnicki blok al-Karar.

Telewizja Kurdistan24, wymieniając rozmówców kurdyjskiej delegacji, pominęła Hadiego al-Ameriego, stojącego na czele bloku al-Fatah, zbudowanego w oparciu o szyickie Oddziały Mobilizacji Ludowej (PMU).

Postulaty PDK

Delegacja kurdyjska złożona jest wyłącznie z przedstawicieli PDK, która uzyskała 25 spośród łącznej liczby 58 mandatów zdobytych przez Kurdów w 329-osobowym irackim parlamencie. Wcześniej PDK apelowała do innych partii kurdyjskich o wspólne przystąpienie do negocjacji w sprawie utworzenia nowego rządu Iraku. W czwartek jeden z liderów PDK i zarazem były szef irackiej dyplomacji Hoszijar Zebari wymieniał postulaty PDK, w oparciu o które partia ta będzie prowadzić negocjacje. - Po pierwsze, chodzi o stworzenie Rady Federalnej, jako wyższej izby parlamentu, która składałaby się z przedstawicieli regionów, prowincji, grup etnicznych i religijnych. Po drugie, chcemy, by wreszcie przeprowadzony został spis ludności, który pozwoliłby na sprawiedliwą dystrybucję finansów między prowincjami. Po trzecie, domagamy się zrównoważenia pod względem etnicznym i wyznaniowym irackich sił zbrojnych i służb bezpieczeństwa, gdyż naszym zdaniem są one wciąż oparte głównie na szyitach. Po czwarte, nasz udział w budżecie nie może być przedmiotem negocjacji, zgodnie z prawem jest to 17 procent. Po piąte, chcemy ustawy dotyczącej zarządzania i sprzedaży ropy naftowej i gazu. Wreszcie po szóste, kurdyjskie wojsko, Peszmerga, musi być sprawiedliwie traktowane, na równi z innymi formacjami irackiej armii - wyliczał Zebari. Najważniejszym warunkiem jest jednak pełna implementacja artykułu 140 irackiej konstytucji, czyli przeprowadzenie na tak zwanych terenach spornych, obejmujących między innymi Kirkuk i Równinę Niniwy, referendum, które miałoby przesądzić o przyłączeniu tych terenów do Regionu Kurdystanu. - To warunek sine qua non, na pewno nie zrezygnujemy z niego - podkreślił. Zebari stwierdził też, że Kurdowie domagać się będą dla siebie stanowiska przewodniczącego parlamentu lub prezydenta, a także jednego z pięciu tak zwanych suwerennych ministerstw, to jest spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, obrony, ropy i finansów, a także 2-3 innych resortów.

Stanowisko Stanów Zjednoczonych

Tymczasem w poniedziałek, sekretarz stanu USA Mike Pompeo wysłał list do sekretarza Rady Bezpieczeństwa Regionu Kurdystanu Masrura Barzaniego, w którym wyraził nadzieję na rozwój relacji dwustronnych i zapewnił, że Stany Zjednoczone dołożą starań, by zapewnić Kurdystanowi bezpieczeństwo. Również w poniedziałek media kurdyjskie w Iraku poinformowały, że do as-Sulejmanii ma przyjechać specjalny wysłannik prezydenta USA w Iraku Brett McGurk. Celem tej wizyty jest próba przekonania sześciu mniejszych partii kurdyjskich do uznania wyników wyborów i niebojkotowania nowo wybranego parlamentu. Partia Gorran, która uzyskała tylko pięć miejsc w parlamencie, oraz pięć innych partii, które łącznie zdobyły sześć mandatów, oskarżyły Patriotyczną Unię Kurdystanu (PUK) o zhakowanie elektronicznego systemu głosowania.

Autor: ads/adso / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: thomas koch / Shutterstock.com