Kulisy wojny, która zaprowadziła Julię Tymoszenko za kraty


W styczniu 2009 Julii Tymoszenko udało się odkręcić kurek z rosyjskim gazem - dla Ukrainy, ale i kilku krajów UE. Za tamto porozumienie z Moskwą została wczoraj skazana na 7 lat więzienia. Jej ówczesny partner w rokowaniach Władimir Putin dziwi się i mówi, że przecież Tymoszenko nie podpisywała kontraktu. Fakt, zrobili to szefowie koncernów gazowych Rosji i Ukrainy. Ale w obecności premierów i za ich zgodą. A jak wynika z amerykańskiej depeszy ujawnionej przez Wikileaks, Rosja nie osiągnęła wtedy swego celu - przejęcia kontroli nad ukraińskimi gazociągami.

30 stycznia 2009 ambasada USA w Kijowie przesłała do Waszyngtonu depeszę dotyczącą "wojny gazowej" między Ukrainą a Rosją. Dyplomaci skupili się na politycznych aspektach konfliktu - bo w przypadku energetycznych kwestii na Wschodzie polityka zawsze stoi na pierwszym miejscu, przed czysto ekonomicznymi kalkulacjami.

Rosja nie wygrała

Z końcem 2008 r. skończył się kontrakt na dostawy surowca dla Ukrainy. Kijów nie chciał zgodzić się na nowe gorsze warunki, więc z początkiem nowego roku Gazprom wstrzymał dostawy gazu dla Ukrainy. Kryzys szybko odczuły inne kraje, do których rosyjski gaz płynie tranzytem przez Ukrainę. Po kilkunastu dniach, i przy naciskach UE, Moskwa i Kijów doszły do porozumienia.

Jak piszą Amerykanie, ukraińscy politycy uważali, że do konfliktu doszło, bo "głównym celem Rosji było zdyskredytowanie Ukrainy jako solidnego partnera, oraz osiągnięcie kontroli politycznej i handlowej nad ukraińskim systemem tranzytu gazu."

Porozumienie negocjowane przez ówczesną premier Tymoszenko zakończyło konflikt, a Moskwa nie osiągnęła żadnego z celów. Jak czytamy w depeszy, "Premier Tymoszenko opisała rezultat jako zwycięstwo Ukrainy i stała się kimś, z kim Putin może ubić interes".

Juszczenko atakuje

Amerykanie zwracają uwagę na wewnątrzukraiński aspekt gazowego konfliktu. Polityczna walka między ówczesnym prezydentem Juszczenką a premier Tymoszenko miała wpływ na ocenę porozumienia Kijowa z Moskwą.

"Pierwsze reakcje Juszczenki i jego rządu skupiły się na krytykowaniu kontraktu wynegocjowanego przez Tymoszenko w Moskwie 19 stycznia, z czasem to stanowisko uległo radykalizacji" - zauważa ambasada.

Głównym celem Rosji było zdyskredytowanie Ukrainy jako solidnego partnera, oraz osiągnięcie kontroli politycznej i handlowej nad ukraińskim systemem tranzytu gazu. depesza ambasady USA w Kijowie z 30 stycznia 2009

I wskazuje, że Juszczenko atakował zawarcie przez Tymoszenko porozumienia nawet w rozmowach z zagranicznymi partnerami: "Podczas spotkań w dniach 26-28 stycznia z Przewodniczącym Komisji Europejskiej Barroso w Brukseli oraz w Polsce z Prezydentem Kaczyńskim i szefem czeskiego MSZ Topolankiem, Juszczenko wyjaśnił, że Ukraina dostosuje się do zapisów kontraktu, chociaż postrzega go jako niekorzystny dla Ukrainy".

Z depeszy wynika, że w Kijowie nie brakowało głosów, że Tymoszenko negocjując w Moskwie kontrakt gazowy, budowała swoją pozycję w relacjach z Rosjanami. Taki motyw od początku przewijał się w retoryce Juszczenki. Ambasada cytuje w tym kontekście znanego komentatora politycznego Ołeksija Harana, który miał powiedzieć, że "Ukraina ma szczególne powody, by obawiać się tego, co Tymoszenko mogła wytargować na boku dla siebie podczas negocjacji w Moskwie".

Gazowa geopolityka

Jak czytamy w depeszy, "28 stycznia minister obrony Jechanurow powiedział ambasadorowi, że w kryzysie gazowym chodziło o geopolitykę. Jechanurow powiedział, że Rosja chce mieć monopol na dostawy gazu do Europy, dodając, że Niemcy „aktywnie pomagają” Rosji w osiągnięciu tego celu. Minister określił Ukrainę jako „jedyny system przesyłu gazu, którego Rosja nie kontroluje – a chce go kontrolować”.

Pierwsze reakcje Juszczenki i jego rządu skupiły się na krytykowaniu kontraktu wynegocjowanego przez Tymoszenko w Moskwie 19 stycznia, z czasem to stanowisko uległo radykalizacji. depesza ambasady USA w Kijowie z 30 stycznia 2009

Amerykańska placówka przyznaje, że za prezydentury Juszczenki relacje Ukrainy z Rosją systematycznie się pogarszały, co miało też - jak pokazał konflikt gazowy - negatywny wpływ na sytuację innych państw w Europie. "Sporadyczne próby zaangażowania się Juszczenki w kryzys w stosunkach z Rosją okazały się bezowocne. Wydaje się, że Tymoszenko wypracowała status osoby, z którą Kreml może współpracować." - pisał ambasador USA w Kijowie.

Wybór mniejszego zła?

Z relacji ambasady USA w Kijowie wynika, że niezależnie od osobistych politycznych motywów Tymoszenko, faktem jest, że udało jej się pokrzyżować plany Rosji.p

Autor depeszy powołuje się tu m.in. na rozmowę z jednym z najbardziej cenionych analityków politycznych na Ukrainie, Julią Mostową. "Jej osobista rozmowa z szefem Naftohazu Olehem Dubyną wskazuje, że Moskwa oczekiwała „totalnej kapitulacji”. Putin szukał sposobów na ukaranie Juszczenki. Niemniej jednak ostatecznym celem było zdyskredytowanie Ukrainy jako partnera tranzytowego, oraz przejęcie kontroli nad systemem tranzytowym." To się jednak Moskwie nie udało.

Ceną utrzymania niezależności strategicznych gazociągów była zgoda na wyższe ceny gazu. Ale zdaniem obecnych władz w Kijowie umowa była niekorzystna. I dlatego Tymoszenko trafiła przed sąd.

Źródło: Sekcja Dokumentacji i Analiz TVN24, tvn24.pl