Koniec siedzącej manifestacji w Moskwie


Od ponad tygodnia rosyjska opozycja "okupowała" jeden z parków w centrum Moskwy, protestując w ten sposób przeciw ponownemu objęcia stanowiska prezydenta przez Władimira Putina. Moskiewski sąd nakazał jednak policji usunięcie ludzi z parku, co funkcjonariusze uczynili w środę rano. Aresztowano kilkanaście osób.

O godz. 5.30 czasu lokalnego (3.30 czasu polskiego) policjanci wkroczyli do parku na Czystych Prudach w centrum Moskwy i nakazali około 50 osobom spędzającym tam noc rozejście się. Robili tak zgodnie z orzeczeniem wydanym dzień wcześniej przez moskiewski sąd, który nakazał policji, aby do godziny 12.00 w środę rozpędziła demonstrujących w parku.

Koniec okupacji

Jak pisze agencja Reutera, powołując się na świadków, policja zatrzymała na miejscu co najmniej jedną osobę, a resztę skierowała na pobliską stację metra, gdzie aresztowano kolejnych 14 opozycjonistów.

- Ludzie byli gotowi zabrać swoje rzeczy i przenieść się, ale policjanci nie dali nam czasu. Po prostu zaczęli ludzi wypychać z parku - powiedziała jedna z uczestniczek protestu.

Po obozowisku, gdzie wcześniej przeciwnicy Putina toczyli dyskusje na tematy polityczne, pozostały papierowe pudła, maty turystyczne, plastikowe krzesła i inne rzeczy. Według władz Moskwy koszt zniszczeń w parku, gdzie w ostatnich dniach demonstrowało od kilkudziesięciu osób do około dwóch tysięcy, wynosi 20 mln rubli (660 tys. dolarów).

Wygasający protest

Obecna fala demonstracji przeciwników Putina trwa w stolicy Rosji od 6 maja. Policja zatrzymała w tym czasie ponad tysiąc osób, w tym adwokata i opozycyjnego blogera Aleksieja Nawalnego oraz koordynatora radykalnego Frontu Lewicy Siergieja Udalcowa, którzy zostali skazani na 15 dni aresztu.

8 maja opozycjoniści zmienili taktykę i zaczęli gromadzić się w różnych miejscach w centrum Moskwy, organizując zbiorowe spacery, na które nie jest wymagana zgoda władz. Miejsca protestu zmieniano, gdy do akcji wkraczały siły specjalne policji OMON. Demonstranci komunikowali się za pośrednictwem Twittera. W parkach próbowano natomiast "przesiadywać" po kilka dni z rzędu.

Źródło: Reuters